79

2.8K 204 21
                                    


STELLA

– Gabriel? – wołam. W mojej pamięci rozbłyskuje wspomnienie pięknego portretu, który kiedyś dla mnie stworzył i który ma aktualnie na ścianie w swoim pokoju.

– Jednak zmieniłaś zdanie i masz ochotę na szybki numerek w roli dominy? – Jego oczy roziskrzają się, zachęcając do psot, więc podejmuję wyzwanie.

Zbliżam się do niego powoli, a moje paznokcie wczepiają się w materiał czarnej koszulki, którą ma na sobie. Kokieteryjnie, prowokująco.

– Potrzebuję cię – mruczę.

– Oczywiście, że potrzebujesz. – Uśmiecha się, jakby już wygrał naszą małą grę. – Co mam zrobić? Zaspokoję wszystkie twoje potrzeby.

No to fenomenalnie, właśnie o to mi chodziło.

Wspinam się na palce, by moje usta mogły otrzeć się o jego ucho, gdy szepczę:

– Narysujesz kilka potworów na ścianach tej sali.

– Co? – Gabriel odskakuje ode mnie zaskoczony.

Teraz to ja muszę walczyć z uśmiechem.

– Wiem, że pięknie rysujesz – ciągnę. – Proszę, nie możesz mi odmówić. Dziś ja rządzę.

– Mam rysować?

– Jeśli mnie kochasz. – Robię najbardziej błagalną minę, na jaką mogę się zdobyć, ale Gabriel gapi się na mnie w taki sposób, że zaczynam wątpić w swoje zdolności w tej dziedzinie.

– Na ścianach? – Rozgląda się cały blady i spłoszony. – Czy ty masz pojęcia, ile to zajmie czasu?

Aha! I już wiem, że się zgodzi. Jednak nie potrafi mi niczego odmówić.

– Będę przy tobie. – Gładzę go po policzku, sprawiając tylko, że krzywi się jeszcze bardziej.

Biedactwo.

A potem to on pochyla się do mojego ucha i naśladując mój wcześniejszy ruch, przemyka po nim wargami.

– By spełniać moje zachcianki?

A prawie było mi go szkoda...

– Może. – Wyszczerzam zęby, gdy znowu łaskocze mnie w nos łapą jednej z tych tarantul. Fuj! – W granicach rozsądku.

Gabriel zasadza pająka na jednym z czarnoczerwonych bukietów.

– Pocałunek?

Szybko cmokam go w policzek i udając, że nie widzę, jak się marszczy, podaję mu przedmioty do szkicowania.

– Ołówek?

Wywraca na mnie ślepiami, ale przyjmuje je ode mnie.

– No to chodźmy, szefowo. – Pociąga mnie za rękę do jednej ze ścian, pod którą czeka już gotowe płótno. – Co rysujemy? – pyta.

Spoglądam w tył na maszerującą za nami Nikki, a ona układa palce w kształt serca i szepcze: Ależ on cię kocha.

Wiem i prawdopodobnie dlatego mogę teraz nieco przypominać szczęśliwą psychopatkę.

– Wampira? Wiedźmę? Wilkołaka? Ufo? – wyliczam.

– Upiorną mysz? Ślimaka? Bobra? – podejmuje Gabriel kpiącym tonem

Eee...

– Upiornego ślimaka? Że niby jak?

Kąciki jego ust podskakują w uśmiechu.

– Wyzwanie przyjęte, kochanie.

Okej, nie mogę się doczekać.

I czekam naprawdę dłuuuugo... Kilka godzin później ledwo widzę na oczy i cierpię na powracający skurcz nadgarstka, a rysuję trzy razy mniej niż mój chłopak. Pół godziny temu przegrałam walkę z mrówką zombie, bo kiedy tylko próbowałam narysować cokolwiek więcej poza kształt jej odwłoku i czułki zaczęła przypominać... coś, co na pewno nie jest podobne do mrówki.

Gabriel uparcie odmawia, żeby szkicować upiory w stylu czarownicy czy złego ducha. Jego zdaniem są zbyt oklepane i nudne, więc efektem tego mam teraz na płótnach całe nawiedzone zoo.

– Nie wierzę, że naprawdę to rysujemy – mruczę, odrywając ołówek od kartki.

Gabriel ogląda moje dzieło, a jego szczęka drga. To już trzeci raz i wiem, że to oznaka walki z wybuchem śmiechu.

Dupek.

– Tu dodaj trzy kółka – poleca, więc robię, co mi każe. – Większe – dodaje pochylony nad fantastycznym szkicem myszogryzonia z kilkoma zawiniętymi ogonami zamiast jednego i wielkimi kłami. – Co? – pyta, gdy milczę zbyt długo i tylko się w niego wpatruję.

– Nic. – Wzruszam ramionami. – Jesteś wspaniały, że to dla mnie robisz.

Tym razem już nie walczy z uśmiechem.

– Pocałunek? – Pochyla się ku mnie, czekając na nagrodę.

Prycham w akompaniamencie kilkunastu westchnień.

Cała nasza grupa wzięła się za ozdabianie ścian i teraz muszą znosić sprośne gadki Gabriela.

Odwzajemniając jego uśmiech znowu cmokam go w policzek i wracam do rysowania najbardziej koślawych kółek w historii figur geometrycznych.

Nie ma mowy, żebym z taką publiką pozwoliła sobie na więcej, nawet jeśli mój chłopak ciągle przezywa mnie od cykorów.

Dupek. Wspaniały, jasne, ale wciąż dupek... 

****

Kto nie śpi i czyta o 00:51? 😁

Narzekaliście, że jest zbyt mrocznie i ponuro u naszej pary, więc proszę, dziś rozdziały na zabawnie  🔥

Kolorowych snów 😍

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz