Rozdział 1: Zachowaj dystans

27 4 2
                                    

Lipiec 2018 

  - Holden! Zabiję cię! - krzyczę do brata, który właśnie wkłada torby z jedzeniem do bagażnika przed domem. Aż sąsiadka z naprzeciwka spogląda przez ogrodzenie...cóż mogę powiedzieć, to się nazywa osiedlowy monitoring. 

   - O co ci chodzi? - pyta z głupim, ale dość niepewnym uśmieszkiem.

   Niewiele myśląc rzucam w niego moim nowiutkim strojem kąpielowym, który jest biały, a ma jakieś czarne plamy na sobie. Ledwo go łapie, a gdy mu się to udaje to udaje odruch wymiotny.

   - Tyle razy ci, kurwa, mówiłam, żebyś nie prał swoich zasranych gaci z moimi rzeczami! 

   Na policzkach zaczynam odczuwać gorąc, gdy mój starszy brat wzrusza ramionami i oddaje mi zniszczoną rzecz.

   - Ale ty masz problem. Podrasowałem go i wygląda o wiele lepiej teraz. Ciesz się, że nie jest brązowy, bo byłoby tylko gorzej - rechocze, a ja warczę pod nosem i wracam do środka domu, trzaskając drzwiami.

  Specjalnie pracowałam ostatni miesiąc, biorąc nadgodziny, aby pozwolić sobie na fajny ciuch i nasz wspólny wyjazd do domku letniskowego dziadków. Zakwaterowanie jest za darmo, ale paliwo, czy jedzenie już niestety nie. Nie mam zamiaru prosić rodziców o większe kieszonkowe, bo za chwilę analizowaliby ile to ja przepierniczyłam na swoje przyjemności, a nie coś przydatnego. Ten kostium kosztował mnie pięćdziesiąt, cholernych, dolców! 

   - Wszystko w porządku, kochanie? - pyta mama, gdy mijam kuchnie, w której opiera się o blat i pije swoją ulubioną kawę. Aż kręci mnie w nosie, gdy odczuwam jak mocna musi być i to w dodatku bez mleka.

   Spogląda na mnie zmartwiona, gdy wyciągam zaciśniętą dłoń na stroju i bez słów jej pokazuje. Kręci głową z westchnieniem, a jej lokowane włosy sprawiają wrażenie jakby skaczących, malutkich sprężynek. Do ich ciemnej barwy zdecydowanie pasują te cudowne zielone oczy, które po niej odziedziczyłam.

   - Oh, to chyba ta chusteczka - mówi pod nosem, a ja ściągam brwi w zdezorientowaniu. - Ostatnio robiłam pranie i z kieszeni spodni twojego brata po praniu wyciągnęłam czarną chusteczkę z klubu, która zafarbowała jego pranie. Najwyraźniej musiałaś tam rzucić swój strój wcześniej i dlatego tak się stało - tłumaczy, a ja nie wiem jak już mam zareagować. Czuję się strasznie zmieszana, ale Holdena nie zamierzam przepraszać w żadnym wypadku. Jest zwykłym bucem.

   - Cudownie. Przepraszam, ale muszę dopakować jeszcze kilka rzeczy - burczę, a następnie udaję się do mojego pokoju, gdzie na podłodze leży otwarta walizka, a wokół niej walają się moje ubrania i kosmetyki. 

  Jak to kobieta mam problem ze spasowaniem wszystkiego, a już zwłaszcza na taki wyjazd. Będzie upał, ale wieczorami będziemy raczej gdzieś wychodzić. Na miejscu zawsze będę mogła coś dokupić, ale wolę dostosować się do mojego planu, aby na miejscu nie zaznać zaskoczenia, że czegoś mi brakuje. Poza tym San Clemente jest cudowne, a ja nie mogę odpuścić sobie sesji zdjęciowych na moje portale społecznościowe. Ronnie nawet nie przypuszcza co planuję.

  Gdy mija kilka moich przekleństw, wzdychnięć i warknięć udaje mi się z ostatkami cierpliwości zapiąć walizkę w ciemnoróżowym kolorze, a następnie wypchać na korytarz. Przed opuszczeniem pokoju zmieniam mój strój domowy na dłuższą, czarną sukienkę na ramiączkach. Jakby mimo gorąca nie jestem w stanie założyć krótkich spodenek, bo jednak mam ten cellulit, a przez szkołę sportową w przeszłości mam naprawdę umięśnione nogi. 

  - Gotowa? - pyta mnie tata, gdy ponownie wkraczam w naszą przestrzeń codzienną.

  - Tak. O dziwo na czas. - Śmieję się, a on jedynie kiwa głową.

Moja LadyDove le storie prendono vita. Scoprilo ora