- Kto jest gotowy na maraton filmowy?! - zapytał podekscytowany Cade, a ja się zaśmiałam. Kiedy wszyscy ochłonęliśmy po sytuacji z sankami, postanowiliśmy obejrzeć razem film, na który Cade bardzo się podniecił.
- Zachowujesz się jak dziecko - skomentował Blake.
- Jesteśmy nastolatkami, niewielka różnica - zauważyła Lucy. - Nie przesadzajcie, nasz maleńki Cade ma prawo się cieszyć, co nie cukiereczku?
- Przebywając z wami mam wrażenie, że cofam się w rozwoju - powiedział Michael, a ja zauważyłam jak Blake przewrócił oczami.
- Chyba chciałeś powiedzieć na odwrót - mruknął czarnowłosy na tyle głośno by chłopak to usłyszał.
- Musimy się rozgrzać, dlatego robimy wielką fortecę z poduszek i koców - zarządził Cade.
- Po prostu usiądźmy obok siebie i przykryjmy się kocami - zaproponowała Lucy, a każdy się z nią zgodził. No cóż, trzeba przyznać, że Lucy to taka mama naszej grupy, która o każdego dba i jest najbardziej rozsądna.
Rozsiedliśmy się przed średniej wielkości telewizorze. Oczywiście utknęłam między Michaelem, a Blakiem. Cóż za spotkanie.
- Robimy głosowanie co oglądamy - Cade stanął przed telewizorem. - Kto chce horror ręka do góry - praktycznie wszyscy się zgodzili, a ja przewróciłam oczami. Nie boję się horrorów, ale wolę jakieś komedie.
- Boisz się horrorów? - Michael spojrzał na mnie z kpiną? Co mu znowu strzeliło?
- Ja się nie boję, bo już jestem przyzwyczajony do twojej gęby - zaśmiał się Blake, patrząc na niego.
- Nic się nie zmieniłeś - mruknął cicho Michael, a ja zmieszana spojrzałam na Blake'a, który tego nie usłyszał.
- Dobra oglądamy horror - oznajmił Cade, a ja przewróciłam oczami i bardziej wtuliłam się w koc, który przykrywał mnie i Blake'a.
Nie zwracałam zbytnio uwagi na to działo się wokół mnie, gdyż napisała do mnie mama i wypadało jej odpisać. Odłożyłam telefon, jednak on znów zawibrował, informując mnie o przychodzącej wiadomości.
Nieznany: Jak tam w Aspen?
Przyciemniłam ekran telefonu i zerknęłam na Michaela, który też do kogoś pisał. Czy to mógł być on? Po dłuższej chwili obserwowania jego poczynań, doszłam do wniosku, że pisze z mamą.
- Nie odpisuj - wzdrygnęłam się, kiedy Blake nachylił się nade mną. - Zignoruj to.
Posłuchałam się go i odłożyłam telefon na koc.
-------
Wszyscy jak zaczarowani oglądaliśmy film. Naprawdę był ciekawy i trochę straszny, ale nie takie rzeczy się oglądało. Nagle poczułam jak coś delikatnie dotyka moich włosów.
- Kurwa - krzyknęłam przestraszona, a Michael się zaśmiał.
- Tak szybko wymiękasz, Charlie? - zapytał z szerokim uśmiechem, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Czy on postradał zmysły?
- Czy ty jesteś normalny? - odpowiedziałam pytaniem, a on przewrócił oczami.
- Uspokój się to tylko żart - mruknął, a ja sapnęłam.
- Żartem to były twoje narodziny - syknęłam, a on prychnął.
- Mała pyskata Charlie, niemal jak Blake.
- Chyba pozwalasz sobie na za dużo - wtrąciła się Camila. Zapomniałam, że inni też tego słuchają.
- Prawda boli? - Michael mówił to wszystko o mnie, ale wpatrywał się w Blake'a.
- Słuchaj to ty się wjebałeś do naszej grupy i w każdej chwili możemy cię stąd wypierdolić - odezwał się Cade, który również był zły.
- Cade Walsh jak zawsze stanie w obronie swojego kochanego przyjaciela - skomentował, ale już było za późno. Blake niemal rzucił się na niego, uderzając przy tym samym mnie prosto w nos.
- Ja pierdolę - wymamrotała Lucy i odsunęła mnie od tych wariatów. - Krew ci leci.
- Naprawdę? - zapytałam głupio, z cichą satysfakcją obserwowałam jak Blake bije Michaela.
- Boże Charlie - podbiegła do mnie Camila. - Bardzo boli?
- Na razie nic nie czuję - uśmiechnęłam się niemrawo, jedyne co czułam to jak szkarłatna ciecz spływa mi po ustach.
- Widzisz co zrobiłeś? Prawie złamałeś nos swojej kochanej przyjaciółki - sarknął Michael i wstał z podłogi. Otrzepał się niewidzialnego kurzu i opuścił domek.
- Wydaje mi się, że on nie jest do końca normalny - zaczął Liam po chwili. - Jest z nim coś nie tak.
Nikt na to nie odpowiedział, ponieważ usłyszeliśmy głośny trzask drzwi. Od razu wiedziałam kto wyszedł.
- Idę za nim - poinformowałam resztę i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
- A co z twoim nosem? - usłyszałam Camilę.
- Nic mi nie będzie, nawet mnie nie boli - skłamałam, zaczynał boleć i to mocno.
Wyszłam na dwór, na którym było już ciemno. Jednak pomimo warunków z daleka zauważyłam sylwetkę Blake'a, podbiegłam do niego.
- Gdzie ty idziesz o takiej porze, zwariowałeś? - szarpnęłam go za ramię, zmuszając go tym samym do obrócenia. Zadziałało, spodziewałam się widoku zmasakrowanej twarzy, ale ku mojemu zdziwieniu miał tylko jedno małe przecięcie na policzku. - Wracamy do domku, nie będziesz się szwendał po jakiś uliczkach.
Pociągnęłam go w stronę naszego domku, w którym nie paliło się światło, co oznaczało, że dziewczyny dalej są u chłopaków.
Wyjęłam klucze i otworzyłam domek. Dalej ciągnęła za sobą Blake'a, który nie odezwał się słowem.
- Musiałeś go bić? - zadałam pytanie, chłopak usiadł na łóżku i spojrzał się na mnie. Poczułam przechodzący dreszcz, kiedy jego brązowe tęczówki skanowały moje ciało.
- Musiałem - odparł krótko, opierając się o ścianę. Nie spuszczał ze mnie wzroku. - Wyglądasz jak Eleven.
- Tyle masz do powiedzenia? Wielkie dzięki - uśmiechnęłam się sarkastycznie. Wyciągnęłam z szafki kuchennej apteczkę i stanęłam przy lustrze, wiszącym na ścianie. Zaczęłam ścierać krew.
- Daj mi to - usłyszałam tylko jego kroki, a po chwili był już przy mnie. - Przepraszam.
- Za co? - zapytałam. Skrzywiłam się kiedy przyłożył gazę do mojego nosa.
- To przeze mnie jesteś teraz w takim bagnie - prychnęłam na jego spostrzegawczość. - Byłem i dalej jestem głupim gówniarzem, który zadawał się z ze złym towarzystwem i teraz ma problemy, które dodatkowo przenosi na innych.
- Opowiesz mi o tym?
- Może kiedyś - no tak, nadzieja matką głupich. - Nie wiem co będzie z twoim nosem, krew już nie leci, ale rano musimy iść do pań - odszedł na chwilę po to by wyrzucić gazy i waciki, ale ja nie ruszyłam się z miejsca. Wrócił do mnie i odsunął moje włosy na bok. Delikatnie mnie do siebie obrócił, a następnie pocałował w nos. Pocałunkami zaczął schodzić coraz niżej, aż zatrzymał się na mojej szyi. Jego oddech mnie łaskotał, ale było to przyjemne uczucie, owinął ręce wokół mojej talii. Poza tym ciągle byliśmy przed lustrem, więc dokładnie widziałam nasze odbicie.
- Jesteś zła wiesz? Teraz jesteś jedną z nas - zaśmiał się. - Moja, zła Charlie...
JLQalive
ja lubię Blake'a w takiej odsłonie🤭🤭
Zła Charlie...
Jak wrażenia?
CZYTASZ
A long way to the finish line
Teen Fiction„Gdzie byłeś sześć lat temu?" Gdzie Blake Remington był kiedy Charlotte Wilson go potrzebowała? Tego nikt nie wie. Przepadł z dnia na dzień, a nikt nie mógł odkryć gdzie się ukrywa. Każdy kłamał na jego temat, ale prawda zawsze wyjdzie na jaw. Co si...