- Dzisiaj nie odpuszczam nikomu - wydarł się Cade, a ja przewróciłam oczami. Chłopak najwidoczniej musiał widzieć moją reakcję na jego słowa, ponieważ podszedł do mnie i zarzucił mi rękę na ramię. - Już tak nie wywracaj oczami. To sylwester trzeba się bawić!
- Jesteś ode mnie starszy - zauważyłam. - Ja nie mam zamiaru się nachlać.
- Podziwiam twoje ambicje - mruknął i mnie puścił. Nie skomentowałam tego. Poszłam do kuchni gdzie Camila rozstawiała jakieś chipsy.
- Dużo ludzi zaprosiliście? - zagadałam, a ta przeniosła na mnie swoje spojrzenie.
- Kto chce ten przychodzi - wzruszyła ramionami. - Oprócz rudej szmaty, nią mogę wycierać jedynie podłogę. Myślisz, że ktoś będzie wchodzić do basenu?
- Jest koniec grudnia - odpowiedziałam.
- I co? - zaśmiała się. - Może lepiej go zakryjemy bo się ktoś tam zrzyga. Kiedy przyjedzie reszta?! - krzyknęła do Cade'a, który dalej był w salonie.
Cała nasza paczka umówiła się, że spotkamy się przed imprezą, aby spędzić trochę czasu tylko ze sobą.
- Nie wiem niedługo powinni być! - odkrzyknął, a my usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
Nie zdążyłam podejść do drzwi, a one z prędkością światła się otworzyły. Na moje nogi spadły trzy torby z zakupami.
- Nie dam rady tego utrzymać - wysapał Liam i wszedł do środka.
- Chyba złamałeś mi stopę - jęknęłam z bólu, ale ten nie zwrócił na to uwagi i poszedł do Camili.
Nagle znikąd pojawił się Blake, który wziął torby z moich nóg. Bez słowa również udał się do kuchni, a ja ciągle stałam w drzwiach. Po chwili otrząsnęłam się i ruszyłam w stronę kuchni.
- Nie przyprowadzisz mi tu tej rudej szmaty - krzyknęła Camila.
------
- Nie napijesz się ze mną? - zapytał mnie Cade, robiąc maślane oczka. - Za niedługo nowy rok.
Dokładniej za jakieś dwadzieścia minut, wszyscy będą strzelać kolorowymi fajerwerkami.
- Nie ma opcji - zaśmiałam się, chłopak przewrócił oczami i poszedł na kanapy.
Widziałam jak po domu snuje się Blake. Chyba po ostatnim wybryku nie miał za bardzo ochoty na alkohol. Clary jeszcze nie widziałam, ale to kwestia czasu jak wbiegnie tutaj za swoim misiaczkiem.
- Możemy pogadać? - z letargu wyrwało mnie to pytanie. Spojrzałam na chłopaka, o którym właśnie myślałam.
- Nie niszcz mi sylwestra - powiedziałam. - Tylko o tyle cię proszę.
- Nowy rok, nowy ja. Jedna rozmowa - posłał mi błagalne spojrzenie. Jego ciemne oczy niemal błyszczały w panującej w salonie ciemności.
- Prowadź, chyba tutaj nie będziemy rozmawiać - westchnęłam, a brunet złapał mnie za rękę. Poczułam ciepło, ale zignorowałam je i puściłam jego dłoń.
Szliśmy obok siebie, a w tle grała muzyka. Blake zaprowadził nas do pokoju Cade'a, który był zamknięty na klucz.
- Skąd masz klucz? - spytałam z czystej ciekawości.
- Dał mi przez imprezą, bo wiedział, że nie będę pić, a on pewnie by zgubił - wyjaśnił, a ja pokiwałam głową.
Weszliśmy do pokoju, a ja usiadłam na łóżku. Blake chyba nie zamierzał nigdzie usiąść, wolał mnie jeszcze bardziej denerwować, stojąc dosłownie nade mną.
Przez jakąś minutę w pokoju panowała cisza, słyszeliśmy jedynie stłumioną przez ściany muzykę.
- Długo jeszcze będę czekać? - podniosłam brew.
- Może od początku. Chciałbym cię przeprosić za sam nie wiem co - przerwał na chwilę. - Chyba za wszystko. Odkąd pojawiłem się ponownie w twoim życiu sprawiam ci tylko problemy i dodatkowo stresuje. Nie myślałem, że ktoś będzie ci groził i stalkował. Kiedy zobaczyłem cię na wyścigu poczułem złość. Byłaś uśmiechnięta, a wokół ciebie moi znajomi. Miałem do ciebie ból, że nie próbowałaś się ze mną skontaktować, kiedy wyprowadziliśmy się z Chadem i Isą. Miałem wrażenie, że tobie zawsze było łatwiej, a tylko nade mną los się pastwi. Próbowałaś do mnie dotrzeć, ale ja i tak nie chciałem zmienić swojego wyobrażenia o tobie. Dopiero Cade przetłumaczył mi, że nie miałaś żadnego wpływu na co się działo w moim życiu.
- Cały ten czas obwiniałeś mnie? - zapytałam niedowierzając. - Ale za co?
- Po śmierci rodziców wyjechaliśmy do Teksasu i tam mieszkaliśmy przez pięć lat. Chad stwierdził, że pora wrócić na stare śmieci i stawić czoła przeszłości. Pierwszy dzień spędzony tutaj był dla mnie horrorem. Wszystko przypominało mi o rodzicach i wtedy trafiłem na magazyny. Tam zaczęła się moja przygoda z ściąganiem i trwa aż do teraz. Chciałem z tym skończyć Chad chciał mi pomóc, ale to nie jest takie łatwe.
- A hazard?
- Jaki hazard? - spytał zmieszany. - Może i zepsułem sobie życie, ale nie aż tak. Kto ci to powiedział?
- Michael - odparłam krótko, a ten prychnął.
- Mogłem się tego spodziewać, zjeb - mruknął pod nosem. - Nie jestem hazardzistą. Ale dalej. W święta nie wiem czy pamiętasz była rocznica śmierci mojej mamy. Nigdy się z tym nie pogodziłem, więc byłem w wielu klubach, ale nigdy nie sięgnąłem po narkotyki. Proszę, chociaż ty mi uwierz. Ktoś musiał mi to wstrzykiwać - wyglądał jakby mówił prawdę, ale nie miałam pojęcia w co wierzyć. - Proszę uwierz mi, Char. Brzydzę się tym syfem. Nie wiem nawet co robiła tam Clara nie dzwoniłem do niej, ani nie pisałem.
- Wierzę ci.
- To co powiedziałem przed twoim domem w wigilię, było pod wpływem emocji. Nie pamiętam wszystkiego z tych kilku dni, ale to akurat pamietam.
- Dzwonił do mnie - odezwałam się po chwili. - Numer nieznany dzwonił do mnie, ale bałam się odebrać bo byłam sama. Zadzwoniłam do ciebie, ale nie odebrałeś. Później dzwoniłeś i nazwałeś mnie Clarą.
- Nie pamiętam tego w ogóle - przyznał. - Przepraszam cię za to wszystko. Dużo się zmieniło przez ten czas i coraz bardziej się do ciebie przywiązuje.
- A te pocałunki? Znaczyły coś? - oczekiwałam konkretnej odpowiedzi. - Czy to byłam tylko oderwaniem od rzeczywistości?
- Nie jestem w stanie określić tego co czuję do ciebie - odpowiedział, a ja gwałtownie wstałam z łóżka.
- Tyle mi wystarczy - burknęłam i wyszłam z pokoju. Słyszałam jak krzyczał coś tam, ale nie odwracając się pokazałam mu środkowego palca i odeszłam.
Szkoda, że ja nie mogę powiedzieć tego samego o nim. Nie wiem co myśleć o jego słowach. Potrzebuję trochę czasu aby poukładać myśli.
Po chwili rozległ się huk fajerwerek, a ja wyszłam na dwór, gdzie byli wszyscy.
Proszę tylko o jedną rzecz na nowy rok - o spokój.
JLQalive
I Charlotte jak zwykle zostawiła Blake'a bez odpowiedzi...
Co będzie dalej?
Następny w środę!
CZYTASZ
A long way to the finish line
Teen Fiction„Gdzie byłeś sześć lat temu?" Gdzie Blake Remington był kiedy Charlotte Wilson go potrzebowała? Tego nikt nie wie. Przepadł z dnia na dzień, a nikt nie mógł odkryć gdzie się ukrywa. Każdy kłamał na jego temat, ale prawda zawsze wyjdzie na jaw. Co si...