17.

3.4K 137 65
                                    

Sobota

Byłam zmęczona, cholernie zmęczona.

- Charlie, na co ty czekasz? Ozdabiaj te babeczki - do kuchni wtargnęła moja mama. Jej twarz była zmęczona, widziałam to z kilometra. Miała duże wory pod oczami i była cała blada. Wiem, że się przemęcza i starałam się wraz z tatą przetłumaczyć jej, że to niezdrowe, ale ona za bardzo kocha tą kawiarnie.

- Mamo zobacz jak ty wyglądasz - powiedziałam załamana jej stanem. Ona jedynie w odpowiedzi prychnęła.

- No dzięki - zaśmiała się i chciała opuścić kuchnię.

- Charlie ma rację, przemęczasz się dziecko - do rozmowy dołączyła moja babcia.

- Wy się zmówiliście wszyscy czy co? - zapytała i wyszła z kuchni.

- Co za uparte babsko - westchnęła babcia. - Zatrudniłyśmy ostatnio dwie nowe pracowniczki. Kate na kuchnię i Jenny jako kelnerka. Przyda nam się pomoc, ostatnio mamy intensywny czas. Zaraz powinny być, więc możesz dokończyć i iść.

—————

Po piętnastu minutach skończyłam ozdabiać babeczki. W tym czasie do pracy zdążyły przyjść nowe pracowniczki. Kate i Jenny są bliźniaczkami. Obydwie są dość niskie, mają czarne włosy i skośne oczy. Dowiedziałam się, że ich ojciec jest Koreańczykiem, a mama pochodzi ze Stanów.

Zadowolona odwiesiłam fartuch i z uśmiechem ruszyłam do wyjścia, gdzie czekała już na mnie Camila i Michael.

- Jak tam, babeczko? - zaśmiała się Camila.

- Zobaczymy jak będziesz chciała zjeść te babeczki - odparłam, a ta pokazała mi język.

- Cade napisał, że są dzisiaj wyścigi - poinformował nas Michael. - Zaraz po nas przyjedzie.

- Fajnie, że mam coś do powiedzenia - przewróciłam oczami, a Camila wraz z Michaelem spojrzeli na mnie kocimi oczami. - Dobra no przecież żartowałam.

Po chwili auto Cade'a wjechało na parking. Rzuciłam się biegiem aby siąść z przodu i nie gnieść się z tymi pajacami.

- W końcu - uśmiechnęłam się szeroko, kiedy wygrałam tą walkę.

- To ja jestem siostrą Cade'a i powinnam siedzieć na tym miejscu - fuknęła obrażona.

- Nie marudź - uciszył ją blondyn. - No więc jeśli Blake wygra to idziemy na imprezę.

- A jeśli przegra? - zapytałam.

- To tez pójdziemy - zaśmiał się, jakby powiedział jakiś dobry żart. - A tak serio to mam zamiar się dzisiaj najebać i potrzebuje kompana. Liczę na ciebie Charlie.

- Jak masz zamiar wrócić do domu? - na moje słowa chłopak przewrócił oczami.

- Impreza jest u Liama, więc zostanę na noc - wyjaśnił, a ja przytaknęłam.

- Czy jego rodzice to w ogóle są w domu? - zaśmiałam się, ale Cade nie podzielił mojego entuzjazmu.

- Ma z nimi przejebane, przelewają mu pieniądze, a żyją podróżując po świecie - od razu poczułam jak poczucie winy uderza we mnie. Nie wiedziałam, że Liam ma takie problemy z rodziną.

Wszyscy myśleli, że jesteśmy bandą dzieciaków, którym się nudzi. Tak naprawdę byliśmy nastolatkami, którzy próbowali uciec przed problemami.

Standardowo wyścigi odbywały się na starych magazynach. Cade zaparkował, a ja znam już dobrze to miejsce, więc udałam się w odpowiednim kierunku. Z daleka widziałam jak biały Nissan GT-R Blake'a błyszczy.

A long way to the finish lineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz