VICTOR:
Właśnie wychodziłem ze szpitala w towarzystwie mojej matki i Marka po kilku dniowym pobycie spowodowanym moją nieudaną i nieplanowaną próbą samobójczą. Nic nie czułem, to zapewne było spowodowane mocnymi lekami na uspokojenie, dzisiaj jeszcze mam wizytę u psychiatry. Cały czas go sobie odmawiałem, gdy przepisał mi jakieś proszki stwierdziłem, że ma mnie za wariata i nigdy więcej się tam nie zjawiłem. Tym razem wizyta była uzgodniona za moimi plecami przez moją matkę, która stwierdziła, że w najbliższym czasie zostaje w Alicante i dopilnuje mnie, chyba powinienem być zły, ale czułem wewnętrzny spokój. Jutro jest sylwester co prawda nie poza Alicante, ale w domu u Xaviera, mam nadzieję, że nic nie zniszczy moich planów bo długo na to czekałem. Mark odstawił nas do domu, a ojciec ledwo wpuścił nas do domu. Musiałem go uspokoić bo rzucił by sie na mnie, albo na Marry, widziałem strach w jej oczach. Mój ojciec był potworem, a ja chyba odziedziczyłem to po nim. Problemy z agresją, psychiczna zazdrość, problemy psychiczne. Czy jest to możliwe, że przeszło to genetycznie?
- Próbowałeś wysłać go na odwyk? — Złapała się za głowę. — Przecież on może wyrządzić nam krzywdę!
- Probowałem i serio? Żyje z nim tyle lat sam, że już się przyzwyczaiłem, myślisz że skąd na ciele wzięło się tyle blizn? Z mojego okaleczania się? Nie. Z agresji ojca.
- Spróbujmy odwyku, to nie jest normalne, Victor.
- Próbuj w takim razie, ty jesteś jego lekarstwem. Ja już nic nie poradzę.
Przygotowałem jej miejsce do spania w pokoju gościnnym, było dość dużo sprzątania bo dawno nikt tam nie wchodził. Ogarnięcie tam wszystkiego zajęło mi trochę czasu, nim się obejrzałem na zewnątrz już się ściemniało. Spojrzałem na zegarek, za trzydzieści minut miałem wizytę u psychiatry. Moja głowa dużo razy płatała mi figle i w takich momentach zawsze wsiadam w auto i jeżdżę bezcelowo po mieście. Na swój sposób to jest moją terapią, moją wolnością. Sięgałem kluczyki i wyszedłem z domu kierując się do mojego samochodu, który ściągnął tu ten cały Nicholas. W aucie wszystko było poprzestawiane licząc od lusterek, aż po fotele. Tym jeszcze się nie wkurwiłem bo każdy jeździ inaczej, ale gdy zerknąłem w lusterko i na tylnich siedzeniach zauważyłem rozlaną białą ciecz na moje skórzane fotele to od razu nie wytrzymałem. Schyliłem się po papier i preparat do schowka, otworzyłem tylne drzwi, żeby to wytrzeć. Oczy prawie mi wystrzeliły gdy na dole zauważyłem zawiniętą gumkę. Na siedzeniach była sperma. Zajebie go przysięgam. Zajebie go gołymi rękami, jak już coś robił to mógł to chociaż sprzątnąć, nie wiem co on sobie myślał.
✯✯✯
Wizyta u psychiatry minęła dość w porządku, gorzej z diagnozą. Moja silna depresja się potwierdziła po raz drugi, w pierwszą diagnozę nie uwierzyłem, ale dzisiaj musiałem. Musiałem uwierzyć w to, że jestem chory i nic nie zrobię, sprawiam jedynie ból moim bliskim. Po raz kolejny zostały przypisane mi proszki, których nie chciałem, ale zawsze mogę udawać, że je przyjmuję, dlatego przystałem na słowa mężczyzny. Na początku ciężko mi było z nim rozmawiać, ale z czasem robiło mi się lżej i komfortowo. Nie chciałem wracać jeszcze do domu więc skierowałem się do studia tatuażu, który prowadził Logan wraz z Martinem. Wszedłem do lokalu i przywitałem się z Claudią, która stała na recepcji. Nie lubiłem jej, zawsze się do mnie klei jak przychodzę i liczy na kolejny numerek.
- Chłopacy mają kogoś teraz?
- Martin tatuuje jakiegoś faceta, ale tak to wolne. Na dziarkę przyszedłeś?
- Jak mają czas to mogę coś wykombinować — wypowiedziałem zdanie, a następnie wszedłem do pomieszczenia witając się z przyjaciółmi. — Macie czas czy niezbyt?
CZYTASZ
Get Respect
RomanceVictor Cabrera to chłopak z nieciekawą przeszłością. Alkohol, używki, narkotyki i uczestnictwo w nielegalnych wyścigach samochodowych są mu dobrze znane. Jego problemem od dawna są kobiety, do których nie ma ani grama szacunku. Pewnego dnia w jego...