70

2.3K 171 13
                                    

GABRIEL

– Mam dla ciebie prezent. – Na dźwięk znajomego głosu podszytego nutą szyderstwa napina się każdy mięsień pod moją skórą.

Zamieram na chwilę, pozwalając sobie przesunąć dłońmi po chłodnej, czarnej blasze maski samochodu, którym mam zaraz wystartować.

– Mike? – Przywieram plecami do drzwi Venoma GT, wspierając buta na jego oponie. – Co ty tutaj robisz?

Mike uśmiecha się dziwnie, prawie obłąkańczo. Coś szalonego błyska na tle jego oczu.

– Przyszedłem ci pokibicować. – Okręca w dłoni niewielki tablet. – Razem z twoją dziewczyną.

Razem z...?

Instynktownie przeskakuję wzrokiem oblegający nas tłum w poszukiwaniu sylwetki Stelli, ale nigdzie jej nie dostrzegam. Długi moment zajmuje mi zrozumienie... zaakceptowanie, co tak naprawdę mogą oznaczać jego słowa.

– Co takiego? – Wyrywam tablet z jego rąk, a kiedy dostrzegam scenę rozgrywającą się na ekranie niemal osuwam się na kolana.

Nie. Błagam. Nie.

– Gabriel!

Jej krzyk rozdziera mi serce niczym najostrzejsza z brzytew.

Gapię się na wyświetlacz, a cały świat, jakby zwalnia. Zatrzymuje, zamyka się w tej małej przestrzeni wokół mnie, w której nie potrafię zaczerpnąć tchu.

W której co sekundę z nową mocą uderza we mnie świadomość, że moja dziewczyna... moja miłość jest teraz w brudnych łapach przestępców zdana na ich łaskę i każdy chory kaprys.

– Stella? – chrypię. – Nie, nie, kurwa, nie! – Mój zrozpaczony krzyk ginie w warkotach samochodów i rozmowach innych ludzi, a ja... Poczucie bezradności dopada mnie z mocą większą niż kiedykolwiek wcześniej.

Zawiodłem. Nie ochroniłem jej, a teraz...

Na ekranie pojawia się twarz Davisa.

– Pomyśleliśmy, że ucieszysz się na jej widok w tak ważnym dla nas dniu – oznajmia.

Zaciskam palce na tablecie tak bardzo, że aż zaczyna drżeć. Wściekłość wymieszana z przerażeniem miesza się w mojej krwi, doprowadzając mnie niemal do utraty zmysłów.

Nie mogę znieść jej widoku tam pod tą podrapaną ścianą. Związanej, wystraszonej, bezbronnej. Nie mogę.

– Ona nie ma z tym nic wspólnego – szepczę błagalnie. – Przecież zgodziłem się na wasze pierdolone wyścigi. Wypuście ją. Proszę.

Stella wierci się i pochyla, aż jej twarz ponownie zajmuje cały ekran.

– Już dobrze, kochanie. – Zmusza się do uśmiechu, choć po jej policzkach toczą się łzy.

Nie.

Kręcę głową na boki, jak gdybym mógł w ten sposób przerwać, strzepnąć z siebie tę potworną wizję, jednak ona nie znika, a moja piękna dziewczyna dalej jest tam... daleko ode mnie.

– Nie.

Stella zagryza wargę, starając się stłumić szloch na dźwięk mojego roztrzęsionego głosu.

– Nic mi nie jest – powtarza.

Nie.

Chce mi się rzygać. Chce mi się krzyczeć.

– Nie krzywdźcie jej. – Zaciskam szczękę. – Jeśli ją tkniecie... jeśli...

– Darujmy sobie groźby. – Śmiech Davisa sprawia, że mam ochotę skręcić mu kark. – Stella jest tylko naszym gościem, dobrze ją traktujemy. Prawda? – Wyciąga swoją odrażającą dłoń, by zaczepić jej kosmyk włosów za uszy.

Stella się nie rusza. Nawet o milimetr i tylko mrozi tego skurwiela wzrokiem. Jest taka odważna i dzielna, ale ja... mnie obserwowanie, jak ten śmieć dotyka mojej dziewczyny uśmierca. Powoli. Kawałek po kawałku.

I roznieca we mnie pieprzoną, szaleńczą furię.

– Gdzie ona jest? – Nim Mike może zrobić krok w tył rzucam się na niego i przypieram do maski wozu.

Kutas nawet nie próbuje się wyrwać. Spogląda tylko na moje drżące dłonie, zaciśnięte na jego kurtce i wyszczerza rozbawiony moim wybuchem.

– Wygrasz, a ona wróci – mówi. – Baw się ładnie. – A potem odpycha mnie, a ja muszę go uwolnić.

– Pomagasz mordercom mojego ojca, wiesz?

Mike prycha, jakby usłyszał świetny żart.

– Prawie mnie zabiłeś i dymałeś moją dziewczynę. – Poprawia pomiętą kurtkę na ramionach. – Chcesz współczucia? Pomagam im z przyjemnością. Chętnie uświadomiłbym tę głupią dziewczynę że jesteś gówno warty.

Zabiję go. Ich wszystkich po kolei. Spuszczę z nich krew do ostatniej kropli i będę się tym rozkoszował.

– To nieprawda. Nie mów tak o nim. – Rozbrzmiewa głos Stelli, ponownie ściągając moją uwagę. – Gabriel, proszę cię, nie słuchaj go. To nie twoja wina.

Tak, skarbie, to jest moja wina.

Nie zdołałem cię ochronić. Nie zdołałem.

Te słowa wciąż i wciąż od nowa obijają się o mój umysł, dręcząc.

Nie zdołałem cię ochronić. Nie zdołałem. 

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz