#21

2.1K 70 68
                                    

MELANIA:
Dzisiaj minęły równo dwa tygodnie od tego jak pijany i naćpany Victor powiedział co sądzi o mnie, co sądzi o nas. W głębi duszy wiedziałam, że to co mówił nie było stuprocentową prawdą, a może całość była kłamstwem? Może chciał pozbyć się uczuć, którymi mnie darzył? Jeśli w ogóle tak było. Victor jest ciężkim człowiekiem i każdy może to powiedzieć. On jest osobą, którą jest ciężko rozszyfrować, bardzo często mówi jedno, a później sobie samemu zaprzecza. Miałam nadzieję, że po tym wszystkim szczerze porozmawiamy, że podejdzie do mnie i sam poruszy temat. Natomiast bardzo się myliłam. Chłopak na początku niczego nie pamiętał, a nawet miał problem o to jak w stosunku do niego się zachowuję, po tej sytuacji reszta wzięła go na poważną rozmowę, w której chyba uświadomili mu co takiego narobił. Po tym również myślałam, że przyjdzie porozmawiać, ale z jego strony dostałam jedynie ciszę. Myślałam, że wyjazd do domku Xaviera będzie jednym z lepszych, w końcu widziałam w Victorze zmianę i chęć do poprawy. Tak bardzo chciałam mu pomóc. Tydzień na wyjeździe strasznie mi się dłużył, w sumie to nawet nie miałam przez ten czas na nic chęci. To co powiedział Victor nie zraniło mnie, ale to tylko, dlatego że byłam pod wpływem moich antydepresantów, po których miałam po prostu wyjebane, a również, dlatego że byłam świadoma o jego obecnym stanie.

Mijał kolejny tydzień, codziennie dziewczyny chciały wyciągnąć mnie z domu chociażby na jakieś głupie zakupy, ale nie chciałam. Przesiadywałam dużo w lecznicy dla zwierząt pomagając mamie, użalając się nad sobą w domu, a w między czasie jak mi się nudziło to nawet wypieliłam cały ogródek. Mama się doczekała. Nawet zajrzałam do warsztatu, aby wykonać papierkową robotę i dotrzymać pracownikom towarzystwa, nie powiem ale dziwnie na mnie spoglądali, gdy wzięłam się za naprawę jednego z aut czekającego na swoją kolej. Pokazałam im, że kobiety wcale nie są gorszą płcią.

Obecnie nie brałam antydepresantów od tygodnia, a czułam się tak jak przed zaczęciem brania ich. Sukces. Właśnie siedziałam w biurze w warsztacie, przeglądając papierki i je wypełniając, gdy usłyszałam pukanie.

- Wejdź — powiedziałam biorąc łyka kawy, którą niedawno zrobił mi Steve, jeden z lepszych pracowników.

- Szefowo?

- Mike, mówiłam ci, że wystarczy Melania. Oficjalne zwroty jedynie przy klientach — przewróciłam oczami - ma tu być rodzinna atmosfera. Stało się coś?

- Jakieś dwie wariatki stoją przed warsztatem w Porsche, próbowaliśmy je przegonić bo psują nam reputację i zachowują się jakby były naćpane, ale one powiedziały, że nie odpuszczą póki Pan.. — zawahał się — ty nie wyjdziesz.

- Dobra, dobra już to załatwię. — Odłożyłam wszystko co robiłam i wstałam. — Dużo pracy zostało wam nad tym czarnym Dodgem? Do jutra musicie się wyrobić.

Ten czarny Dodge był mi bardzo dobrze znajomy, należał do mojego przyjaciela —
Nicka Vieiry, który już jutro miał wystartować w wyścigu, na którym miałam zamiar się pojawić. Czasami sama zastanawiałam się nad wystartowaniem w kolejnym wyścigu, brakowało mi tej adrenaliny, natomiast nie mogłam sobie na to pozwolić. Stalker dalej grasował. Chociaż miałam na dzień obecny od niego spokój to wiedziałam, że muszę być czujna.

- Już go skończyliśmy, możesz go sprawdzić.

- Nie trzeba, ufam wam.

Wyszłam przed warsztat i spojrzałam na znajome mi Porsche, a w nim dwie drobne dziewczyny — jedna była brunetką, a druga blondynką. Już z daleka poznałam te dwie czupryny, oczywiste było to, że w aucie siedziała Mia i Cleo, moje dwie niezawodne przyjaciółki, które podjęły kolejną próbę wyrwania mnie gdziekolwiek.

- No co? Nie patrz tak na nas, tylko zbieraj graty i do środka.

- Nie odpuścicie, prawda?

- Nigdy, złociutka - odezwał się Xavier, który właśnie wypadł z bagażnika, a za nim cała reszta. No może nie cała, bo nie było tu jednej osoby.

Get RespectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz