GABRIEL
– Jeszcze raz to samo. – Odstawiam opróżniony kieliszek na ladę z głośnym trzaskiem.
Barman polerujący szklanki za barem unosi ciemną brew, zanim wprawnym ruchem zagarnia szkło i napełnia je od nowa bursztynowym alkoholem.
Zawieszone pod sufitem kolorowe światełka migoczą, rozsiewając pierdolone tęczowe kropeczki wszędzie dookoła. Jakiś narąbany gość siedzący trzy krzesła ode mnie uderza ręką o drewniany blat, a kiedy wyrzuca stek przekleństw, zastanawiam się, czy czasem od nadmiaru alkoholu nie pojebało mu się pod kopułą i nie pomylił tych światełek z kolorowymi robakami, na które urządza sobie polowanie.
– Chujowy dzień? – Barman wspiera łokcie na ladzie i pochyla się ku mnie z ognikami rozbawienia w oczach.
Szybko przełykam kolejną porcję tequili i nakazuję machnięciem ponownie napełnić kieliszek.
– Gdyby tylko jeden.
– Może spróbuj z butelką – sugeruje.
Niezły plan.
Chwilę później na barze pojawia się wyjęta spod lady butelka bursztynowego płynu. Barman cały ubrany na czarno z tajemniczym logo na koszulce i tatuażem róży na policzku przypomina mi trochę Batmana. A jego super mocną jest najwyraźniej żonglowanie butelkami i cięcie cytryn oraz limonek z pieprzoną prędkością światła. Jeden żółty plasterek właśnie zostaje zaczepiony na krawędzi mojego kieliszka.
– Czemu dziewczyny są takie stuknięte? – burczę.
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co stało się przed godziną. Wspomnienia tych pojebanych zdjęć zasypujących szkolny korytarz wciąż wirują mi w głowie, aż zaczyna mi się w niej kręcić.
A może to zasługa tequili?
– Pytanie, które krąży po świecie od zarania dziejów – odpowiada Batman.
– Może lepiej być singlem. – Parskam śmiechem. – Jeszcze niedawno lubiłem być singlem.
I miałem niezłe, łatwe życie. Żadnych dramatów. Żadnych histerycznych ex i nieufnych aktualnych dziewczynin. Tylko szybki seks, szybka jazda i szybka impreza.
Ale musiałem się zakochać i to w dziewczynie, która teraz pewnie biega po mieście w poszukiwaniu księgi czarnej magii, żeby rzucić na mnie klątwę.
– Mogę ci to załatwić. – Jakiś facet opada na stołek obok mojego. – Kiedyś ty przeleciałeś moją dziewczynę, może więc i teraz mała wymiana?
Co do...?
Natychmiast okręcam się na siedzeniu, by napotkać spojrzenie znajomych, brązowych oczu. Pełnych pogardy i nienawiści.
– Mike?
Mike uśmiecha się, rozkładając ręce na boki.
– Co ty na to? – pyta, uderzając mnie w biceps. – Ma na imię Stella, racja?
Stella? O czym on, do diabła gada?
Mrugam zamroczony szokiem.
Jak to możliwe, że tu jest? I Że wygląda, jak gdyby nigdy nie zapadł w śpiączkę na długie miesiące.
– Myślałem...
– Że nadal leżę w łóżku jak sparaliżowany? – podsuwa. – Leżałem, ale mam to za sobą. Nasza dziewczyna ci nie odpowiadała?
– Powiedziała tylko, że się obudziłeś. – Zaciskam palce na kieliszku, prawie miażdżąc go w dłoni. – Myślałem...
Że być może nigdy nie uda ci się stanąć na nogi. Że odebrałem ci szansę na normalne życie.
Tamten moment... moment, gdy zadałem ostatni cios przemyka w mojej wyobraźni. Widzę Mike'a upadającego na maty, nieprzytomnego, zakrwawionego.
– Lucy przestała mnie odwiedzać dawno temu. Nie miała pojęcia, że się obudziłem, dopóki nie zrobiłem jej niespodzianki – mówi.
Potrząsam głową, chcąc przepędzić dręczące obrazy z pamięci. Na niewiele się to jednak zdaje. Nagle zamiast muzyki sączącej się z głośników w barze, słyszę tylko ryki tłumu oblegającego tamten ring.
WYKOŃCZ GO!
WYKOŃCZ GO!
WYKOŃCZ GO!
Nie, przestań. Dość!
– Przepraszam – chrypię, starając się wyrównać rwący oddech.
Może wtedy powaliłem go na maty, ale teraz... spotkanie z nim, jego widok to kompletny nokaut dla mnie. Zupełnie nie wiem, co powiedzieć i jak mam się wobec niego zachować. Tym bardziej, że Mike nawet nie stara się ukryć swojej niechęci do mnie.
– Przepraszasz? Ty? – powtarza rechocząc. – Chyba faktycznie dużo wypiłeś – kpi.
Zapatruję się w butelkę tequili, gdy nagle zasycha mi w gardle.
– Wiem, że to niczego nie zmienia, ale...
– Nie rozczulaj się tak. Nie przyjmuję przeprosin – wtrąca, zanim mogę dokończyć. – Wezmę rewanż. Z twoją dziewczyną.
Rewanż?
Echo jego słów błyskawicznie tłumi nękające mnie wyrzuty sumienia. Wzbiera we mnie złość.
– Nie zbliżysz się do Stelli – syczę ostrzegawczym tonem.
Doskonale wiem, co sugeruje tym porąbanym słowem. Grozi mi, że, by się zemścić, odbierze mi Stellę, tak jak ja kiedyś odebrałem mu Lucy.
– Przecież ty dostałeś to, czego chciałeś. Masz Lucy – dodaje, potwierdzając moje przypuszczenia.
– Powtórzę to tylko raz. – Wychylam alkohol z kieliszka i ocieram wilgotne usta wierzchem ręki. – Nie zbliżysz się do Stelli.
Mike rży zadowolony z pokazu mojego gniewu.
– Prędzej czy później sam mi ją dasz – odpowiada. – Lucy ponownie cię omota i wciągnie w dawne życie. Jest w tym ekspertką. Wiem coś o tym.
CZYTASZ
THE LOVE BETWEEN US
Teen FictionOna oddała mu serce, ale on wciąż nie potrafił wyrzucić ze swojego innej dziewczyny. Kiedy Stella zaczyna wierzyć, że jej związek z Gabrielem pokonał już wszystkie przeszkody i przegnał dzielące ich dotąd sekrety, niespodziewanie do życia Gabriel...