37.

1.9K 106 7
                                    


Pod rozdziałem bardzo ważna informacja!!

Z rana obudziłam się lekko obolała. Wiadomo było dlaczego, ale mimo wszystko i tak czułam się dziwnie. Po tym jak Blake mnie opatrzył odwiózł mnie do domu, a tam czekała na mnie cała rodzina. Akurat w momencie, gdy nie mogli dowiedzieć się co się stało mama wraz z babcią były na podwórku, a tata stał w wejściu. Na poczekaniu wymyśliłam, że wywaliłam się, ponieważ Camila dała mi swoje rolki do jeżdżenia. O dziwo moja mama to łyknęła, tak samo jak babcia i tata. Zwykle mama często wyłapuje kiedy kłamię, ale wczoraj los się nade mną zlitował.

Udałam się do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę i przy okazji sprawdziłam stan swojej rany. Miałam rozcięty łuk brwiowy i wyglądało to średnio. Zapewne gojenie zajmie jakiś tydzień co najmniej. Ubrałam się w wygodny dres i zeszłam na dół, aby zrobić sobie jakieś śniadanie. W kuchni buszowała już moja mama z babcią, oby dwie wydawały się być mocno podekscytowane.

- A co tu się dzieję? - zapytałam, przerywając tym samym ich ekscytację. Mama spojrzała się na mnie, a następnie podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.

- Otwieram drugą kawiarnię! - pisnęła, a ja zamarłam. Kiedy ona to zrobiła? - Chciałyśmy wam z babcią zrobić niespodziankę!

- Tata wie? - podeszłam do mojej babci i też ją uścisnęłam.

- Wczoraj mu powiedziałam - cieszyłam się, że moja mama była szczęśliwa, zasługuje na to. - Za trzy tygodnie odbędzie się oficjalne otwarcie, czyli bankiet.

- Jestem z was dumna - uśmiechnęłam się szeroko. Skoro moja mama ma teraz na głowie drugą kawiarnię to tym bardziej nie będę im mówić o Michaelu, nie chcę dokładać im problemów.

- Za chwilę tam jedziemy, jedziesz z nami? - spytała moja babcia, a ja pokiwałam głową.

- Jasne - odparłam i poszłam się ubierać.

------

Właśnie takim sposobem skończyłam w pierwszej kawiarni mojej mamy. Oczywiście byłam też w tej drugiej, ale mama stwierdziła, że skoro już z nią pojechałam to na pewno przydam się na coś.

- On jest w tobie zakochany - stwierdziła Camila, a ja zaśmiałam się jakby to był dobry żart.

Miałam chwilę przerwy, ponieważ padałam już z nóg. Naprawdę dziwię się kelnerką, że są w stanie pracować tu po tyle godzin. Jak tylko napisałam Camili, że mama zgarnęła mnie do pracy, to ona od razu tu przyszła. Uznała, że nie odpuści darmowego ciasta.

- Uspokój swoje hormony, bo na pewno nie jest - blondynka przewróciła oczami. - Wystarczająco powiedział na sylwestrze.

- Co powiedział? - zapytała wyraźnie zaciekawiona. Wzięła kawałek tarty malinowej i wpakowała sobie ją do ust.

- Nie jestem w stanie określić tego co do ciebie czuję - próbowałam naśladować jego głos. - Powiedziałam, że tyle mi wystarczy i sobie poszłam - Camila z wrażenia upuściła widelec na talerz, przez co kilka osób zwróciło na nas uwagę.

- No to tym bardziej cię kocha - jęknęła załamana. - Ty jesteś głupia, skoro wypiera się emocji to na pewno coś od ciebie czuje.

- Czuje, że musi utrzymywać ze mną kontakt, bo przez niego mam problemy - przewróciłam oczami.

- Jakie problemy? - zapytała moja babcia, która przyniosła do stolika rurki z kremem. Postawiła je na stoliku, a Camila jako ich miłośniczka od razu się na nie rzuciła.

- W nauce - mruknęłam. - Cały czas rozprasza mnie na lekcjach i nauczyciele się denerwują.

- To są tak zwane końskie zaloty, moja droga - babcia puściła mi oczko i odeszła.

A long way to the finish lineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz