Wyjąłem pustą kartkę z mojego biurka. Napisałem coś na niej i włożyłem do koperty, która po zaklejeniu znowu trafiła do szuflady po przeciwnej stronie.
(Dzień zaręczyn)
Razem z Ojcem pojechaliśmy do rezydencji dziewczyny, z którą miała być związana moja przyszłość.
Willa była ogromna. Ogród był śliczny. Dopięty na ostatni guzik. Cała kompozycja wyglądała czysto i estetycznie. Robiła ogromne wrażenie. Sale pokojowe były długie i szerokie. Ozdobione kwiatami, rzeźbami i obrazami rodziny. Po korytarzach był rozciągnięty czarno-czerwony dywan. Po bokach co kawałek stały pamiątki z różnych miejsc świata. Na jednej ze ścian wisiała maska. Wydawało mi się, że skądś ją pamiętam.
-Paniczu. Zaraz przyjdzie panienka, z którą masz się zaręczyć.
-Rozumiem.
Idiotyczne te zaręczyny. Mam nadzieję, że się cieszysz Mamo. Chciałaś widzieć mnie w ślubnym garniturze. I tak jej nie pokocham. Tata też cię nie kochał wiesz?!
-O patrzcie.
-Jaka śliczna.
-Jaka suknia.
Powiedziałaś, że miłość to coś wyjątkowego, ale coś takiego jak miłość nie istnieje. To tylko złudzenie, które z czasem zanika. Moim złudzeniem była Joka. Przezwyciężyłem to złudzenie i ją pokonałem. M I Ł O Ś Ć śmieszne.
Kto to wy...
-Utyka.
-Co jej się stało.
-Która to. Prawa!
-Nie lewa. Ślepy jesteś. To lewa noga.
Noga?! Lewa?! Ale to nie może być...
-JOKA.
-Synu! Znasz tę kobietę.
-Tak ojcze. To ta, z którą kazałeś mi zerwać kontakt. Przez to j..-Usłyszałem szloch.- CO SIĘ DZIEJE!
-Panienko? CO się panience stało?!
-Ja, ja..-Zaczeła płakać. Łzy płynęły jej strumieniami. To nie były łzy szczęścia, ale rozpaczy. Rozpaczy przez to, że mnie zobaczyła.
-JOKA CZEKAJ!- To nie był rozkaz. To bardziej prośba.
***
Cóż za zwrot akcji. Podoba się? Błagam zostawcie oznakę, jeśli wam się podoba. ;)
CZYTASZ
WOJNA ABSOLUTÓW
FanfictionKażdy ma swoją słabą stronę. Nawet Akashi Sejiuro. Czy oko Imperatora może przegrać? "Czy też tak czasem macie, że robicie coś odruchowo a potem tego żałujecie?" Dla tych, którzy sięgną, żeby to przeczytać: Miłego czytania.