-XIII-

59 6 6
                                    

Ekspedycja się zakończyła, a my wróciliśmy między tak dobrze znane wszystkim mury. Nie dane było mi cieszyć się odzyskana wolnością będąc pośród posępnych, przerażonych i poturbowanych żołnierzy. Strat w ludziach nie dało się uniknąć, a część tych co przeżyło nie powróci już na pole walki przez odniesione rany lub traumę. Po powrocie mimo, że tym razem nie zginęło tak wielu jak zazwyczaj, Zwiadowcy wciąż byli witani wściekłymi minami i rzucanymi obelgami.

Marnowane pieniądze? Łatwo mówić nie zdając sobie sprawy, że większa część z podatków idzie prosto do kieszeni króla. A ten nie stawiał za to swojego życia na szali, by dowiedzieć się czegokolwiek o prześladujących nas od setek lat tytanów.
Jednak po części mogłam zrozumieć żal zwykłych obywateli.
Jeden ze Zwiadowców odprowadził kobietę, która wybiegła na środek drogi ze łzami wypatrując swojego narzeczonego. Jej zaokrąglony brzuch zwiastował, że niedługo powita potomka. Jednak słysząc już za sobą nagły wybuch histerii, zrozumiałam jaką wiadomość otrzymała. Jak i to, że dziecko nie pozna już swojego ojca. Ich bliscy ginęli, ale w zamian za co? Ekspedycje coraz częściej nie wnosiły nic innego poza śmiercią.
Skoro od zawsze broniły nas mury, czemu miałoby się to zmienić? Po co więc wykładać pieniądze na coś takiego?

Minęło parę godzin od kiedy przekroczyliśmy bramę. Zeskrobywałam z kopyt Szczura błoto, a z sierści zastygłą krew. Na koniec pielęgnacji podałam mu dwie marchewki za dobrze wykonaną robotę.

'' Źle cię ocenili... Wiedziałam o tym. Bo tak jak ja agresją reagowałeś na ból."

Poklepałam go po szyi, po czym skierowałam się prosto do gabinetu Generała - tak jak mi kazano. Zapukałam i weszłam, stając przed obszernym biurkiem.

- Chodź ze mną – rzucił bez zbędnego gadania.

Przeszliśmy na pierwsze piętro, gdzie mieściły się pokoje dla żołnierzy. Erwin przystanął przy drzwiach mieszczących się pod schodami, wyciągając klucz. Czy on chce mi składzik na miotły pokazywać, serio? Szarpnął za klamkę, a przede mną zamiast szmat i wiader, ukazała się miniaturowa wersja pokoju. Jedynym co udało się upchać do tej dziury było wąskie łóżko i mała szafka, na której mieściła się świeczka rozświetlająca wnętrze.

- Od teraz tu będziesz spać. Wiem, że jest tu niewiele miejsca, ale za niedługo będziemy przyjmować do korpusu nowych rekrutów i musimy mieć wolne pokoje.

- Awans z celi do schowka? Czuję się zaszczycona. – odwzajemniłam uśmiech i przyjęłam klucz.

- Początków nie mieliśmy najlepszych. Ale zostałem już poinformowany o tym, że zgodziłaś się pomagać Pułkownik Hanji. – wyciągnął w moją stronę dłoń, a jego błękitne oczy przeszyły mnie na wskroś – Oficjalnie witam cię w szeregach Zwiadowców.

Uścisnęłam dłoń i skinęłam głową. Ten człowiek wręcz emanował autorytetem. Zdawał się być pełen pasji. Tylko jeszcze nie wiedziałam co dokładnie nią było.

- Liczę na owocną współpracę, Dhiren – dorzucił jeszcze wychodząc z pomieszczenia.

Zostałam sama.. w moim WŁASNYM schowku pod schodami! Cacy!

                             
                                 ~ * ~

Na dziedzińcu zebrała się liczna młodzież, która stojąc w równych rzędach właśnie wysłuchiwała przemówień dowódców trzech głównych korpusów. Próbowałam nie usypiać, ale ich historyjki o honorze jaki niesie ze sobą usługiwanie królestwu skutecznie mi to uniemożliwiały. Naprawdę miałam ochotę się głośno roześmiać ale czułam, że chyba nie wypada. Stałam z boku wyniesionego na tą okazję drewnianego podwyższenia. W cieniu sceny przyglądałam się temu pełnemu nadziei zbiorowisku. Erwin właśnie zakończył swoje wystąpienie, nastąpiła cisza, w której Korpus Treningowy miał zdecydował o swoich dalszych losach.

"Toksyczna krew" Levi x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz