#II

1K 43 20
                                    

Cały ostatni tydzień minął mi dość szybko. Nie działo się nic ciekawego. Oczywiście nie obeszło się bez bójki na stołówce, czy jakiejś kłótni za murami szkoły. Nie było to dla mnie niczym nowym, takie rzeczy w Stanach były normą.

Siedziałam właśnie przy biurku odrabiając ostatnie zadanie z Francuskiego, które zadała nam Pani Moore. Mimo, że połowa tej szkoły jej nienawidziła to była naprawdę ciepłą i dobrą kobietą, której nikt nie doceniał. Od lat dzięki niej egzaminy końcowe z języka wychodziły wręcz fenomenalnie i dopiero w ostatnich klasach uczniowie zaczynali ją doceniać. Tym razem mieliśmy do napisania e-mail do swojego najlepszego przyjaciela, a jako że z Victorem miałam łączone grupy to do niego napisałam. Z tego co było mi wiadome, brunet również do mnie pisał.

Zastanawiałam się jak mam powiedzieć tacie o jutrzejszej imprezie. Mógł zareagować pozytywnie jak i negatywnie, jednak spodziewam się niestety tej drugiej opcji. Od zawsze przychodziłam w piątki mu pomóc, a teraz chce go zostawić dla głupiej imprezy? Miliony myśli przebiegało mi po głowie, przez co na moment zamknęłam zmęczone oczy. Byłam kurewsko zmęczona po całym dniu szkoły, która wyssała we mnie wszelką energię. Rozmasowałam dłonią swój kark oraz wyprostowałam się czując uciążliwy ból kręgosłupa przez pozycję, w której siedziałam od dobrej godziny. Uniosłam się powoli odkładając książki na bok, a na miejscu na którym siedziałam ułożyłam plecak, do którego spakowałam rzeczy potrzebne na jutrzejszy dzień szkoły. Zeszłam powoli schodami na dół i ujrzałam ojca siedzącego przed telewizorem, na którym leciał mecz. Usiadłam na fotelu i przejechałam nerwowo językiem po swoich zębach.

— Tato — zaczęłam nerwowo bawiąc się pierścionkiem na placu, który kiedyś należał do mojej mamy.

— Tak? — w momencie gdy usłyszałam jego niski głos uniosłam swój wzrok, a wtedy zauważyłam jego ogromne zmęczenie. Zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno chce zostawić tatę z tym samego. W końcu to kurewsko dużo pracy.

— Blair i Victor chcą iść na domówkę jutro, mogę iść z nimi? — mruknęłam, a widząc zaskoczenie, które malowało się na twarzy ojca, przełknęłam ślinę. Czuję że nie będzie zbyt zadowolony.

— Możesz. — Rozszerzyłam delikatnie oczy słysząc odpowiedź ojca, które kurewsko mnie zadziwiła. Nie żebym narzekała, jednak przygotowałam sobie argumenty, które mogłabym mu przedstawić w momencie, gdyby mnie nie puścił. Wykułam je na pamięć.

— Victor już do mnie dzwonił, zdążył mi już wyprać mózg milionem argumentów. — zmarszczyłam jeszcze bardziej brwi słysząc, że to akurat Victor zadzwonił. Skąd miał do cholery numer mojego ojca? Ani Blair ani Victor nigdy go nie dostali, a jednak mój przyjaciel do niego zadzwonił. Wypędziłam tę myśl z głowy i jedynie przytuliłam ojca dziękując.

Wybiegłam schodami na górę gdzie od razu podłączyłam swojego iPhone'a do głośnika i puściłam jedną z piosenek Travis'a Scott'a. Wzięłam się za sprzątanie pokoju, w którym ostatnio nie miałam czasu posprzątać. Miałam wiele na głowie, w tym utrzymanie porządku w samym domu. Chciałabym żeby tata w końcu sobie kogoś znalazł. Przydałaby się w tym domu kobieca ręka.

Wiele kobiet próbowała się z nim umówić czy chociażby poflirtować. Już miałam zakładać ogromną listę kobiet, których mój ojciec nie przyjął przez ostatnie siedemnaście lat mojego marnego i doprawdy biednego życia. Tata był albo strasznie wybredny co do kobiet albo był aż za bardzo zakochany w mamie. Nie rozmawialiśmy o niej zbyt często, bo jedynie w święto zmarłych lub czasami, gdy w dniu moich urodzin, a jej śmierci. Od zawsze obwiniałam się za jej śmierć, jednak moja babcia twierdziła, że taka była wola nieba, a z nią się zawsze zgadzać trzeba. Miałam każde możliwe korzenie. Moja babcia była pół Niemką, pół Polką, zaś mój dziadek był Francuzem. Oboje poznali się we Włoszech, gdzie mieszkali przez parę lat, a właśnie tam urodziła się moja matka. Wyjechała na wymianę do Stanów gdzie poznała mojego ojca, który przyleciał do Naples na ferie.

My TurnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz