87

6.2K 263 21
                                        


STELLA

– Całować cię, aż zapomnisz, że zakochałaś się w dupku, który wszystko niszczy. – I nim zdołam zaczerpnąć kolejny oddech, jego wargi wpijają się w moje z pasją i namiętnością, które sprawiają, że mój świat zaczyna wirować, a krew rozgrzewa się w żyłach.

Dobra, może jednak uda nam się zapomnieć, biorąc pod uwagę, że nagle wszystkie myśli ulatują mi z głowy, a wszystko, na czym mogę się skupić to ciepło i twardość otaczającego mnie cała. Błądzące wzdłuż moich boków palce i słodkawo miętowy smak pocałunku na moim języku.

– Ale ja wcale tego nie żałuję – mruczę prosto w jego usta.

Dłoń Gabriela zatrzymuje się na boku mojej szyi, zupełnie, jak gdyby chciał posłuchać mojego dziko bijącego pulsu.

– Czy czasem nie czujesz, że jednak powinnaś? – Nie przestaje obsypywać małymi pocałunkami mojej twarzy. Kącików ust, policzków, podbródka.

A jego słowa... Te słowa budzą do życia trzepot tysięcy skrzydeł gdzieś w moim podbrzuszu.

Nigdy, ani przez moment nie żałowałam tej miłości. I choć on uważa inaczej, niczego bym też w nim nie zmieniła. W nas. Nie wszystko w nim jest idealne, czasem jest totalnym kutasem i popełnia błędy, ale to wszystko wynika z czegoś. Z jego przeszłości, z doświadczeń, ze strachu. Z bólu, jaki musiał dźwigać, a ja kocham go właśnie takiego. Nie innego.

– Kiedy byłam mała, grałam z rodzicami w grę, co byś wolał – zmieniam temat, by trochę rozluźnić atmosferę. – Dzięki niej można odkryć wiele sekretów drugiej osoby.

– Co bym wolał? – powtarza.

Yhym.

Zaplatam dłonie na jego karku i potakuję.

Gabriel robi podejrzliwą minę. I dobrze, ale będę litościwa. Zacznę od czegoś prostego.

– Wolałbyś, żebym zatańczyła dla ciebie na rurze, czy zrobiła striptiz?

Jego źrenice rozszerzają się błyskawicznie, a mięśnie napinają się do granic możliwości,

– Jesteś okrutnym stworzeniem, wiesz? – burczy, sprawiając, że w moim gardle wzbiera śmiech. – Wolałbym taniec – decyduje i robi ponowny obrót, ale tym razem zatrzymuje mnie, gdy moje plecy przylegają do jego torsu, a wargi ocierają o krawędź ucha. – Potem sam bym cię rozebrał – dodaje szeptem.

– Nie pozwoliłabym ci na to tak łatwo.

Jednak oboje wiemy, że to słaby blef. Zwłaszcza, że gdy jego usta pieszczą wciąż moje ucho, zaczynam drżeć.

– Obiecujesz? – Przesuwa językiem wzdłuż małżowiny. – Wolałabyś, żebym dał ci orgazm w domu, czy w samochodzie?

W ogrodzie.

– W domu. Samochód zbyt ogranicza możliwości – sapie. – Wolałbyś oprzeć mnie o ścianę czy o podłogę?

Gabriel robi głęboki wdech i przyciska mnie mocniej do siebie. Choć wciąż kołyszemy się w takt melodii, teraz robimy to już z zupełnie innych powodów. By móc się dotykać. Ocierać o siebie. By znaleźć pretekst do rozniecenia żaru, który i tak pali już nas oboje aż nazbyt mocno.

– Wolałabyś poczuć moje usta na swoich piersiach, czy udach?

Uśmiecham się i okręcam w jego ramionach.

– Wybór nie ma najmniejszego sensu. Nigdy nie ograniczasz się do jednego miejsca. – Zaczepiam zębami o jego dolną wargę.

– Chcę już jechać do domu. – Gabriel pochyla się, by pogłębić pocałunek, a ja odskakuję od niego z piskiem zwycięstwa.

– Przegrałeś.

Jego spojrzenie staje się rozbawione.

– W tę grę gra się zupełnie inaczej, wiesz? Ludzie zadają idiotyczne pytania w stylu; wolałbyś pocałować węża czy żabę?

– Dobra. – Przesuwam palcem wzdłuż brzegu jego ciemnej peleryny. – Wolałbyś zjeść dżdżownice, czy patrzeć, jak ja całuję innego faceta?

– Co?

– No dalej, wybierz. – Nie udaje mi się stłumić chichotu.

W jego głosie słychać tyle niedowierzania. Ułamek sekundy później już ma szalenie groźną minę.

– Nakarmiłbym dżdżownice tym kolesiem, który odważyłby się cię pocałować – warczy i splata palce z moimi, a następnie pociąga mnie w kierunku parkingu, gdzie czeka na nas jego mecedes.

Wciąż szczerząc się w ciemnościach, usiłuję za nim nadążyć.

– Jak sądzę ty prowadzisz?

Gabriel ogląda się na mnie i zaprzecza.

– Lepiej ty. – Rzuca mi klucze, które ledwie udaje mi się złapać w locie. – Wciąż tkwię myślami w wizji ciebie tańczącej na rurze – dodaje taki udręczony, że muszę ponownie zanieść się śmiechem.

Potem już oboje siedzimy w samochodzie. Ja za kierownicą, ona na miejscu pasażera.

– Mówiłam ci, że wygrałam. – Odpalam samochód i wyjeżdżam na ulicę.

Gabriel niespodziewanie pochyla się nad drążkiem. Jego słowa przybierają cichy, wibrujący dźwięk, kiedy niby to od niechcenia poprawia wisiorek w kształcie sztyletu na moim dekolcie.

– Zaczekaj tylko na dogrywkę w łóżku.

O tak. Nie mogę się jej doczekać. 

*****

Śpicie? Macie trochę cukru, żeby nie było, że u mnie tylko same dramaty 😁

Tak więc... do końca TLBU zostało nam raptem jakieś 6 rozdziałów 😫

Kolorowych💕

THE LOVE BETWEEN US | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz