#18

146K 7K 5K
                                    


To nie tak, że ja nie kłamię. Chyba każdy to robi. Jedni notorycznie, inni z przyzwyczajenia, jeszcze kolejni czasem, są tacy, którzy robią to bo myślą że to lepsze niż prawda. Powodów może być dużo. Jednak ja należę do grupy, która stara się robić to w miarę jak najrzadziej. Źle się czuję, kłamiąc mamie. Wiem, że zadaję jej tym małe rany na sercu. Ale tak będzie lepiej. Nie musi wiedzieć, co zdarzyło się tej felernej nocy. 

Cały dzień spędzam w łóżku na przemian śpiąc i oglądając filmy na internecie. Kiedy w domu było pusto, zwlokłam się do kuchni i zrobiłam sobie szybkie śniadanie, by móc zażyć leki przeciwbólowe. Około godziny dwunastej ze snu, wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Minęło sporo długich sekund, zanim rozbudziłam się na tyle, aby po niego sięgnąć.

-Słucham?- odparłam sennie, zamykając oczy.

-Reed?!- usłyszałam w słuchawce znajomy głos- Boże, tak sie cieszę że żyjesz!

-Matt- odpowiedziałam cicho, zastanawiając się czemu do mnie dzwoni.
-Wszystko w porządku? Jesteś chora?- jego pytania bombardowały moją głowę, która mocno poturbowana szukała odpowiedzi na chociaż jedno z pytań- Nie ma cie w szkole, martwię się. Co jest?

-Ohh-wydusiłam po chwili- Wszystko spoko, dziękuję. 

Osoba po drugiej stronie milczała. Ja też. Chcę spać. Boli mnie ciało. Proszę o tak dużo?

-Reed..co się dzieje? Dlaczego nie siedzisz przede mną na matematyce?- jego głos świadczył o tym, że jest zdenerwowany ale również zmartwiony.
-Grypa żołądkowa- mruknęłam

-Na pewno? Twój głos..jest taki..słaby?

-Matthew- teraz to ja, gdzieś w środku zaczęłam się denerwować- Nie ma mnie w szkole, ponieważ rzygam dalej niż widzę, a mój organizm aktualnie jest osłabiony. Czy takie wyjaśnienie cię satysfakcjonuje?

-Ja..okay, przepraszam- powiedział smutno, tak jakbym go zawiodła- Martwiłem się, ponieważ pisałam do ciebie i ani razu mi nie odpisałaś. Reed..ja wiem, z jakim człowiekiem mieszkasz. Boję się, tak? 
Ten człowiek, uratował mi tyłek. 

-Nie sprawdzałam telefonu.. spałam- odpowiedziałam łagodniej. Przecież nie chcę zranić kogoś takiego, jak on- Wybacz, ale po prostu źle się czuję i chce iść już spać. 

Szczerze mówiąc, nawet nie przyszło mi do głowy, że ktoś może czegoś ode mnie chcieć. 

-Ohh, jasne jasne..- powiedział szybko, a ja mogłam sobie tylko wyobrazić jak delikatnie się uśmiecha- W takim razie, odezwij się jak poczujesz się lepiej. Chyba, że chcesz żebym cie odwiedził..
Chcę. Nie chcę. Chcę? Nie chcę? Chcę! Nie chcę!

- Trafisz prosto w paszczę lwa..

-Jeśli na końcu, zobaczę Ciebie, to mogę iść- zaśmiał się dźwięcznie. Zrobiło mi się ciepło na sercu. 

- Zadzwonię jak poczuję się lepiej, nie chcę, żebyś się zaraził- skłamałam.

Jednak wizja Matta w domu Archera mogłabyś kłopotliwa. Chłopcy, ewidentnie za sobą nie przepadają. Nie ma co kusić losu. 
-Zdrowiej piękna- użył swojego najbardziej uwodzącego głosu, który w pewnym stopniu zadziałał i na mnie- Do usłyszenia. 

-Pa- pożegnałam się. 
Kłamstwo jest proste. 


***

-Ale jak to..spadłaś ze schodów!?- spanikowała moja rodzicielka, kiedy po raz drugi opowiadałam jej bardzo przekonującą historię. 

-Mamuś... zrobiło mi się słabo na schodach no i poleciałam. Wszystko jest ok, tylko trochę potłukłam głowę. 

-Trochę!? Dziecko, masz ranę i..i...jedziemy do szpitala- zarządziła

-Co!?

-To co słyszysz- przejęła się- Na moje oko, nie potrzeba szwów. Rana bardzo szybko się goi, ale na litość aniołów.. dziecko, możesz mieć wstrząśnienie mózgu!

-Nic mi nie jest- uśmiechnęłam się.  W szpitalu na pewno zorientują się, że to nie powstało chwilę temu. Możliwe, że cudowna medycyna będzie wiedziała, iż rzucano mną o asfalt. 
Wymiana zdań trwała w najlepsze. W końcu zostało postanowione. Na razie się wstrzymamy, ponieważ bardzo dobrze opatrzyłam ranę (tak, na pewno ja) i nie wyglądam na kogoś, kto zaraz zemdleje. Aczkolwiek, jeśli tylko pojawią się jakieś oznaki, nie ma dyskusji. Osobiście uważam, że gdyby miały się pojawić, zrobiłyby to już dawno. 

-Reed..- powiedziała poważnie, siadając na łóżku- Kocham cię i ufam ci. Ale muszę wiedzieć jedno. Proszę, powiedz mi prawdę. 

Ton jej głosu sugerował, że to będzie coś poważnego. Jej zacięta mina, przerażone oczy, napięte mięśnie... coś było na rzeczy.

-Jak zawsze, mamuś. 
-Czy w tym wszystkim, nie maczał swoich rąk Archer?
Zaśmiałam się. Na głos. Chyba z całego tego paradoksu, że mógłby to zrobić i z faktu, iż każdy go podejrzewa. Tylko dwie osoby znają prawdę. Ja i on. 
Prawda jest taka:

Archer uratował mi życie. 

-Nie ma z tym absolutnie nic wspólnego- odpowiedziałam- Nie widziałam go od..- zacięłam się, wiedząc że widzieliśmy się rano- Od dwóch dni. 

-Od dwóch dni?- zapytała
-Nie przepada za mną- spojrzałam w jej oczy, takie same, jak moje- Dlatego raczej się unikamy. 
-Unikacie..-odszepnęła, z wyrazem lekkiej ulgi. Klasnęła w dłonie, powodując, że się wzdrygnęłam- Dobrze, niech będzie! Masz ochotę na kakao?

Pokręciłam przecząco głową. 

-Pamiętaj, że wciąż nie mam apetytu- kolejne kłamstwo. Zabiłabym za kubek tak pysznego napoju! 

-Ohh..jasne- odpowiedziała- Dobra, a na co masz ochotę?

-Na przytulaska?- zaśmiałam się jak dziecko, po czym obie wpadłyśmy sobie w ramiona a moja rodziciela dzieliła się ze mną nowościami dotyczącymi ślubu. 



***

O godzinie 22.35 przyszedł sms:

Od: Nieznany

Treść: Nie śpij. Zaraz będę. A.


Potrząsnęłam głową, w której pozostał tępy ból. Czułam się już lepiej. 
A?

A jak Archer? A jak mój przyrodni brat? A jak największy dupek na świecie? A jak mój wybawiciel?

I czemu pisze do mnie smsy? W środku nocy? Pytania mnożyły się z każdą chwilą, aż w końcu słyszałam jego kroki na schodach. Były bardzo ostrożne. Może to jednak nie on? Zaczęłam trochę panikować, a żeby dodać sobie otuchy oświetliłam pokój lampką nocną.  Po paru sekundach drzwi się otwarły a w nich stał Hale, w całej swojej przystojnej okazałości. Włosy w lekkim nieładzie, lekki zarost i hipnotyzujące oczy. Ubrany w czarne, dopasowane spodnie i podkoszulek, idealnie opinający jego mięśnie. W rękach trzymał dwa kubki. Zielony i czerwony. Nad nimi unosiła się para. Wystawił szereg białych zębów, kiedy domyśliłam się co tam ma. 

Kakao. 



====

Hej hej hej!

Mam nadzieję, że rozdział będzie się podobał ;)

Zachęcam do pozostawienia po sobie jakiegoś małego śladu, to motywuje i bardzo cieszy ;*


Pozdrawiam Was gorąco! :D 


Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz