- Wujek? Kolejny?!- Zawołał w moim kierunku z niedowierzaniem A-Yuan, trawiąc usłyszaną informację i kompletnie ignorując powitanie Zewu-Jun'a.
- Tak, A-Yuan. Wujek Lan Xichen- odpowiedziałem mu cierpliwie.
- Ale... Ja mam już czwartego wujka, kilku innych wujków przebywających na Kopcach Pogrzebowych, brata A-Niang, którego jeszcze nie poznałem i teraz kolejny...- Na głos wyliczał chłopiec.
- Tak, A-Yuan. Masz dużo wujków. Zgadza się- powiedziałem i poczułem, że faktycznie jest ich dość sporo, jak trafnie zauważył.- Może nie zapamiętuj imion? To troszkę za dużo na twój mały móżdżek. Mów do nich po numerkach.- Wyskoczyłem z genialnym pomysłem.
- Czyli... Szósty wujek!- Wrzasnął uradowany chłopiec i wskazał palcem na Zewu-Jun'a, który delikatnie zmieszał się na oświadczenie chłopca.
- Nie, A-Yuan.- Nie zgodził się Lan Zhan, wtrącając się z pomocą dla swojego starszego brata.- To jest wujek Xichen.
- Ale A-Niang powiedział, że mogę...
- Bratu Lan Ying'a możesz mówić po numerku, ale wujkowi Xichen'owi należy mówić po imieniu- tłumaczył nauczycielskim tonem Lan Wangji, jakby właśnie przed chwilą przemienił się w korepetytora.
A-Yuan zawsze chętniej słuchał pouczeń Lan Zhan'a niż moich, więc szybko przestawił się na wskazany mu sposób mówienia.
- Wujku Xichen, miło mi cię poznać- spróbował jeszcze raz przywitać się chłopiec, tym razem stosując wszelkie dotychczas poznane mu zasady etykiety w stosunku do starszych członków rodziny.
Przysięgam, że już wyprostowane plecy Lan Zhan'a wyprostowały się jeszcze trochę mocniej na słowa malca! Czyżby uczył go etykiety za moimi plecami, a teraz jeszcze jest z siebie dumny!? Rozczarowałeś mnie Lan Zhan! Nasz biedny synek!
Obmyślałem właśnie w głowie sposoby szybkiej ucieczki z tej sekty pełnej zasad i narzucających się nauczycieli wraz z A-Yuan'em, gdy nagle Lan Zhan chwycił mnie za rękę i uśmiechnął się do mnie szeroko.
O rany! Nieziemski uśmiech Lan Zhan'a! Natychmiast porzuciłem moje plany ucieczki i odwzajemniłem gest. Zostanę przy tym mężczyźnie do końca moich dni i po tym, jak zostanę nikczemnym trupem- również będę za nim chodzić!
Lider sekty Nie, o którego obecności przez chwilę zapomniałem, patrzył się na nas i uśmiechał wesoło. Dziwnie było mi obserwować jego uśmiech, ponieważ z wojny z Wen'ami pamiętałem go tylko, jako wściekłą bestię z wielką szablą.
- A mnie nie przedstawicie?
- A-Yuan- zwróciłem się po raz kolejny do chłopca, którego Lan Zhan wciąż trzymał na rękach.- To jest lider sekty Nie. Nie Mingjue.
Myślałem, że A-Yuan, co najwyżej pomacha liderowi Nie na przywitanie, ale Lan Zhan bacznie przyglądał się chłopcu, jakby z ciekawością, co wywołało u mnie wątpliwości.
- Witaj liderze sekty. Ja, uczeń sekty Lan, syn drugiego panicza Lan, pozdrawiam ciebie- ukłonił się chłopiec.
Hanguang-Jun naprawdę uczył go etykiety!
- A-Zhan!- Wrzasnąłem wściekły- Trochę wolności dla naszego synka! I jaki uczeń sekty Lan?! Na nic się nie zgadzałem!
- A-Ying, Motto klanu Gusu to elegancja i prawość. A-Yuan musi znać podstawy etykiety już teraz, ponieważ należy do rodziny.- Odpowiedział niewzruszony.
- Nie! Nie zgadzam się! A poza tym, mimo że ja jestem w sekcie Lan- nikt nie powiedział, że nasz syn też! Wciąż możemy go oddać do sekty Jiang w Yunmeng!
- A-Ying, zastanów się. Do Jiang Cheng'a?- Zapytał mnie z niedowierzaniem Lan Zhan.
- ...- Zamilkłem.
Za szybko się odezwałem. Oddanie A-Yuan'a w ręce Jiang Cheng'a wydało mi się nagle strasznym pomysłem i w wyobraźni ponownie spojrzałem na Lan Qiren'a. Jego kozia bródka nagle wydała mi się nawet ładna...
- Dobra, sekta Lan bez żadnych wątpliwości. Masz rację, A-Zhan.
- Mn.
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy z liderami sekt w towarzystwie A-Yuan'a, ale później Lan Zhan zdecydował się oddać go tymczasowo pod opiekę Staruszka Lan, żebyśmy mogli spokojnie porozmawiać. Sam chłopiec może i nam w tym nie przeszkadzał, ale jego obecność zdawała się rozpraszać zarówno mnie, jak i Lan Zhan'a.
Niedługo później usiedliśmy już w czwórkę przy stoliku w Hanshi- prywatnej kwaterze Lan Xichen'a i chyba po raz pierwszy podczas mojego pobytu w Gusu nie usiadłem Lan Zhan'owi na kolanach. Przed nami była dość poważna rozmowa, ponieważ umierałem z ciekawości, wciąż zastanawiając się, co postanowiono zrobić z Jin Guangyao.
- Bracie? - Zapytał Lan Zhan bardziej oczami niż słowami, jakby chcąc upewnić się, że Lan Xichen da sobie radę z prowadzeniem tej rozmowy.
- Nie martw się o mnie, Wangji.- Uspokoił go Lan Xichen, ale nie uśmiechnął się.
- Jin Guangyao zostanie oddany pod obserwację do klanu Lan.- Powiedział Nie Mingjue, ale nie wyglądał na zadowolonego.- Rada starszych Lan zadecyduje, co z nim zrobić. Oczywiście, Lan Xichen nie będzie w niej zasiadał.
Łatwo mogłem się domyślić z wyrazów ich twarzy, że Nie Mingjue zamierzał zabić Jin Guangyao bez dania mu możliwości wyjaśnień, ale najwyraźniej Lan Xichen wstawił się za nim i uprosił swojego zaprzysiężonego brata o oddanie więźnia w ręce rady starszych Lan. Jin Guangyao ma szansę wykręcić się od kary śmierci i znając go... Na pewno ją wykorzysta.
CZYTASZ
Zostańcie ze mną, zostańmy razem /MDZS/
FanfictionCo gdyby plan Jin Guangyao na drodze Qiongqi nie został wykonany? Gdyby Wei Ying nie stracił kontroli przez sztuczki nikczemników, a Lan Zhan dowiedział się o problemach Wei Ying'a i był dla niego wsparciem? Oto wytwór mojej wyobraźni- sposób w jaki...