#20

2.1K 68 81
                                    

VICTOR:
Ostatnie dni spędziłem naprawdę dobrze, czułem się naprawdę szczęśliwy. Ale dzisiaj nie było tak samo. Poczułem się przytułoczony, overthinking od poprzedniej nocy mnie wręcz zabijał od środka. To właśnie poprzedniej nocy zdałem sobię sprawdę, że czuję coś do Belli. Sam sobie obiecałem, że to nigdy się nie wydarzy, ale zawiodłem samego siebie. Znowu. To uczucie jest naprawdę miłe zważając na to, że dawno nic takiego nie czułem. Ba! Nigdy nic aż takiego nie czułem jak teraz. Sądzę, że „miłość", którą przeżyłem, gdy byłem młodym gówniarzem nie była wcale miłością, a zauroczeniem. Czy to co czuję do Melanii jest tym uczuciem, którym darzyli siebie moi dziadkowie?

Zaczęły się wakacje, co prawda zapewne ostatnie całą ekipą, ale zobaczymy co los nam przyniesie. Dzisiaj przed wyjazdem nad domek Logana, który znajdował się dosłownie nad oceanem, obiecałem Melanii jazdę w teren w stadninie mojej mamy. Umówiliśmy się, że podjadę po nią pod centrum bo była na jakiś podobno drobnych zakupach z mamą, która również chciała wyskoczyć w jakiś dłuższy teren. Mój bagaż na wyjazd był zapakowany już do auta, nieopłacalny był powrót do Alicante specjalnie po rzeczy. Podjechałem pod centrum czekając na kobiety. Nie lubiłem czekać, byłem strasznie niecierpliwym człowiekiem. Dostrzegłem je, widać jakie drobne zakupy zrobiły. Każda z nich miała sześć wielkich torb, czyli po trzy w jednej. Japierdole.
Ł Y M Y N, kurwa.

- Drobne zakupy? — Spytałem, gdy wsiadły do auta.

- No drobne, nawet nie wiesz jakie były cudowne promocje! Kupiłyśmy coś dla ciebie, napewno ci się spodoba.

- Dildo? — Powiedziałem, a ona i jej mama się zaśmiały.

- Tak Victorze, dildo — odparła ze śmiechem Vanessa. — O boże! Jeździsz jak pirat drogowy! — Zaśmiałem się. — Mój mąż też tak jeździł, w sensie tak szybko bo to jak ty wymijasz.. cud, że nie trafiliśmy w tamto auto.

- Spokojna głowa — zapewniłem.

Resztę drogi przebyliśmy w ciszy, a raczej ja. One śpiewały, a raczej darły mordy do piosenek The Neighbourhood. Mamuśka na topie. W pewnym momencie obie padły i przespały z trzydzieści minut drogi. Miałem święty spokój, ale do czasu. Gdy już dotarliśmy na miejsce, moja mama zaczęła się z nimi witać i stwierdziła, że oprowadzi je po całym terenie. Co z tego, że Melania została już oprowadzona, ta i tak ją oprowadziła, a ekscytacja z twarzy brunetki nie schodziła nawet na moment. Nie chciało mi się w to bawić, więc poszedłem po Mystic, Sonica i Ekstre na padok. Droga po Mystic nie była wcale ciężka, kobyłka lubi pracę z człowiekiem, a raczej ze mną bo nikt inny nie dostaje jej na jazdy. Gorzej było z Sonicem, chociaż wałach lubi popisywać się na jazdach to złapanie go zawsze było koszmarem, on chyba za bardzo lubi bawić się w berka. Ekstra dołączyła do niego. Niech mnie ktoś zabije. Chociaż namęczyłem się ze sprowadzeniem tej dwójki, to było warto, bo gdy jej mama zobaczyła jakiego konia dla niej przyprowadziłem była podekscytowana. W końcu słuchałem jej co nieco podczas drogi i wyłapałem, że kocha konie fryzyjskie, więc skoro miałem takiego w stadninie to czemu miałbym nie sprostać jej zachciankom. Współczułem tylko w czyszczeniu kobyły, która miała przecudowną panierkę na sobie. Powodzenia.

- Jestem tutaj już sama nie wiem, który raz od naszego pierwszego przyjazdu w to cudowne miejsce, a dalej nie dowierzam, że już niedługo to będzie twoje.

- Taa, ciekawe jak znajdę na to czas.

- Jak ty nie znajdziesz, to ja znajdę.

- Umowa stoi — uśmiechnąłem się delikatnie, z obawą, że gdy uśmiechnę się szerzej to dziewczyna zdemaskuje moje uczucia. Nie wiem jakby miała to zrobić, ale wolałem uważać.

Get RespectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz