Rozdział 90

645 35 0
                                    

Harry kroczył korytarzami szukając tej jednej rzeczy, która pomogłaby mu pozbyć się napięcia po dzisiejszej lekcji z Obrony. W większości wypadków nie potrzebował tego po zwykłej lekcji, ale tego dnia Lupin kazał im ćwiczyć pojedynki i Harry wspólnie z Ronem walczyli z dwójką Ślizgonów. Pojedynek był wyczerpujący na tyle, że jego serce przyspieszyło, a adrenalina weszła do krwiobiegu. Normalnie wziąłby miotłę i poszedł polatać, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że miał możliwość skorzystania z... innych metod rozładowania napięcia.

Zauważył błysk czerwieni w bocznym korytarzu i spostrzegł obiekt swoich poszukiwań rozmawiający z Colinem Creevyem i Demelzą Robbins przed klasą Transmutacji. Nie zwalniając kroku złapał w pasie co było mu potrzebne i zaciągnął protestującą dziewczynę na drugi koniec korytarza do schowka na miotły. Wepchnął ją do środka i wszedł za nią, rzucając najsilniejsze znane mu zaklęcie zamykające i uciszające na drzwi.

- Co ty sobie do cholery wyobrażasz? - mimo ostrych słów oczy Ginny skrzyły się ekscytacją.

- Potrzebuję cię - odparł krótko. - Teraz.

- Co się stało? - jej przyspieszony oddech nie pasował do lekkiego tonu.

- Lekcja Obrony - wyjaśnił lakonicznie. - Pojedynkowaliśmy się i...

- I potrzebujesz kogoś do rozładowania napięcia? - spytała domyślnie.

Harry skinął głową, rozpinając szatę i odrzucając ją na bok. Jego dłonie powędrowały do paska.

- Co mogę zrobić, żebyś była gotowa?

- Nic - odparła szczerze. - Wystarczy mi ten wyraz twoich oczu.

Harry warknął w odpowiedzi i przyciągnął ją do siebie. Nakrył jej wargi swoimi i wepchnął jej język do ust. Jęknęła pod tym naporem, a on rozkoszował się tym dźwiękiem. Rzadko pozwalała mu tak całkowicie dominować, ale musiał przyznać, ze zawsze było warto czekać na te chwile.

Skończył rozpinać pasek i spodnie i zsunął je na kostki razem z bokserkami. Pchnął ją na ścianę, złapał za nadgarstki i przytrzymał jej nad głową. Drugą dłonią sięgnął pod jej spódniczkę po majtki i szarpnięciem ściągnął je z bioder i zsunął po udach.

- Harry, nie porwij ich - ostrzegła. - W tym miesiącu zniszczyłeś mi już trzy pary.

Uniosła jedną nogę, żeby wyjść z fig, a on postanowił zostawić je wiszące na jednej kostce.

Ciągle przyciskał jej nadgarstki do ściany jedną ręką, więc użył drugiej, żeby opleść jej prawą nogę wokół swoich bioder. Ona jednak z własnej woli objęła go obiema nogami.

- O bogowie, to jest ostre - wydyszała. - Czemu nie robimy tego częściej na przerwach? Może spotykajmy się tu codziennie? Łóżka są przereklamowane.

Uciszył ją ostrym pocałunkiem, a ona wygięła ku niemu biodra. Kiedy w pełni zanurzył się w niej, wplótł palce w jej rudą burzę włosów i odchylił jej głowę do tyłu, eksponując jej długą, jasną szyję.

- Ginny - warknął, nachylając się ku jej gardłu. - Zamknij. Się.

Potrzeba / Harry Potter [ZAKOŃCZONE] Where stories live. Discover now