Rozdział 9.

5.4K 342 62
                                    

Hello everyone!

Coś mi tam wyszło, ale sama nie wiem. No ale skoro coś tam mam to: enjoy and read!

Gwiazdkujcie, komentujcie and some another wierd things XD

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Harry

  Ku mojemu zdziwieniu pani Weasley podeszła do mnie i mocno mnie objęła.

  - Co się stało mój kochanieńki? - szepnęła mi do ucha nie puszczając mnie.

  - Ron oskarża mnie o to, że wąż go ugryzł. - mruknąłem ze smutkiem.

  - Ronald napisał mi, że przeniesiono cię do Slytherinu. - spojrzała na mnie smutno. - Dobrze cię tam traktują?

  Pokiwałem jej głową, na mojej twarzy widniał uśmiech.

  Martwisz się czymś? Głos Voldemorta rozbrzmiał w mojej głowie.

  Pani Weasley jest jak moja rodzina, nie chcę jej stracić. Jest niczym moja matka. Większość rodziny Weasley'ów jest niczym moja rodzina. W moim głosie pobrzmiewał smutek. Nawet ciebie nie chciałbym stracić, w pewien sposób jesteś mi bliski.

  Nie odpowiedział, ale wiedziałem, że nie jest też zły. Znowu skupiłem się na rozmowie z Molly i McGonagall.

  - Po co Harry miałby ranić Ronalda? - pani Weasley wyglądała na skołowaną.

  - Niestety Ron po tym jak Harry został przydzielony do Slytherinu nie był zbyt... - zrobiła chwilę przerwy. - przyjaźnie nastawiony. Obraził kilkukrotnie pana Pottera.

- Nazwał mnie dziwką. - mruknąłem wpatrując się w moje ręce leżące na kolanach.

  - Podejrzewaliśmy pana Pottera, ponieważ za pierwszym razem nie zareagował zbyt dobrze. - spojrzała na mnie podejrzliwie. - Ale Harry nie przyznaje się jakoby miał z tym coś wspólnego.

  - Bo nie mam. - syknąłem zdenerwowany.

  Nagle ktoś zapukał do drzwi gabinetu. Wszyscy odwróciliśmy się w ich stronę.

  - Proszę. - powiedziała cicho McGonagall.

  - Przepraszam pani dyrektor. - dobiegł nas głos Nicolasa. - Ale chciałbym poinformować, że Harry nie miał szansy by w jakikolwiek sposób skrzywdzić pana Weasley'a.

  - A skąd ta pewność? - zapytała McGonagall.

  - Ponieważ pan Potter siedział po drugiej stronie klasy kiedy pan Weasley został ugryziony. Pracował wraz z panem Malfoy'em. - jego głos był bezosobowy kiedy mówił do McGonagall. - Jeżeli pani dobrze pamięta było to na mojej lekcji.

  - No dobrze, panie Potter może pan iść do swojego dormitorium. - machnęła na mnie ręką. - Pani Weasley, pójdziemy do świętego Munga by sprawdzić stan Ronalda.

  Pani Weasley uśmiechnęła się do mnie lekko i aportowała się z McGonagall.

  - Dziękuje. - szepnąłem do Nicolasa.

  - Nie musisz mi dziękować, wszyscy wiemy, że byś tego nie zrobił. - uśmiechnął się do mnie wesoło. - Chodź, pójdziemy do dormitorium. Musisz odpocząć.

  Przyjrzałem mu się, zastanawiałem się czy miałem rację. Może rzeczywiście Nicolas nie jest tym za kogo się podaje. Pokręciłem głową na te myśli i ruszyłem do swojego dormitorium.

True Love [zawieszone]Where stories live. Discover now