Polała się krew

7.2K 222 95
                                        

Layla

Ręce strasznie mi się trzęsły, przez co ciężko było mi trzymać mikrofon prosto. W uszach strasznie mi piszczało i ledwo rozumiałam co mówią inni. Nie planowałam zdradzać tego, że tutaj jestem. Miałam stać z boku i tylko obserwować, jednak musiałam im pomóc. Bez kodu nie dali by rady dostać się do drzwi, ich plan mógłby się nie udać. Z racji, że dzisiaj mi wyjawili część tajemnic, to miałam zamiar im się przyznać do tego, że od dłuższego czasu wiedziałam o prawie wszystkim. Nie było sensu dalej tego ukrywać. Miałam wysłać tą wiadomość i schować się gdzieś w kącie. Być jak duch, którego nie da się dostrzec. Chciałam pozostać w ukryciu, a jednak stoję na scenie przed masą ludzi, a w tym przed nimi i przed swoim zabójcą. W ciągu kilku sekund postanowiłam się jednak ujawnić. Serce biło mi w szalonym tempie, czułam jakbym miała za chwilę zemdleć, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Olivier był bardzo blisko Mateo, w momencie, w którym zauważyłam, że w dłoniach trzyma broń weszłam na scenę, by odwrócić jego uwagę. Musiałam zyskać im czas. Był to dla mnie ogromny krok, ponieważ miałam zaśpiewać przed innymi pierwszy raz, od czasu śmierci mojej mamy. Za niedługo minie od tego rok, a ja mam wrażenie jakby to stało się wczoraj.

***

Kilka miesięcy temu

Wracałam do domu późnym wieczorem. Chodnik jedynie oświetlały lampy, które zostały postawione przy drodze. Patrzyłam na otwarte pudełko, w którym był śliczny naszyjnik z serduszkiem, a z tyłu niego był wygrawerowany napis - Layla i Valentina. Czyli moje i mojej mamy imię. Specjalnie brałam więcej zmian w pracy, żeby na niego zarobić. Przez to częściej nie było mnie w domu i spędzałam mniej czasu z mamą, ale wiem, że jej uśmiech, gdy zobaczy ten prezent mi to wynagrodzi.

- Mamo ! Wróciłam ! - krzyknęłam, gdy weszłam do domu. Mama mi nie odpowiedziała, co uznałam za dość dziwne. Ostatnio z jej zdrowiem było lepiej. Chemioterapia jej pomagała i odzyskała trochę siły. Lekarze mówili, że raczej z tego w 100% nie wyjdzie, ale ja wierzyłam, że będzie inaczej. Moja mama była bardzo silnia i wiedziałam, że będzie walczyć. Zmarszczyłam brwi, gdy zauważyłam, że nie ma jej w salonie. To tutaj przesiadywała najwięcej.

- Mamo ! - krzyknęłam z nadzieją, że mi odpowie, ale tak się nie stało. Zaczęłam się stresować. W środku czułam, że coś jest nie tak. Ruszyłam w stronę w schodów i weszłam na pierwsze piętro.

- Mamo ? Jesteś tu ? - spytałam, gdy otwierałam drzwi do jej sypialni.

- Jezus, ale mnie wystraszyłaś. Dlaczego jesteś  w pokoju, a nie w salonie ? - leżała na łóżku z zamkniętymi powiekami. Pomimo tego, że odzyskała trochę siły, to nadal była słaba. Potrzebowała dużo odpoczynku i snu.

- Jestem taka szczęśliwa. Udało mi się ci kupić idealny prezent, ale nie zdradzę ci co to - powiedziałam, gdy usiadłam obok niej. Mama nie reagowała.

- Ty śpisz ? Wstawaj, jeszcze nie jest tak późno, a ty musisz wziąć ostatnie leki na dziś - mówiłam, gdy patrzyłam na nią. Choroba pozbawiła ją włosów. Mama nienawidziła tych chust, które nosiła, a ja uważałam, że wygląda w nich pięknie.

- Mamo, wstawaj - potrząsnęłam nią delikatnie.

- Mamo ? - nadal nie reagowała. Poczułam dziwnie ukłucie w sercu. Złapałam ją za dłoń i zamarłam. Była lodowata.

- Mamo ? Obudź się - mój głos zaczął drżeć. Nie wiedziałam co mam robić. Słone łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Próbowałam ją obudzić ale na marne. Przyłożyłam dłoń do jej serca z nadzieją, że nadal będzie biło, jednak nie poczułam nic. To był koniec, moja mama zmarła, a ja nie byłam w stanie nic z tym zrobić.

It was always youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz