GABRIEL
Na imię Stelli niewidzialna pętla zaciska się na moim gardle. Kiedy spoglądam w dół na Amber tulącą swoją zdobycz, ona szarpie mnie za rękaw i ciągnie z powrotem do planszy.
– Będzie jej miło. Zrobisz jej niespodziankę. – Wyszczerza szereg nierównych zębów nieświadoma, że właśnie kopie leżącego. – No łap, łap. Łap!
– Dobra, okej, w porządku. Nie krzycz tak, zbóju. – Kapituluję w akompaniamencie jej nieustającego dopingu i wracam do łapania tych miniaturowych chujostw.
– Kobcuję ci.
– Co robisz?
– Kobcuję – powtarza, ponownie przekręcając słowo i znowu zaczyna podskakiwać. – Łap. Łap. Łap!
Z mojego gardła wymyka się zdławiony śmiech.
– Kibicujesz?
– Tak!
No więc nie zwlekając, robię, co mi każe. Rzucam się na te porąbane maskotki gotów spędzić całą noc na próbie złapania którejkolwiek z nich. Jednocześnie zmuszam się do odegnania napływających myśli o Stelli, przywołanych jej wspomnieniem.
Gdyby tu była, pewnie zachwyciłaby ją ta durna zabawa. I pewnie ograłaby mnie z Amber dziesięć do zera. Bardzo chciała przyjść do tego lunaparku i...
Nagły wybuch złości rozgrzewa mi krew, ale ma też dobre strony. Wściekły okazuje się o wiele szybszy niż te maskotki i wreszcie udaje mi się chwytać jedną z nich.
– Aha!
– Złapałeś. – Amber przytula mnie z piskiem, jak gdybym jej zdaniem dokonał czegoś naprawdę fenomenalnego
Zgniatam w dłoni niewielką zebrę, której łeb jest ozdobiony różowymi kokardami, a następnie pochylam się i zagarniam pięciolatkę na ręce.
– Bo mi kobcowałaś – celowo przekręcam słowo w ten sam sposób, w jaki ona to robi.
Jej mały nos natychmiast się marszczy.
– Kibicowałam! – poprawia z oburzeniem, sprawiając, że zanoszę się śmiechem.
Co za...
– A gdzie się podziała twoja ślicznotka? – Dźwięk nowego głosu błyskawicznie ucisza mój śmiech. – Czyżby coś się popsuło?
Lucy podąża w naszą stronę, zajadając gigantyczną watę cukrową.
I tak oto resztki mojej radości szlag trafia.
Odstawiam siostrę na trawę i podaję jej portfel wyciągnięty z kieszeni.
– Kupisz nam lody? – proszę.
Nie chcę, żeby była świadkiem kolej sceny, którą może wywołać ta szajbuska.
Amber kiwa głową na zgodę i już drepczę do stojącej nieopodal budki z lodami. Po chwili jednak odwraca się z powrotem, wwiercając we mnie wzrok.
– Nie dawaj jej tej maskotki – mówi, jak jej się zdaje szeptem. Gromi Lucy niebieskimi oczami, a potem najzwyczajniej w świecie wznawia marsz do budki z lodowymi smakołykami.
Rozbawiony zerkam na pluszową zebrę w mojej garści.
Z całą pewnością nie zamierzam jej oddawać Lucy.
– Co robiłaś w tamtym barze tamtego wieczoru? – zaczynam.
Mam swoje podejrzenie i ani trochę mi się one nie podobają, dlatego postanawiam wykorzystać to fatalne natknięcie się na nią do zweryfikowania ich.
CZYTASZ
THE LOVE BETWEEN US
Teen FictionOna oddała mu serce, ale on wciąż nie potrafił wyrzucić ze swojego innej dziewczyny. Kiedy Stella zaczyna wierzyć, że jej związek z Gabrielem pokonał już wszystkie przeszkody i przegnał dzielące ich dotąd sekrety, niespodziewanie do życia Gabriel...