1. Stabilizacja

2 0 0
                                    




Emily's POV:

Dochodziła godzina druga po południu, oczekiwana przez każdego w tym przeklętym budynku. Siedziałam jak zwykle w swoim standardowym miejscu na końcu sali pod oknem odliczając przedłużające się sekundy do końca zajęć, ale jedyne na co czekałam to wymarzona wakacje. Zaczynając od upalnych dni, które po prostu uwielbiałam, kolorowych drinków, zachodów słońca na plaży, a kończąc na zakończeniu nauczania w tej, pożal się Boże, placówce edukacyjnej. Dzieliła mnie dosłownie chwila od napisania ostatnich egzaminów i rozpoczęcia dorosłego życia, ale najpierw miałam w planach przeżyć najdłuższe wakacje w życiu.

- Panna Walker tradycyjnie w swoim świecie – zerknęła na mnie z przekąsem profesor Green.

Czy zdążyłam już o niej wspomnieć? Koszmar każdego ucznia San Diego High School. Wiedźma, nie kobieta i nie tylko za sprawą swojego wielkiego jak klamka od zakrystii nosa, ale również tendencji do bycia potężną suką. Nadal zadziwia mnie to, jak udawało mi się przechodzić u niej z klasy do klasy, bo przedmioty humanistyczne zdecydowanie nie były moją mocną stroną i w ogóle chyba żadną stroną. Powoli przeniosłam wzrok na kobietę i nie mogłam powstrzymać westchnięcia widząc jej oceniający wzrok. Czy ta godzina kiedyś się skończy?

-Pamiętaj, że egzaminy same się nie zdadzą. To powinno być dla ciebie teraz priorytetem. Weź się za siebie dziewczyno, bo ja wiecznie żyć nie będę! – krzyknęła, a jej brwi aż poczerwieniały.

-Całe szczęście – odetchnął z ulgą Ryan.

Uśmiechnęłam się pod nosem na komentarz mojego odwiecznego kompana ze szkolnej ławki. Ryan z typowym dla siebie kpiarskim uśmiechem odsunął się na krześle i przyrzekam, ten chłopak jest nie do przebicia. Kobieta nastroszyła się i wyglądała co najmniej jak zwierzę mające za moment zaatakować swoją ofiarę, którą w tym momencie był mój przyjaciel. I pomyśleć, że dopiero walczyłam z nim o wiaderko w piaskownicy.

Zerknęłam w stronę profesor Green i gdy już myślałam, że gwizdek jej się otworzy zabrzmiało moje wybawienie. Dzwonek.

Jako jedna z pierwszych, z uśmiechem na ustach, wymaszerowałam z klasy, nawet nie czekając na Ryana. Idąc dziarskim krokiem przez szkołę w myślach dziękowałam niebiosom, że ten koszmar już niedługo się skończy. To nie tak, że nie lubiłam szkoły średniej - ja jej nie znosiłam. Obrzydliwe jedzenie, te irytująco-śmiejące się piskliwym głosem dziewczyny z drużyny cheerleaderek i nienaturalnie wielcy koszykarze zawsze u ich boku, nerdy walczące o najwyższą średnią w szkole, samorząd, którym ulubionym zajęciem było wymyślanie mdłych zabaw na walentynki rodem z podstawówki i ja – którą jedyne co trzymało w tej szkole była myśl, że kiedyś się skończy.

- Emily! – usłyszałam krzyk za swoimi plecami i podążyłam wzrokiem w jego kierunku.

Średniego wzrostu chłopak w dopasowanym garniturze szedł do mnie szybkim krokiem, a mi automatycznie zagościł uśmiech na ustach. Szybko znalazł się przy mnie i zamknął w niedźwiedzim uścisku.

- Louis! – krzyknęłam z tęsknotą. – Co tu robisz? – wyraźnie poprawił mi się humor.

- Jechałem do firmy i pomyślałem, że wpadnę po drodze – uśmiechnął się i za moment spoważniał.  - Zabijesz mnie – wychrypiał męczeńskim głosem.

Odsunęłam się od niego i zerknęłam na jego przystojną twarz z dwudniowym zarostem. Na widok jego zielonych jak trawa oczu mój uśmiech się poszerzył i poczułam, że ten dzień może być troszkę lepszy.

- Co się znowu stało? – zapytałam, zarzucając mu ręce na kark.

- Za dwa tygodnie wylatuje na Ibizę. – tłumaczył -  Nie tylko na wakacje, ale też w sprawach biznesowych. Ojciec ma tam klienta, który może dla nas dużo zdziałać.  – dodał szybko.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 18 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ImprintOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz