Minął tydzień. Spokojny tydzień. Co było lekkim zaskoczeniem, może już o mnie zapomniał? Oby tak było. Nie chciałam mieć z nim żadnej styczności. On był mordercą, a ja..no właśnie kim byłam?
Zadawałam sobie codziennie to pytanie. Nigdy nie wiedziałam co lubiłam robić, co chcę robić w życiu po skończeniu szkoły i czym mam jakiś talent. Gdy tylko się urodziłam miałam już zaplanowane życie. Na ten moment miałam być poprostu wspaniałą córka. Pełną ambicji i zaangażowania. Być przewodniczącą szkoły, tą najładniejszą, najmądrzejszą i również miałam najlepiej tańczyć. Chodziłam do szkoły baletowej. Tej najdroższej bo jak twierdzili rodzice reszta tych szkół była dziwnie za tania. Nigdy nie lubiłam pieniędzy były obrzydliwe. Tylko dzięki nim stawałeś się kimś. A bynajmniej tak myśleli ludzie. Tak naprawdę każdy z nas ma w sobie to coś. Coś nie powtarzalnego czego nie ma nikt inny.Ale wracając do baletu. Nienawidziłam go z całego serca. Byłam najlepsza bo tego ode mnie wymagano, ale nie było czymś co sprawiało mi radość.
Zadzwonił dzwonek na przerwę przez co ocknęłam się z własnych myśli. Spakowałam rzeczy i ruszyłam na zebranie samorządu. Musieliśmy zorganizować i omówić kilka ważnych wydarzeń i podzielić się na rolę.
Gdy wyszłam z klasy dołączyła do mnie Camilia. Nie miałyśmy ze sobą kilku lekcji ale bynajmniej większość.
- Strasznie nie chce mi się tam iść. - wyjęczała blondynka. Dobrze ją rozumiałam. Wolałabym już ćwiczyć balet niż przesiedzieć w jednym pomieszczeniu kolejne kilka godzin rozmyślając co by było najlepsze dla miejsca którego nienawidziłam.
- Mi też. - przyznałam - Ale im szybciej to załatwimy tym szybciej wyjdziemy ze szkoły i spotkamy się dopiero za miesiąc.
- Ah, no dobrze. - westchnęła - Muszę ci coś powiedzieć! - kiwnęłam głową aby kontynuowała. Przemierzałyśmy w między czasie korytarz. Nie którzy na nas spoglądali i uśmiechali się, odwzajemniałam te uśmiechy ale były chyba najbardziej wymuszonymi i nie szczerymi uśmiechami jakie kiedy kolwiek komuś posłałam.
- Umówiłam się z Edwardem! Zapytałam czy go nie oprowadzić trochę po mieście i się zgodził! - pisnęła podekscytowana. Zawsze się tak cieszyła z swojego nowego obiektu westchnień. Mimo że miała naprawdę wielu chłopców to rzadko kiedy była aż tak dobrze nastawiona na spotkanie z płcią przeciwną. Ale cieszyłam się jej szczęściem. Była moją przyjaciółką więc kiedy była szczęśliwa jak w jakimś stopniu też.
- To wspaniale. Pasujecie do siebie. - przyznałam. Naprawdę do siebie pasowali.
W tym momencie weszliśmy do pokoju w którym odbywały się spotkania samorządu uczniowskiego. Zajęłyśmy miejsca i chwilę jeszcze poczekaliśmy na resztę.
- Dobrze, widzę, że już wszyscy są. - zaczęłam. - W takim razie zacznijmy od balu karnawałowego. Musimy ustalić czy będzie przebierany, ile godzin będzie trwał i którego dnia. Szczerze mówiąc była bym za przebieranym, w godzinach 18: 00 do 23:00 i najlepiej w piątek. Co o tym sądzicie? - spytałam rozglądając się po wszystkich wszyscy skinęli głowami na znak potwierdzenia. - Dobrze, w takim razie Alicio zapisz proszę te informacje i zaprojektuj jakieś ładne plakaty aby później wywiesić je w szkole. Dziękuję. - posłałam dziewczynie uśmiech na co ona pokiwała głową i zaczęła wszytko notować.
- Cas, a co z Lizzy? - spytał Aaron. Lizzy była naszym skarbnikiem ale po przeprowadzce do innego miasta musiała zrezygnować.
- Będziemy musieli znaleźć kogoś innego na jej miejsce. Znacie kogoś dobrego z informatyki i matematyki? - spytałam ale wszyscy pokręcili głową oprócz Camili która odezwała się po sekundzie.
CZYTASZ
Dead Love
HorrorJeden kwiat, który odmienił ich życia Casandra Spark - 17-letnia córka burmistrza Los Angeles. Uważana za piekną, mądrą i opanowaną kobietę. Ale czy taka naprawdę jest? Co jeśli pociąga ją zło? Chase Walter - 21-letni pierworodny syn mafii, morderca...