81

2.7K 201 41
                                    

GABRIEL

Co takiego?

– Współpracę?

Na dźwięk tego słowa cały się spinam i jestem całkiem pewien, że jednak się przesłyszałem.

– Kilka tras w przyszłym roku, a jeśli się sprawdzisz... – Milknie, kącik jego ust wędruje w górę. – Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś po odpowiednim przygotowaniu został kierowcą zawodowym.

Zaraz... czekaj moment.

– Proponujesz, że... załatwisz mi udział w wyścigach, w których ścigają się profesjonaliści? – Nawet nie próbuję ukryć swojego niedowierzanie.

Wszystkiego mógłbym się spodziewać, ale nie tego, że ta cała pojebana sprawa przyciągnie do mnie uwagę Liama Morsona. Że ten koleś przyjdzie, żeby złożyć mi ofertę udziału w prawdziwych wyścigach.

Morson wyszczerza się jeszcze bardziej, jak gdyby bez problemu odgadł tor, którymi teraz biegną moje chaotyczne myśli. Wyciąga z kieszeni telefon i wyciska coś na klawiaturze.

– Nadajesz się do tego – mruczy. – Jeśli tylko tego chcesz.

Czy chcę? Ja pieprzę, kiedyś... kiedyś chciałem tylko tego. Już mam powiedzieć, że mogę podpisać z nim nawet cyrograf na moją duszę w zamian za propozycję, którą mi złożył, gdy coś sobie uświadamiam.

– Ale to oznacza, że... będę musiał wyjeżdżać.

Morson kiwa głową.

– Tak. Z całą pewnością. Przygotowania do takich zabaw wymagają czasu i poświęcenia, ale nie musisz martwić się studiami. Załatwimy to tak, żebyś nie musiał ich zarywać.

Tylko że wcale nie pomyślałem o studiach. Nawet przez ułamek sekundy. Mam je w dupie, mógłbym je skończyć później, dla szansy jak ta nawet bym się nie wahał przed ich rzuceniem, ale... to nie one powstrzymują mnie przed udzieleniem odpowiedzi, którą jeszcze minutę temu chciałem wykrzyczeć.

Stella.

– Ja... nie wiem – chrypię. Nagle zasycha mi w gardle i muszę przełknąć ślinę.

Liam patrzy na mnie ze zdumieniem. Nic dziwnego, jestem przekonany, że nie tego oczekiwał. Na moim miejscu wielu zaprosiłoby go teraz na pogawędkę i wychwalało pod niebiosa, ciesząc się z wyróżnienia, a tymczasem ja czuję że moje wnętrzności powoli pokrywają się lodem.

– Nie wiesz – powtarza, pocierając palcem podbródek. – Sądząc po tym, jak jeździsz, mam wrażenie, że to jest coś, co kochasz.

– Lubię prędkość, ale nie mogę tak po prostu się zgodzić. – Robię krok w tył, nagle pragnąć już przestać o tym gadać. – Potrzebuję czasu, żeby to przemyśleć i więcej szczegółów.

Sądząc po tym, jak jeździsz, mam wrażenie, że to jest coś, co kochasz.

Może, ale o wiele bardziej kocham moją dziewczynę, a mogę postawić tysiąc dolców w zakładzie, że Stella nie będzie zachwycona, kiedy opowiem jej, że mógłbym na stałe startować w wyścigach.

Ona tego nie znosi.

– Jasne. Rozumiem. – Słyszę głos Morsona, a sekundę później w moich palcach ląduje mała srebrna wizytówka z jego nazwiskiem. – Zadzwoń, gdybyś chciał się spotkać i pogadać. Przyślę ci trochę więcej informacji o mojej propozycji.

– Dziękuję. – Wymieniamy uścisk dłoni na pożegnanie. – Naprawdę. Doceniam to.

Morson poklepuje mnie przyjaźnie w bark.

– Nie dziękuj. – Przykłada telefon do ucha. – I dobrze to przemyśl. Druga taka okazja może ci się już nie trafić. –

Kiedy znika w tłumie przechodniów, ja wciąż sterczę w tym samym miejscu.

– Wiem – mruczę pod nosem.

Doskonale o tym wiem. Niech to szlag!

*

– Jesteś! – Rozpromieniona twarz Stelli pojawia się w drzwiach, a sekundę później zostaję wciągnięty do jej pokoju. – Masz strój na jutrzejszy bal?

– Strój?

Jej mina natychmiast zmienia się i przybiera gniewny wyraz.

– Gabriel, jeśli nie kupiłeś przebrania na Halloween, przebiorę cię za wróżkę. – Dźga mnie palcem w tors, a ja cofam się o krok z każdym łagodnym ciosem.

Mój wzrok bezwiednie skupia się na torbie, którą mam w ręce.

– Mam strój. Kupiłem go. – Unoszę reklamówkę, a Stella od razu wyrywa mi ją z garści.

– No to cudownie. – Prawie podskakuje z ekscytacji. – Chodź. Przygotowałam nam przekąski, chcesz wybrać horror na dzisiejszy wieczór?

A tak. Umówiliśmy się na rozgrzewkę przed jutrzejszą Halloweenową imprezą. Maraton horrorów, niezdrowe żarcie i trochę obściskiwania. Czyli wszystko, co normalnie uznałbym za raj.

Ale teraz ciągle mam w głowię rozmowę z Morrisonem sprzed kilku godzin.

Muszę jej powiedzieć. Jak najszybciej. Ale jak?

Słuchaj tak się składa, że jeden fenomenalny gość zaczepił mnie dziś na ulicy i zaproponował, żebym wziął udział w kolejnych wyścigach, czyli czymś, czego nienawidzisz. To już nic niezgodnego z prawem, ale wciąż będzie do pewnego stopnia narażało moje życie i zobowiązywało mnie do częstych i długich wyjazdów w całym cholernym przyszłym roku, co o tym sądzisz?

Na pewno zajebiście się ucieszy.

– Obejrzymy, cokolwiek zechcesz – mówię z uśmiechem.

Stella przechyla głowę w bok, sprawiając, że jej włosy splątane w warkocz uderzają ją w policzek.

– Wszystko dobrze?

Aha, zdaje się, że ten uśmiech wyszedł mi nieco niemrawo.

– Tak, kochanie. Dobrze. – Ujmuję w place końcówkę jej warkocza i gładzę niespiesznie opuszkami. – Po prostu jestem przez to wszystko, co się ostatnio dzieje roztargniony.

To najbliższe prawdzie kłamstwo w historii wszystkich kłamstw, ale nie mogę jej teraz powiedzieć. Tak bardzo się cieszy na nasze pierwsze wspólne Halloween, a ta rozmowa zrujnuje całą jej radość. Powiem jej po imprezie.

– W takim razie trzeba cię zrelaksować – nuci flirciarskim tonem. W kolejnej sekundzie już wskakuje na łóżko i pociąga mnie za sobą na materac.

Nagle żałuję, że Manson w ogóle mnie znalazł i powiedział te wszystkie brednie. Gdybym mógł wymazać to spotkanie z pamięci, nie byłoby we mnie żadnych wątpliwości i żadnych znaków zapytania. Byłbym po prostu nieskończenie szczęśliwy, że trzymam moją dziewczynę w objęciach. 

****

Czy ktoś się spodziewał, że cała zabawa Gabriela z wyścigami będzie miała taki koniec? 😁

Zgodzi się czy nie? Jak myślicie? 🤔

Do końca książki zostało nam jakieś 10-15 rozdziałów 😎

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz