20.

3.3K 122 47
                                    

Kiedyś zastanawiałam się czy Blake wróci. Pragnęłam tego, naprawdę. Błagałam rodziców aby mnie do niego zabrali, pytałam każdą napotkaną osobę o niego. Ale kiedy moje dziecięce marzenie się spełniono dochodzę do wniosku, że lepiej byłoby mi bez niego.

Raz się mną przejmuje, a potem traktuje jak wroga. Jedno spotkanie z nim wpakowało mnie w wielkie kłopoty.

Jednak nie mogę o tym powiedzieć moim rodzicom, ponieważ wiem, że zabronią mi kontaktu z nim. A tego bym nie chciała.

Niestety jestem zbyt wrażliwa na jego stratę.

Minęło trzydzieści minut odkąd odwiózł mnie do domu. Mama była zmartwiona moim stanem, więc powiedziałam jej, że wywaliłam się, a Blake akurat mnie widział i pomógł mi.

Nie potrafię przestać myśleć o tej sytuacji, a tak naprawdę o momencie, w którym nie chciał ode mnie odebrać. Czyli jakbym nie zadzwoniła drugi raz to by się tym nawet nie przejął?

Straciłam jakiekolwiek walki i chęci do próby podjęcia z nim jakiegokolwiek kontaktu i lepszej relacji. Najwidoczniej on nie chce mieć ze mną nic wspólnego.

Poniedziałek

- Humor jak widzę dopisuje - znikąd znalazł się przy mnie Michael. Naprawdę go lubiłam, powoli stawał się moim przyjacielem, ale nic więcej.

- Nawet mi nie mów - mruknęłam, przecierając zaspane oczy rękami. Poszliśmy na stołówkę gdzie siedziała już reszta. Moja ukochana przyjaciółka stwierdziła, że nie ma sensu dzisiaj przychodzić bo jest poniedziałek i zostawiła mnie samą.

- Chyba nie masz dzisiaj zbyt dobrego humoru - stwierdził Cade, kiedy obok niego usiadłam. Po mojej drugiej stronie zasiadł Michael. Na przeciwko mnie siedział Blake, który przeglądał coś na telefonie.

- Możecie zostawić mnie i mój humor w spokoju? - zapytałam wkurzona, a Michael objął mnie ręką i przycisnął do swojego ciała.

- Mała Charlie jest troszkę wkurwiona - zaśmiał się jak prawie wszyscy przy stoliku. Właśnie prawie. Czułam jak czyjeś spojrzenie niemal przeszywa mnie na wylot. Podniosłam wzrok i moje oczy od razu spotkały się z ciemnymi tęczówkami Blake'a. Miał mocno zaciśniętą szczękę, ale co mnie to obchodzi.

Gdyby nie fakt, że ostatnio po mnie przyjechał to najchętniej bym go rozszarpała.

Wyrwałam się z uścisku Michaela, ponieważ mój telefon zawibrował.

Blake: Florence chciała się z tobą spotkać.

Ja: Odwiedzę ją w tym tygodniu.

I tyle.

Czy ten chłopak ma coś nie tak z głową?

Do końca przerwy nie zwracał na nas uwagi chyba, że zaczynałam rozmawiać w Michaelem, wtedy od razu podnosił głowę i bacznie obserwował.

—————

- Dobrze, że już jesteś - zaczęła moja mama, a ja od razu wyczułam, że coś ode mnie chce. - Chad zamawiał babeczki, ale nie mam kiedy mu ich dostarczyć, więc ty to musisz zrobić.

- Kiedy mam mu to zanieść? - zapytałam wiedząc, że się od tego nie wywinę.

- Na osiemnastą - powiedziała, a ja przytaknęłam. Postanowiłam, że skoro mam tyle czasu to zrobię babeczki dla Florence. Skoro wyszła ze szpitala to na pewno się ucieszy.

Lubiłam piec, ale na pewno nie aż tak jak moja mama. Od małego mnie uczyła robienia wypieków, dlatego nie miałam problemu by zrobić czekoladowe babeczki.

Gotowa obładowana dwoma pudełkami wyruszyłam na przystanek autobusowy. Blake mieszkał niedaleko bo tylko piętnaście minut stąd, ale autem, a ja nie chce iść pół godziny na nogach z tymi pudłami.

Po piętnastu minutach stałam pod domem Blake'a. Zapukałam w drzwi, które otworzyła mi po chwili Florence.

- Charlie! - krzyknęła zaskoczona, ale i tak nie powstrzymało jej to od rzucenia się na mnie.

- Flo, nie rób tak bo Charlie rozwali babeczki - usłyszałam głos Isy, która po chwili stanęła w drzwiach, a widząc w jakim stanie jestem wzięła ode mnie pudełka. - Jeju ile babeczek, Hazel zwariowała?

- Jedne upiekłam ja - przyznałam. - Chciałam upiec coś dla Florence, skoro wyszła już ze szpitala.

- Musisz podziękować mamie od nas. Ostatnio Chad przywiózł jej ciasta i się zakochałam - zaśmiała się. - Zostanę jej fanką. Jeśli chcesz iść do Blake'a to jest w pokoju.

- Mogę do niego wejść - stwierdziłam bez chwili namysłu.

Jestem głupia.

- A ja? - zapytała oburzona Florence.

- Flo, oni muszą ze sobą porozmawiać - odparła Isa, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. Skąd ona to wszystko wie.

Udałam się do pokoju Blake'a. Nie pukając weszłam do środka. Chłopak leżał na łóżku i w sumie to nie wiem co robił. Przekręcił głowę w moją stronę, a ja bez zastanowienia usiadłam na fotelu, który stał przy jego biurku.

- Chyba się trochę poczułaś - stwierdził, mrużąc oczy.

- To fajnie - odpowiedziałam, nadal pozostając w tej samej pozycji - Możesz mi powiedzieć co zamierzasz zrobić ze stalkerem, który pobił mnie tak, że mój brzuch wygląda jakby przeszło po nim stado kóz.

- Nic - odparł lekceważąco, a ja wstałam z fotela.

- Jak to nic?! Co ja mam zrobić? - zapytałam zdenerwowana.

- Uspokój się. Nie mam na tyle możliwości żeby znaleźć kto do ciebie pisze. Musimy poczekać na więcej znaków - wytłumaczył, a ja miałam ochotę go udusić.

- To co mam czekać aż znowu mnie pobiją? - zapytałam, uśmiechając się ironicznie. - To jest żart, Blake. Zdajesz sobie sprawę na co jestem narażona? Ja, moja rodzina, a może nawet i wy.

- Nie pozwolę cię skrzywdzić, rozumiesz? - wycedził, ale to mnie nie uspokoiło.

- Co masz zamiar zrobić? - na moje słowa chłopak pokręcił głową.

- Nie będę ci tego mówić Charlotte - mruknął, a ja usiadłam na łóżku obok niego. - To nie jest jakaś mafia.

- Ale bezpieczne towarzystwo też nie - syknęłam. - Żałuję, że poszłam na ten wyścig. Teraz mam przez to same problemy - wkurzona zaczęłam bić go po klatce piersiowej. - Mam ochotę cię udusić.

- A ja mam ochotę cię pocałować - stwierdził, a ja na chwilę się zatrzymałam.

- Chyba masz ochotę mnie potem ignorować - nie zapominajmy o sytuacji, która była wcześniej.

- Nie miałem humoru - powiedział. Wyglądał jakby żałował, że znowu zaczął gadać coś o pocałunku.

- To cię nie usprawiedliwia - chłopak unieruchomił moje nadgarstki, jednak na jego ręce zobaczyłam coś dobrze mi znana.

- Dlaczego jej nie wyrzuciłeś? - spytałam, ponieważ z tego co pamiętam to na plaży tego nie zrobiłam.

- Nie odpowiem ci na to pytanie - przewróciłam oczami na jego odpowiedź.

- Czy ty mi w ogóle na jakieś kiedyś odpowiedziałeś?

- Nie - zaśmiał się. - I nie zamierzam.

- Znalazł się żartowniś, kurwa - mruknęłam, a on zaczął mnie łaskotać, jednak to nie było takie fajne. - Czy ja mam ci przypomnieć, że zostałam pobita?

- Faktycznie.

On ma dwubiegunowość.

JLQalive

Takie słodziaki

Jak wrażenia? Co zrobi Blake? Kto jest stalkerem?

Doczekaliśmy się zazdrosnego Blake'a😭

A long way to the finish lineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz