Skatepark.

82 10 55
                                    

Pov: Bartek
Byliśmy już prawie na miejscu, jednak zajechaliśmy do jednej z pobliskich restauracji aby coś zjeść. Jedzenie było lekko ostrawe no i tłuste ale to wiadomo bo przecież jesteśmy w Ameryce.

Po jedzonku pojechaliśmy do Slab City czyli miasta bez prawa gdzie spędziliśmy noc, przyznam, że wyspałem się z resztą prawie jak zawsze.

Po ogarnięciu się, pojechaliśmy na jedzenie, jak zwykle do jakiejś restauracji. Wziąłem sobie burgera, wiem, że nie wypada tak na śniadanie ale chciałem zjeść coś porządnego. Ale czy burger jest porządny?

Każdy z nas dostał swoje zamówienie.

- Ej, a pojedziemy na skatepark? Jest dwa kilometry z tąd więc strasznie blisko. - powiedział qry.

- Nie. - odpowiedziałem stanowczo.

- No ale czemu. - zapytał.

- Chcę wrócić już do domu, nie czuję się za dobrze poza tym nie lubię skateparków.

- No przecież nie będziemy długo. Zgadasz się Przemek?

- No tak. - odpowiedział Patrykowi. - Przynajmniej kontent będzie.

- Ugh, niech wam będzie. - westchnąłem.

Zjedliśmy i pojechaliśmy na pobliski skatepark.
Zaparkowaliśmy samochód i szliśmy jeszcze kawałek pieszo. Po drodze qry kupił sobie deskę.
Dotarliśmy na skatepark i były tam grupki osób młodszych jak i starszych od nas. Usiadłem z boku a koło mnie usiadł Przemek. Patrzyłem na qrego i na to co wyprawiał. Zielonowłosy położył swoją rękę na moim ramieniu.

- Hm?

- Zostaw Wiktorię w spokoju.

- Co? Przyjaźnimy się przecież więc czemu mam ją zostawiać?

- Lepiej abyście się nie przyjaźnili.

- Bo?

- Bo źle skończysz.

Przemek poszedł do Patryka a ja zostałem sam. Nie wiem o co mu chodziło.

- No i po co się zgadzałem aby tutaj przyjeżdżać? - powiedziałem sam do siebie. Nagle usiadł koło mnie jakiś blondyn. Spojrzałem na niego a on się uśmiechnął.

- What happend? - zapytał.

- Nothing. - odpowiedziałem.

- Come with me I will teach you how to ride a skateboard. - powiedział, wstał i spojrzał na mnie.

- I don't feel like it.

- Come on, it will be great.

- No.. - zacząłem mówić ale on mi przerywał i chwycił mój nadgarstek. Poszliśmy na drugą część skateparku.

- No. - powiedziałem stanowczo a on położył swoją deskę na ziemi. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął a po chwili złapał moją rękę i pociągnął mnie do siebie.

- Wtf?! What are you doing? - poszedłem kilka kroków w tył.

Podał mi deskę i pokazał abym jechał. Westchnąłem i przejechałem na niej kawałek aby  w końcu się odpierdolił.

- Can I go now? - spytałem.

- Get off the ramp.

- I can't!

- Give it!

- Uh, okey..

No i co no, wszedłem jakoś na tą rampe i się bałem. Szczerze, w ciul wysoko było. Ja nie wiem czy to dobry pomysł aby to zrobić. Przykucnąłem na chwilę i przetarłem twarz rękoma. Blondyn cały czas krzyczał ,,dawaj, dasz radę'', a ja tylko odpowiadałem w głowie ,,nie, nie dam rady''. Zerknąłem na Patryka i Przemka. Oni się świetnie dogadywali i jeździli na desce, jednak ani ten, ani ten, nie miał czasu aby rozglądnąć się za mną. W dupie mam takich przyjaciół. Ale dobra, przejdzmy do tego walonego zjazdu z rampy i to jeszcze na desce. Ja się prędzej zabije. Wziąłem głęboki oddech i zjechałem na dół. Wyjebałem się.
Wyjebałem się na jebanym betonie. Bolała mnie głowa więc musiałem dobrze przywalić. Czułem też ból nadgarstka. Leżałem tak i czekałem aż minie mi ból. Zauważyłem zielonowłosych nade mną. Widocznie skończyli oni już swoje pogaduszki. Ja powoli odpływałem.. nieźle musiałem przywalić..

Tylko mnie kochaj || BartoniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz