#22

146K 6.6K 3.2K
                                    

Matthew został u mnie jeszcze parę godzin. Siedzieliśmy przytuleni, spragnieni swojego dotyku do tego stopnia, że co parę minut zmienialiśmy pozycję. Jeśli jedna moja dłoń, zbyt długo nie miała kontaktu z nim, natychmiast to zmieniałam. Rozmawialiśmy na każdy możliwy temat. Chłopak znacząco poprawił mój humor. Przy nim zapomniałam o wszystkich zmartwieniach ostatnich dni. Jak najbardziej mi to odpowiadało. 

To dziwne, w ciągu niespełna parunastu godzin gościć w sowim łóżku aż dwóch facetów. Nie, żebym narzekała. Przebywanie z Archerem, nie należało do najprzyjemniejszych. Gdzieś w mojej podświadomości, wciąż tkwiła nieprzyjemna wizja i obawa. 

-Dobra piękna- mrukną do mojego ucha- Czas na mnie.

-Musisz już iść?- zapytałam smutno. 

-Muszę- odpowiedział ściskając mnie mocniej- Ale hej, widzimy się jutro tak? Zabiorę cię na lunch w jakieś ciekawe miejsce. 

-Jakie?- zaciekawiłam się
Zaśmiał się krótko, tym swoim charakterystycznie seksownym śmiechem. 
-Jesteś niecierpliwa- osądził.

-Wcale nie- zaprotestowałam z szerokim uśmiechem- Ciekawa. Po prostu. 
-Coś wymyślę- stwierdził- Chyba, że masz ochotę na coś konkretnego. 

Przygryzłam lekko wargę i zmrużyłam oko, udając że intensywnie nad tym myślę.

-Nie chyba nie. Lubie niespodzianki, wiec zdam się na ciebie. 

-Jak sobie życzysz- to mówiąc poczułam jego usta na swoim uchu. Złożył tam delikatny i pełen emocji pocałunek, po czym spojrzał na mnie- Nie martw się tym wszystkim. Ślubem, Archerem, dziewczynami... szkoda nerwów. Jestem przy Tobie, więc nic ci się nie stanie.
Łatwo mu mówić. Nawet, jeśli jest posiadaczem najpiękniejszych niebieskich oczu na świecie, nie jest w stanie, odgonić moich niepewności definitywnie. 

-Postaram się- powiedziałam lekko. 

Odprowadziłam go do drzwi. Obserwowałam jak chwyta klamkę i odwraca się, wolną ręką przyciągając mnie do siebie. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Bardzo powoli nachylił się nade mną i pocałował w czoło. Z mojego gardła wydobyło się coś, co przypominało pisk lub westchnienie. Coś pomiędzy. Nie odrywając ust od mojej skóry, jego wargi rozciągnęły się.
-A co to było?- zaśmiał się.
-Nic- odpowiedziałam speszona, układając dłonie na jego klatce piersiowej.

-Nic?- mrukną, odsuwając się. Zaczął intensywnie przyglądać się mojej zarumienionej twarzy. 

-Absolutnie- potwierdziłam.

Wykonał ten sem gest jeszcze raz, ale tym razem trzymałam gębę na kłódkę.

-No cóż- stwierdził, odsuwając się kolejny raz- Szkoda, bo zaczynało mi się to cholernie podobać. 

Zaśmiałam się, obejmując go za szyję i przytulając. 

-Dziękuję. 
-Nie ma za co, mała- przejechał ręką po moich plechach- Drobiazg. 

Popatrzyłam w jego piękne oczy, czując się błogo i bezpiecznie. Pochylił się, całując przelotnie moje usta. Z refleksem oddałam tę pieszczotę. 

-Do zobaczenia- wyszeptał w moje wargi, owiewając je swoim oddechem. 

Pożegnałam się i zamknęłam drzwi, kiedy wyszedł. 

****


-Teraz ta- powiedziała Kat, kiedy w piątkowe popołudnie chodziłyśmy po sklepach. 

Wcisnęła mi do rąk szmaragdową sukienkę, z długim rękawem. 

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz