2

897 126 10
                                    

Cześć. To znowu ja.

Tym razem to tulipany, żółte. Całkiem śliczne.

Tutaj, na cmentarzu, to wygląda jak niezwykle prosta sprawa. Rzędy grobów. Cicho. Spokojnie. Kwiaty. Znicze. Pusto. Prosto.

Życie jest trudniejsze od śmierci, wiesz. Od twojej minął prawie tydzień. Chciałbym nie wiedzieć jak jest tam, na zewnątrz. Cmentarza.

Spotkaliśmy się wczoraj, wszyscy. To Feliks nas zebrał. Cudem przekonał tamtą dwójkę, bez ciebie nie chcą na siebie patrzeć.

Niezbyt się dziwę.

Ale chodziło o twoje prace, a Feliks się uparł. Jakbym wiedział, co mnie czeka, nigdy bym się nie zgodził. Egoistycznie. Ale bym się nie zgodził. Teraz już za późno.

Przestraszyłem się, Bruder. Tego, co zobaczyłem w ich oczach. Chciałbym już nigdy tego nie widzieć. Nigdy. To niemożliwe, wiesz. Musiałbym stłuc wszystkie lustra.

Z Francisem jest najgorzej.

Antonio ma swojego Lovino, chyba tylko ten strzępek włoskiego temperamentu trzyma go teraz w całości. Przynajmniej dopóki Tonio nie zauważy, ile butelek taniego wina jego chłopak zużywa na utrzymanie samego siebie.) To boli; nazywać go teraz Toniem. Tonio się śmiał. Antonio nie widzi, że jego chłopak pije.

Feliks... Feliks jest poza skalą. Zachłysnął się chorym entuzjazmem, niemal się dusi. Wszyscy widzą, że to niewłaściwe. Złe. Chore. I nikt nie ma odwagi go z tego wytrącić.
Jeśli ktoś tknie jego porcelanową pajęczynę strachu i żalu, to wszystko się rozsypie. On się rozsypie.

Całkowicie. Jak tylko straci tę szaleńczą siłę rozpędu.
Kataloguje obrazy. Wydzwania do galerii. Chyba zaczął pisać twoją biografię, wiesz?

Ela najpierw płakała. Bardzo dużo. A teraz tylko modli się i uśmiecha smutno. Zawsze była silna, wiesz przecież. Na tyle, że pomaga Feliksowi. Ona jedyna może znieść szaleństwo w jego oczach i nieustannie drżące dłonie z poobgryzanymi do krwi paznokciami.

Wszyscy uciekli od Felka. (Ja też. Ta świadomość wystarcza, bym codziennie chciał umrzeć.) Nie wiesz jak on teraz wygląda. Myślę, że nawet Elizavetę to kiedyś zniszczy. Wypali.
Powinniśmy jej dziękować na kolanach.

Zwłaszcza, że ma jeszcze Rodericha. Pewnie byś nie pomyślał, że on się załamie. Że on też. Nie masz pojęcia, Bruder. Ela mu pomaga. Od tego tygodnia Rod zmiażdżył już pięć par okularów. Złota, najlepsza Ela pomaga.

Tylko Francis jest sam.

Dziewczyna go zostawiła, dwa tygodnie przed twoją śmiercią.

Już wtedy ledwo to przełknął, zaćpał kilka nocy... Antonio wyszarpał go za chachły z samego dna. Pomogło.

Wszyscy czuli, że zrobiłbyś to samo, ale byłeś już w szpitalu. Nie pamiętam, czyją decyzją było kłamanie przed tobą. Delegacja Francisa do Kanady, pamiętasz?

Teraz potrzebuje twojej pomocy o wiele bardziej, Bruder, jak mogłeś go zostawić..? Alice do niego wróciła. By wyrwać mu serce i oznajmić, że ucieka z amerykańskim piłkarzem. Nie wiem, jak wyglądała ta kłótnia. Nie chcę wiedzieć.

Ale wiem. Wiem, jak Francis teraz wygląda. Wiem, że ta suka przejechała mu pazurami po twarzy, do krwi. Wiem, że znowu ćpa.

Będzie miał blizny.

Chciałbym, żebyś ich wszystkich zobaczył. Twoich przyjaciół, których zostawiłeś. Zostawiłeś tych, którzy podtrzymują innych na swoich ramionach, mimo że kości pękają. Którzy zużywają siebie do cna. Jak Elizaveta. Jak Lovino.

Zostawiłeś tych, którzy-...zostawiłeś wszystkich. Wszystkich, Gilbert.

Nie jestem lepszy od ciebie. Obserwuję tylko. A oni wszyscy potrzebują pomocy, wszyscy starają się dalej żyć, tak nieudolnie próbują. Oprócz Feliksa.

Feliks pisze biografię.

Pomógłbyś im? Jakbyś mógł? Zaprzedałbyś duszę? Po co pytam. Teraz już za późno. Pewnie jesteś w niebie, ostatecznie zasługujesz. Podobno kwiaty leżą jedynie na grobach dobrych ludzi, potępieńcy przykryci są tylko pyłem zwiędłych badyli. Czy jakoś tak.

(Wiem, że to nie była twoja decyzja. Żeby umrzeć. Wiem! Pluję złością nad twoim grobem. Nie powinienem. Przepraszam, Gilbert... Tak bardzo przepraszam.)

Idę już. Obiecałem, że zrobię zakupy dla Elki. I muszę kupić sobie nowe spodnie, pranie musiało je ...rozkurczyć. I jeszcze baterie do wagi. Musiała się popsuć.

To niemożliwe, żebym schudł dziewięć kilo przez ten tydzień. Niemożliwe.


Kwiaty przyniosłem (Hetalia) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz