#13

139K 6.4K 4.3K
                                    


-To znaczy?- pytam, lekko zdziwiona jej prośbą
-Kelsey.. była dziewczyną Archera- wyszeptała- Bardzo ją kochał i nie mógł nic zrobić, żeby ją uratować..

Ta scena, zostaje odtworzona w mojej głowie, jeszcze parę razy. Gdy rudowłosa znika z moich oczu, jej słowa pobrzmiewają w moich uszach. Nie wiem co bardziej mnie przeraża.. fakt, że miał jakąś dziewczynę, czy to, że własnie dziś wypada rocznica jej śmierci. 

 Bardzo ją kochał i nie mógł nic zrobić, żeby ją uratować.. 


Była chora? Ktoś ją zamordował? Zginęła w wypadku? Została uznana za martwą?  Była ładna? Ile miała wzrostu? Miała niebieckie czy zielone oczy? A może brązowe? Gdzie mieszkała? Ile miała lat? Lubiła przebywać w domy państwa Hale? 

Pytania mnożyły się z każdą sekundą. Po chwili usłyszałam odległy głos dzwonka szkolnego, który wybudził mnie z transu. Skierowałam się w stronę szkoły, odgarniając raz po raz włosy do tyłu, aby móc zająć czymś rękę. Przepychając się przez tłum na szkolnym korytarzu, wychwytywałam pojedyncze słowa. Czekałam, aż do moich uszu nadbiegnie jej imię, ale nic takiego się nie zdarzyło. 


-Dobrze moi kochani! Dziś zajmiemy się pracą w grupach- znad biurka płynie delikatny głos starszej pani- Rozdam wam teraz plik, który z pomocą swojej wiedzy i wiedzy swojego partnera, musicie rozwiązać w czasie tej lekcji. Nie korzystamy z podręczników, notatek i technicznych nowinek- jej oczy przebiegły po klasie, skąd słychać było  pomruki niezadowolenia- Dobierzecie się w pary, według własnych upodobań. 

Jak na komendę, większość osób wstała a szuranie krzeseł zagłuszyło dalsze słowa nauczycielki. Rozglądnęłam się po sali, szukając chociaż jednej znajomej twarzy. 

-Zapomniałaś, że biologię też mamy razem?- Matt dostawił swoje krzesło do mojej małej ławeczki. W klasie zrobił się mały bałagan, ale kobieta nie zwracała na to uwagi. Lawirowała pomiędzy uczniami wręczając im kartki. 

Uśmiechnęłam się delikatnie. Blondyn zmierzwił swoje włosy i spojrzał na mnie.

-Ślicznie wyglądasz.
-Dziękuję- zerknęłam na niego- Zjemy razem lunch?

-To randka?- zapytał, unosząc zabawnie brwi. 
Roześmiałam się. 

-Propozycja?

-Propozycja randki?- droczy się

-Mam dla Was propozycję oceny, o ile jesteście zainteresowani czymś innym, poza sobą nawzajem..- nad naszymi głowami pojawiła się nauczycielka. Jednym płynnym ruchem, rzuca na blat zadania. 

-Przepraszamy pani profesor- chłopak szybko się reflektuje, po czym z uśmiechem dziecka zabiera się za przeglądanie kartek.
Kiedy siwowłosa odchodzi słyszę:

-Propozycja randki tak?

Walczę, żeby się nie roześmiać. 

-Cokolwiek pozwoli ci w nocy spać spokojnie Mat. 

Przejmuję od niego jedną ze stron i czytam pierwsze polecenie.

-Jakbyś spała obok, spałbym bardziej spokojnie...- mruczy pod nosem

Zastanawiam się, czy dobrze usłyszałam. Przechodzi mnie dziwne ciepło a oczy bacznie obserwują, jak zręcznie pisze odpowiedź. Przyglądam się jego lekko schylonej postawie, jego rysom i detalom. Jest przystojny i uroczy, a przede wszystkim bije od niego radosne ciepło.  Ten rodzaj ciepła, w którym chcesz przebywać, bo wiesz że cię nie sparzy.

-Co..co powiedziałeś?- pytam szeptem, zbliżając długopis do kącika ust

- Co blokuje wydzielanie hormonu wzrostu przez przysadkę mózgową  oraz hamuje wydzielanie insuliny? 

Marszczę brwi. Chyba nie tego się spodziewałam.

-Somatostatyna..- odpowiadam a on wpisuje nazwę w odpowiednią rubrykę- Co powiedziałeś wcześniej?
Nie odpowiada, lecz zakreśla coś zamaszystym ruchem. Zerkam na swoja kartkę, ale nie daję za wygraną.

-Mat? Mat, mówię do ciebie..- trącam go lekko długopisem- Co mówiłeś o tym..spokojnym śnie? 

-To ty o nim mówiłaś- odpowiada, intensywnie wpatrując się w moje oczy. Trwamy w tym spojrzeniu przez dłużą chwilę. 

-A ty..Ty odpowiedziałeś- wyszeptałam. Zaczęłam rzucać się w wir jego oczu. Czułam się, jakbym spadała w niebieską otchłań. Powinnam się bronić, ale z każdą sekundą, chcę lecieć dalej. Prostuję się, nie odrywając od niego wzroku. Wiem, że na jego usta wpełza leniwy uśmieszek. Robi mi się gorąco. 

-Martwię się o ciebie Reed.. nie jesteś bezpieczna w tamtym domu- jego słowa są tak ciepłe i przyjemne- Archer to dupek. 

Czuje jak chwyta mnie za dłoń, pod ławką. Chodź znajdujemy się w klasie, mam wrażenie, że nikt na nas nie patrzy.

-Zimno ci?- pyta- Masz lodowate ręce. 

-Nie jest mi zimno..- mówię zgodnie z prawdą, czując jak zalewa mnie fala ciepła. Mam wrażenie, jakbym wsiadała do nagrzanego samochodu. 
-Ri.. możesz mi obiecać, że gdyby coś się działo.. powiesz mi o tym? Zadzwonisz? Widzisz jaki on jest.. nie chcę cię straszyć, ale bywa nieobliczalny. Cały czas się boję, że rano zobaczę cię z siniakiem, rozcięta wargą albo..gorzej?

-Własnie to robisz, Mat. Straszysz mnie.

Myśl o moim przyrodnim bracie, powoduje nieprzyjemny obraz.

-To znaczy?- pytam, lekko zdziwiona jej prośbą
-Kelsey.. była dziewczyną Archera- wyszeptała- Bardzo ją kochał i nie mógł nic zrobić, żeby ją uratować..

Ścisną moją dłoń mocniej. 

-Przepraszam..martwię się.

-Lubię jak się o mnie martwisz- uśmiecham się delikatnie. 

W jego oczach tańczą małe iskierki.

Słysząc chrząknięcie zrywamy się i w popłochu zaczynamy rozwiązywać zadania. Moje serce wciąż bije jak szalone, ale jeśli Matthew się o mnie martwi..to chyba właśnie odnalazłam jego właściwy rytm. 



====

Pozdrawiam! :*






Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz