27. Witaj siostrzyczko

5.5K 191 63
                                    


Siedziałam na niewygodnym drewnianym krześle słuchając profesora, od dwóch ostatnich miesięcy podczas wykładów cały czas na mnie zerkał. Nie wiem co ode mnie chce, ale czuję się strasznie niekomfortowo pod jego spojrzeniem.

Dzisiaj wypada dzień czternasty grudnia, od miesiąca był spokój, nie dostawałam żadnych niepokojących wiadomości, Xander pewnie sobie odpuścił tak samo jak ojciec Antona.

Moja relacja z Antonem jest teraz w definitywnie najlepszym stanie, dostaje od niego ogromne wsparcie o cokolwiek nie zrobię, na każdym kroku pokazuje mi, że jest ze mnie dumny. Pokazał mi jak to jest być kochanym i co tak naprawdę oznacza „miłość".

Aaron przebywa dalej w LA i nie mam do niego zaufania, tak samo jak reszta naszych przyjaciół. Wydaje mi się, że z kimś współpracuje, bo komu nagle przypomniało się o rodzince po ośmiu latach? Nie mam pojęcia jaki ma zamiar, ale wiem, że to napewno nie będzie nic dobrego. Nie wiem tak naprawdę kim jest ten człowiek.

- koniec zajęć na dziś. Dowidzenia - powiedział profesor, spakowałam wszystkie swoje rzeczy ze stolika i praktycznie wybiegłam z sali. Na korytarzu mijałam uczniów którzy patrzeli krzywo w moją stronę. Dalej nie odpuścili. Każdy zna Antona więc to oczywiste, że ludzie postrzegają mnie jako jego dziwke. Otworzyłam drzwi wyjściowe i w moje oczy odrazu rzucił się czarne Camaro i Anton oparty o maskę samochodu paląc papierosa, patrząc prosto na mnie z lekkim uśmiechem. Podeszłam szybko do niego i owinęłam ręce wokół jego brzucha

- cześć skarbie - powiedział całując mnie w czubek głowy - jak wykłady? - zapytał otwierając mi drzwi od auta

- nudno - powiedziałam i wsiadłam na fotel, chłopak szybko obkrążył auto wyrzucając niedopałek i wsiadł do samochodu, odpalił auto i ruszył z parkingu uczelni - a jak u ciebie? - zapytałam patrząc na chłopaka

- jak jeszcze raz ten stary chuj się do mnie przyczepi to skończy bez nerki - powiedział poważnym tonem, westchnęłam i pokręciłam głową

***

Weszliśmy do mieszkania gdzie siedzieli już nasi współlokatorzy i bracia Aristov. Przyzwyczaiłam się już do tego, że częściej przesiadują u nas niż u nich

- lilusia! - krzyknął Rodion i do mnie podbiegł tuląc się do mojego brzucha

- lilusia? - zapytałam marszcząc brwi

- tak lilusia, Layla jest przereklamowane - powiedział wzruszając ramionami, otworzyłam szerzej usta - nieważne, chodźcie jeść - powiedział i pociągnął nas na kanapę

- Jak na studiach? - zapytał mnie Dimitrj który siedział obok

- ciężko - westchnęłam i oparłam się o kanapę

- dobra, ja spierdalam - powiedział Aaron wstając z kanapy. Pożegnaliśmy się z nim i już po chwili go nie bylo. Mój telefon zawibrował więc wyciągnęłam go z kieszeni niebieskich jeansów

Od: Numer Nieznany: jeśli, chcesz się dowiedzieć prawdy, bądź dzisiaj o 20 pod cmentarzem. SAMA.

Zmarszczyłam brwi patrząc na wiadomość i schowałam szybko telefon do kieszeni. Kto mógł mi wysłać tą wiadomość?

***

Była godzina równo dwudziesta, a ja stałam pod cmentarzem i paliłam papierosa. Chłopaki pojechali do Antona biura, a Ava szybko zasnęła, więc udało mi się przejść niezauważalną. Nie wiem do końca czy to był dobry pomysł przychodzenia tutaj jednak ciekawość wzięła w górę, tylko o jaką prawdę chodzi?

Usłyszałam ryk silnika i obok mnie zatrzymał się czarny wielki samochód. Wysiadł z niego jakiś młody chłopak który na oko był w wieku Antona, czarne włosy swobodnie opadały mu na czoło, a ubrany był w czarne jeansy i tego samego koloru bluzę z kapturem. Chłopak stanął centralnie przede mną i to co powiedział sprawiło, że moje serce na moment przestało bić

- witaj siostrzyczko - powiedział uśmiechając się łagodnie, otworzyłam szeroko usta i złączyłam brwi

- co ty do mnie pierdolisz? - zapytałam sucho

- Asher dalej ci nie powiedział? - zapytał unosząc brew do góry

- o czym? - zapytałam i wyrzuciłam niedopałek na chodnik

- wejdź do auta to porozmawiamy - powiedział wskazując ręką na auto. No on jest chyba głupi

- nie wsiądę z tobą do żadnego jebanego auta, nie znam cię - powiedziałam i założyłam ręce na piersi

- obiecuję ci, że cię nie porwę, ani nic z tych rzeczy - powiedział patrząc na mnie błagalnie. Westchnęłam i przetarłam twarz dłońmi

- dobra - powiedziałam i popatrzałam na niego, uśmiechnął się i podszedł do samochodu. Ruszyłam niepewnie za nim i wsiadłam do samochodu, moje nozdrza odrazu wypełnił cytrusowy zapach pomieszany z pięknymi męskimi perfumami. Chłopak wsiadł do auta i odjechał - gdzie jedziemy? - zapytałam spięta

- w jakieś ustronne miejsce - powiedział zmieniając bieg

- nie zabijesz mnie? - zapytałam nerwowo

- nie zabiłbym swojej siostry - powiedział

- nie jesteśmy rodzeństwem! - powiedziałam, chłopak westchnął i do końca drogie się nie odzywał, zatrzymał pojazd przy Oceanie i wysiadł z auta, zrobiłam to samo i podążałam za nim. Usiadł na piasku patrząc na ocean - powiesz mi w końcu o co tu chodzi? - zapytałam siadając obok, ale na bezpieczną odległość

- jak miałem osiem lat dowiedziałem się, że moja siostra została porwana. Szukaliśmy cię wszędzie, ale jak się okazało porwała cię Isabella Garcia, żeby zemścić się na mojej matce - popatrzał na mnie - nie masz na nazwisko Davies, masz na nazwisko Russo, Asher jest jedynym synem Garci - powiedział patrząc na mnie ze współczuciem

- aale jjak..- nie mogłam nic więcej wydusić z siebie przez gulę w gardle

- wiem, że teraz to dla ciebie trudne, ale szukaliśmy cię wszędzie i chcielibyśmy wszyscy z tobą porozmawiać, nasi rodzice i nasz brat jeszcze nie wiedzą, że ciebie znalazłem - powiedział, a ja zauważyłam jak łzy spływały po jego policzkach- W ogóle nazywam się Vincent Russo i dam ci mój numer telefonu dobrze? Chciałbym się z tobą skontaktować i porozmawiać szczerze - powiedział wyciągając telefon, pokiwałam głową i dałam mu telefon do wpisania numeru, chłopak oddał mi telefon - przysięgam ci Layla, że szukaliśmy cię wszędzie, na całej jebanej ziemi nie mogliśmy cię znaleźć, ale w końcu się udało - uśmiechnął się lekko - dam ci czas, zadzwoń jak będziesz gotowa - powiedział i odszedł. A ja zostałam sama ze swoimi myślami

***

Weszłam do salonu i odrazu zostałam zaatakowana pytaniami

- płakałaś? Skarbie co się stało? - zapytał Anton podchodząc do mnie, cofnęłam się o krok

- wiedziałeś - powiedziałam patrząc na blondyna

- o co chodzi? - zapytał Dimitrj wychodząc z toalety i stanął obok Aarona

- o czym wiedziałem? - zapytał Asher

- o tym, że nie jestem kurwa twoja siostra! - wykrzyczałam patrząc na niego z nienawiścią - dlaczego wcześniej mi nie powiedziałeś?! - zapytałam

- co kurwa?! - krzyknął patrząc na mnie z niedowierzaniem - co ty w ogóle pierdolisz?! - wykrzyczał wyrzucając ręce w powietrze

- spotkałam się z jakimś typkiem który mówił, że jestem jego siostrą i, że zostałam porwana od jego rodziny jak miała trzy lata!

- to nie może być prawda.. - powiedział blondyn przecierając twarz dłońmi - jak się nazywał?

- Vincent Russo

- Vincent? - zapytał Anton patrząc na mnie jak na idiotke, pokiwałam głową - o kurwa..

Nie słuchałam ich już dalej, ruszyłam do swojego pokoju odrazu ściągając z siebie ubrania, założyłam swoją piżamę o zatopiłam się w kołdrze. Już po chwili słyszałam jak drzwi od mojego pokoju się otwierają i materac obok się ugina.

- przykro mi skarbie - powiedział chłopak kładąc moją głowę na swojej klatce piersiowej, zaszlochałam cicho - będzie dobrze, zrobię wszystko, żeby było dobrze - powiedział głaszcząc moje włosy - kocham cię, nie zapominaj o tym - szepnął

- ja ciebie też kocham - spojrzałam na niego i naparłam swoimi ustami na jego

Drowing in the liesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz