Nieznajomy: Mogłaś odebrać, nawet nie wiesz co straciłaś.
Nieznajomy: Gotowa na wyścig?
Siedziałam właśnie u Camili w pokoju. Cała nasza klasa zdecydowała, że skoro po powrocie z wycieczki mamy iść do szkoły na jeden dzień, a potem zacznie się wolne, to w ogóle nie opłaca nam się iść. Jest dopiero dwunasta i chciałam wykorzystać te dni wolne, na naukę
- Na żaden się nie wybieram - mruknęłam pod nosem.
- Co się stało? - spytała mnie Camila, a ja pokazałam jej wiadomość. - Czego ten ktoś znowu chce. Poza tym dlaczego nie idziesz?
- Po co mam tam iść? - prychnęłam. - Mówiłaś abym się zdystansowała, więc to robię.
- Ale nie aż tak, w ten sposób izolujesz się też od reszty - zaczęła.
- Nie chcę, muszę się uczyć - stwierdziłam, a kiedy zobaczyłam, że chce coś powiedzieć, dodałam. - Nie zmuszaj mnie, jeśli nie chcę tam iść.
- Czuję, że za twoją niechęcią kryje się coś więcej - westchnęłam, a blondynka uśmiechnęła się zwycięsko. - Zgadłam?
- Mój wspaniały prześladowca dzwonił do mnie ostatnio - powiedziałam, a ta wytrzeszczyła oczy. - Bałam się sama odbierać i stwierdziłam, że zadzwonię do Blake'a i do niego oddzwonimy, ale nie odebrał. Zignorował wszystkie wiadomości jakie do niego napisałam, chociaż wyświetlił.
- Z nim naprawdę jest coś nie tak - na twarz mojej przyjaciółki wpłynął grymas. - No trudno, wyjedziemy chwilę wcześniej i odwieziemy cię do domu.
Zgodziłam się z Camilą i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Może odpoczynek od Blake'a i jego problemów dobrze mi zrobi?
------
Zmęczona oparłam swoje czoło o zimny blat biurka. Nie sądziłam, że aż tak opuściłam się z materiałem szkolnym. Stwierdziłam, że poprawię swoje oceny po nadchodzących świętach.
Dwudziesty piąty grudnia zbliżał się wielkimi krokami, a ja dalej nie miałam prezentów dla mojej rodziny i znajomych. Z okazji tego, że była jeszcze młoda godzina postanowiłam udać się na świąteczne zakupy, ponieważ moja głowa nie przyswoi już więcej informacji.
- Wychodzę! - krzyknęłam na cały głos, stojąc przy drzwiach. W domu był tylko mój tata i babcia, którzy odpowiedzieli mi krótkim "okej".
Ubrana w zimową kurtkę i czapkę wyszłam z domu. Skierowałam się na przystanek autobusowy, z którego autobus miał zawieźć mnie w kierunku mojej ulubionej galerii w Kalifornii. W planach miałam kupić prezent moim rodzicom, babci, Camili i Florence. Myślałam również o Blake'u, ale nie wiem czy powinnam mu coś kupować.
Po około piętnastu minutach jazdy przez miasto w końcu dojechałam do celu. Ludzi na mieście był ogrom, a to wszystko związane było ze świętami. Nie zdziwiło mnie, że od razu po przekroczeniu galerii prawie wpadłam na jakąś kobietę. Była tu masa ludzi, którzy chodzili nie zwracając uwagi na innych.
Na pierwszy ogień poszła moja mama, która jak co roku chciała rzeczy związane z pieczeniem. Kupiłam jej kilka różnych foremek do babeczek i ciast oraz książkę. Tacie kupiłam nowy zestaw jakiś narzędzi do garażu. Dla Camili wybrałam jej ulubione perfumy i kilka innych pierdół. Postanowiłam, że mimo wszystko kupić coś Blakowi, bo skoro kupuję coś jego siostrze to wstyd jemu nic nie kupić. Dla małej Flo wybrałam dwie lalki i piękne kokardy do włosów. Jednak pozostała mi jedna osoba, a mam totalną pustkę w głowie.
Uznałam, że muszę chwilę odpocząć i udałam się do kawiarni. Usiadłam przy stoliku, czekając na swoje zamówienie przeglądałam portale społecznościowe.
- Mogę się dosiąść? - usłyszałam znajomy głos, podniosłam głowę i zobaczyłam Michaela, który nie wyglądał za dobrze. Kiwnęłam głową, a ten odsunął krzesełko i usiadł naprzeciwko mnie.
- Wszystko dobrze? - zapytałam uważnie obserwując jego wory pod oczami.
- Jestem trochę zmęczony - przyznał. - Ale nieważne, chciałem przeprosić za ostatnią akcję. Wiem, że źle się zachowałem, po prostu ostatnio przechodzę ostatnio gorsze dni.
Nie wiedziałam jak mam zareagować na jego słowa. To co odwalił w Aspen to była gruba przesada.
- Nie wiem co strzeliło ci do głowy w Aspen - powiedziałam, a ten westchnął.
- Mam trochę problemów i trochę mnie to przytłoczyło - wyjaśnił, a ja postanowiłam tego nie komentować.
- Wiesz co mogę kupić Blakowi na święta? - zapytałam, odbierając od kelnerki moją kawę.
- Chcesz mu coś kupować? Słyszałem, że się pokłóciliście - chłopak wydawał się być zaskoczony.
- Nie pokłóciliśmy się, kto ci to powiedział? - byłam równie zdziwiona co on.
- Blake mi powiedział. Byłem u nich w domu ostatnio i powiedział, że obraziłaś się na niego, a kiedy chciał to wyjaśnić to pokłóciliście się jeszcze bardziej - zaczął opowiadać, a ja przytrzymałam się mocniej stolika.
- Przecież to kłamstwo! - niemal krzyknęłam. - To on zaczął mnie ostatnio ignorować.
- Wiesz, Blake ma za sobą ciężkie czasy - zaśmiał się sucho. - W młodym wieku popadł w różne uzależnienia. Chciał sprzedać dom rodzinny...
- Jak to? - zapytałam, niedowierzając co tu się dzieję.
- Blake zanim tu przyjechał był hazardzistą, Char - wyznał Michael i posłał mi pełne współczucia spojrzenie. - Wiem, że zapamiętałaś go inaczej, ale niecałe dwa lata temu prawie sprzedał dom Chad'a i Isabell, dlatego się przeprowadzili. On jest okrutny, złamie ci serce.
Przecież dwa lata temu on miał tylko piętnaście lat - pomyślałam, coś mi tutaj nie pasowało, ale jeśli to co powiedział Michael okazałoby się prawdą chyba bym się załamała.
- Przepraszam, ale to za dużo - wypaliłam, zostawiłam odpowiednią kwotę na stoliku i wyszłam z kawiarni, tym samym zostawiając Michaela samego.
Doszłam do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie powrót do domu, dlatego udałam się na przystanek. Po chwili względnego spokoju mój telefon zaczął dzwonić. Widząc imię na wyświetlaczu, moje serce mocniej zabiło.
- Halo?
- Potrzebuję cię - usłyszałam bełkot.
- Blake jesteś pijany? - miałam coraz większy zamęt w głowie.
- Trochę, ale nie mów Florence. Będzie zła - mruknął.
- Oczywiście, że powiem - zaśmiałam się, chciałam zapytać gdzie teraz jest, ale przerwał mi.
- Clara, proszę nie mów jej - na dźwięk jej imienia mój uśmiech znikł szybciej, niż się pojawił.
Bez słowa rozłączyłam się.
Trochę zabolało...
JLQalive
jak wrażenia?
do następnego!
CZYTASZ
A long way to the finish line
Teen Fiction„Gdzie byłeś sześć lat temu?" Gdzie Blake Remington był kiedy Charlotte Wilson go potrzebowała? Tego nikt nie wie. Przepadł z dnia na dzień, a nikt nie mógł odkryć gdzie się ukrywa. Każdy kłamał na jego temat, ale prawda zawsze wyjdzie na jaw. Co si...