•39•

6.3K 262 12
                                    

- Wszystko poukładałeś? - spytałam Harry'ego siódmy raz by mieć pewność, że nic nie zostało ominięte.

- Clair, spokojnie - westchnął. Jest 25 grudnia. Za chwilę zjadą się do nas nasi przyjaciele, by razem spędzić świąteczny poranek. Wczorajsza impreza urodzinowa okazała się świetną zabawą. Nie przesadziliśmy nawet z alkoholem. Mały Toby, bo tak Lou nazwał pieska, szybko odnalazł się w nowym domu. Briana także jest nim zachwycona. Jeśli oni się cieszą, to ja także. Całe szczęście, że nie uznali tego za problem.

Usłyszałam dźwięk dzwonka.

- Otworzę - zerwałam się z miejsca i ruszyłam w stronę drzwi. Jaka była moja radość, gdy ujrzałam w nich brata z dziewczyną - Oliver! - krzyknęłam rzucając mu się na szyję.

- Niespodzianka - zaśmiał się - Nie myślałaś chyba, że pozwolę Ci spędzić święta beze mnie? - szczerze mówiąc to się tego obawiałam. Wyjechał ostatnio gdzieś z Bellą na jakiś czas i myślałam, że nie zdąży wrócić.

- Cześć - przywitałam się z uśmiechniętą rudowłosą towarzyszką mojego braciszka - Harry! - zawołałam zielonookiego, który chwilę później zjawił się za moimi plecami.

- O rany.. - usłyszałam zdziwiony głos Belli - Dlaczego nie zostałam do tej pory poinformowana o tym, że Twoim chłopakiem jest właśnie TEN Harry - zwróciła się w moją stronę z wyrzutami, a ja nie potrafiłam powstrzymać śmiechu.

- Faktycznie, przepraszam - opanowałam się - Jakoś nigdy się na to nie zeszło. Wejdźcie - przepuściłam ich w drzwiach, których nie zdążyłam zamknąć, ponieważ pojawiła się w nich reszta chłopaków z dziewczynami. Z szerokim uśmiechem zaprosiłam wszystkich do środka kierując się do jadalni, gdzie czekało na nas jedzenie.

- Na to liczyłem - jęknął zachwycony Niall łapiąc za kawałek ciasta. Harry klepnął go w tył głowy.

- Nie wpychaj łap tam, gdzie nie trzeba, żarłoku - mruknął, na co wszyscy zaczęli się śmiać. Postanowiliśmy otworzyć prezenty. Usiedliśmy w półkolu otaczając choinkę, a malutki Toby biegał od jednej osoby do drugiej. Piłkę i buty, które kupiliśmy Louis'owi na urodziny daliśmy mu dzisiaj. Każdy dostał po kilka drobiazgów. Uważam, że takie wymienianie się prezentami jest czymś niesamowitym. Harry dostał koszulę i bandanę na włosy, a nawet buty, które mu się podobały. Ode mnie dostał zegarek z wygrawerowanym napisem "Clair♥". Przez długi czas zastanawiałam się, czy mam zamawiać moje imię. Ostatecznie postanowiłam tak zrobić modląc się, że to nie będzie przesada. Chłopak strasznie się z tego ucieszył.

Dostałam całą masę biżuterii. Kolczyki, wisiorki i bransoletki. Jednak najbardziej podobała mi się ta od Harry'ego. Wykonana była z białego złota. Zawieszone miała małe serduszko i jeszcze mniejszy znak nieskończoności, na którym drobnym drukiem wygrawerowane zostało "Infinity 30.08.14". Dzień, w którym się poznaliśmy. Zaczęłam płakać, co nasiliło się, gdy zobaczyłam na tyle serduszka napis "C♥H". Kilkanaście minut płakałam mu na ramieniu i nie potrafiłam przestać. Tak bardzo zmienił moje życie. Tak dużo mu zawdzięczam. Tak bardzo go kocham.

***

Po rozpakowaniu do końca prezentów, co trwało jakiś czas łącznie z przerwami i zjedzeniem obiadu, którym był indyk, goście rozeszli się do domów. Usiadłam na kanapie z Harry'm i włączyliśmy sobie film.

- Wiesz, że Cię bardzo kocham, prawda? - odwróciłam głowę na te słowa i spotkałam się z cudownym uśmiechem.

- Wiem - przyznałam - Wiesz, że też Cię bardzo kocham, racja? - kiwnął głową i mocno mnie do siebie przytulił. Uderzyła we mnie fala zmęczenia spowodowana ostatnimi wydarzeniami. Impreza, przeprowadzka, znowu imprezy.. Wtulona w zielonookiego odpłynęłam do krainy snów.

***

Rozpoczynamy kolejny i zarazem ostatni dzień maratonu nieco krótkim rozdziałem, ale mam nadzieję, że nie był zły :D

Next punkt 16 ;*

Fate. |H.S|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz