33

2.7K 185 19
                                    


GABRIEL

– Dziś to, co lubicie najbardziej. – Profesorek Larson przechadza się po sali powolnym krokiem. – Prace w parach. – Rozpromienia się idiotycznie, a potem sięga ręką, by poprawić swój równie idiotyczny krawat w żaby.

Oczywiście Stella jest nim zachwycona. Teraz znowu bazgrze coś w swoim zeszyciku jednym z miliona kolorowych długopisów. Marszczy nos, przygryza dolną wargę i co chwilę poprawia wymykający się z upięcia kosmyk włosów.

– Są też inne rzeczy, które lubimy robić w parach – mówię, wiedząc doskonale, że tą uwagą zburzę jej koncentrację.

I mam rację. Bachor natychmiast podrywa na mnie zmrużone złowieszczo, błękitne oczy.

Cholernie seksownie. Aż mógłbym...

– Potrzebuje pan lodowych okładów, panie Holloway? – Wykładowca znienacka stuka swoim wskaźnikiem o blat mojej ławki.

Niewzruszony dwuznaczną uwagą po prostu wyszczerzam się do profesorka, a następnie także do mojej pięknej dziewczyny.

– Dziękuję, ale przy niej nic nie działa – obwieszczam.

Larson robi taką minę, jakby rozważał rzucenie się z okna wieżowca, a Stella...

Cóż, ona robi taką minę, jak gdyby to MNIE pragnęła zrzucić z wieżowca.

– Przestań mnie zawstydzać – warczy.

I praw tu kobiecie komplementy...

– Zawstydzać? Każda dziewczyna na tym wykładzie zazdrości ci, że twój facet ma fioła na twoim punkcie. – Rozsiadam się wygodniej na krześle, podczas gdy profesorek z chujowym krawatem zagarnia coś ze swojego biurka.

– Losujemy parę z magicznego słoiczka. – I wręcza gigantyczny słój dziewczynie przysypiającej w pierwszej ławce. Blondi wyciąga jeden zwitek ze szklanego pojemnika i podaje go dalej.

Kiedy słoiczek dociera w łapki Stelli, ta uśmiecha się tak, że można by się spodziewać, że na tych karteczkach zamiast imienia partnera zapisano kody do sejfów z milionem dolców.

– A jaki będzie temat? – pyta.

– Dlaczego słowo pisane jest najbardziej emocjonalną formą ekspresji? – cytuje Larson, pochylając się nad jednym z podręczników.

Bachor kiwa głową. Wkłada dłoń przez otwór, by wylosować parę.

– Dla mnie najbardziej wyrazistą formą ekspresji... – zaczynam – Jest...

Słój ląduje w moich rękach wepchany nieco zbyt brutalnie.

– Dokończ to zdanie, a nie będziesz miał, czym jej wyrażać – grozi.

Śmiech narasta mi w gardle, kiedy obserwuję, jak się nadyma.

Na dodatek włożyła dziś na siebie zarąbistą koszulkę z rysunkiem czekoladowego ciastka na piersi, nad którym widnieje napis: CHRUPNIJ MINE!

No więc... ja tylko próbuję zastosować się do zaleceń.

– A mogłem uczyć przedszkolaków. – Dobiega mnie zdruzgotany głos pana Larsona.

Zdaję się, że usłyszał słowa Stelli.

– O rany. – Biedny bachor ukrywa twarz w dłoniach.

W zasadzie powinna się już przyzwyczaić, przecież niemal na każdych zajęciach ma do czynienia z moim zniewalającym flirtem.

Zresztą nieważne, i tak wiem, że to uwielbia.

– Kogo wylosowałaś? – Wlepiam wzrok w karteczkę, którą miętoli w garści.

Gdy Stella wreszcie rozwija rulonik, ogarnia mnie odczucie wyczekiwania,.

Tam musi być moje imię. Ona i ja jesteśmy dla siebie stworzeni. Razem zrobilibyśmy najlepszy...

– Arthura –odczytuje.

Że co, kurwa?

– Wolne żarty. – Błyskawicznie wyrywam jej karteczkę z palców i sprawdzam, czy czasami nie robi mnie w bambuko, ale nie...

Imię tego kutafona naprawdę jest tam zapisane!

– Nie masz pojęcia, jak się cieszę. – Wyłapuje jego rozradowany ton, co tylko drażni mnie jeszcze bardziej.

– Wystarczy, że ja mam – odpowiadam mu, wciąż piorunując wzrokiem tę pieprzoną karteczkę, która właśnie zniszczyła mi nastrój na najbliższy tydzień.

Przecież ja prędzej poćwiartuję tego dupka, niż pozwolę mu... wyrażać ekspresję z moją dziewczyną. W jakikolwiek sposób.

– A ty?

Niechętnie podnoszę głowę i napotykam rozbawioną twarz Stelli. Wskazuje kciukiem na mój rulonik.

– Klarę – burczę, wciąż skupiony na czymś innym. I nagle wpadam na pewien pomysł. – Mogę go zmusić, żeby się ze mną zamienił – dodaję. 

THE LOVE BETWEEN USOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz