XLVI.

541 79 12
                                    

Zack
- Więc ona nie żyje? - zapytał głucho z niedowierzaniem.
- Zginęła jak bohaterka.
Chłopak wypuścił głośno powietrze i przeczesał ręką włosy.
- Muszę stąd wyjść - strząsnął moją dłoń i wybiegł z domku. Reszta osób siedziała na zewnątrz i dyskutowała ze sobą. Nie wiedziałem, co zrobić.
Powiedziałem Derekowi o wszystkim, co się wydarzyło od tamtego dnia, ale najgorsze zostawiłem na koniec. Oczywiście nie przyjął tego dobrze. Jak w ogóle można przyjąć ''dobrze'' czyjąś śmierć?
Isis stanęła obok mnie.
- Zack?
- Tak?
- Musisz odpocząć - przytuliła mnie i wyszła na zewnątrz. Kilka osób spojrzało się na nas, ale nikt nic nie powiedział.
Rozłożyła fotel w jednym z samochodów i kazała mi wsiąść. Zrobiłem, co kazała, bo nie wiedziałem, co innego miałem do roboty. Równie dobrze mogłem się poddać i iść spać.
Dziewczyna chciała odejść, ale zapytałem.
- Zostaniesz?
Odwróciła się lekko zaskoczona i przysiadła na krawędzi. Wzięła moją dłoń i zaczęła robić kuliste ruchy. Momentalnie odpłynąłem.
Śniła mi się moja siostra. Uśmiechała się. Mówiła coś,  ale tego nie słyszałem. Ktoś mną potrząsał. Nagle coś się zmieniło.
- To Ty? - zapytałem jej, kiedy stanęła przede mną całkowicie odmieniona.
- Ja - odpowiedziała mi szeptem i kiedy zaczęła się rozpływać, ledwie usłyszałem, co szepnęła - Czasami musimy zmienić rzeczywistość,  żeby przeżyć.
Obudziłem się z uczuciem, że jednak nie wszystko stracone.
Pobiegłam szukać Dereka. Miałem nowy cel. 
***
Niki
Weszłam na dach, z którego mieliśmy dobry widok na całą okolicę. Po drodze kręciło się kilka trupów,  ale dzięki ciemności pozostawaliśmy niezauważeni.
Will spojrzał na mnie. Miał zmęczony uśmiech.
- Mówiłam,  żebyś mnie obudził.
- Dałem Ci spać - pogładził mnie dłonią po policzku.
Byliśmy tylko my. Ja i on. W ciągu kilku sekund świat przestał istnieć, a ja czułam tylko gorący oddech Willa na policzku. Pocałował mnie. Byłam jednocześnie szczęśliwa i przestraszona. Ludzie zazwyczaj boją się tego, co nowe i nieznane. Tacy już jesteśmy.
- Więc...? - zapytał,  kiedy oparł czoło o moje.
- Więc...? - powtórzyłam pytanie.
Jego oddech mnie połaskotał.
- Co będzie dalej? 
- Nie wiem Will, co będzie dalej.  Nie jestem wróżką i nie przepowiem Ci przyszłości,  ale skoro mamy siebie to chyba coś będzie,  prawda? 
- Prawda - pocałował mnie.
***
Siedziałam na dachu do wschodu słońca, ale nawet kiedy wzeszło, nikt nie przyszedł. Być może ktoś tam na górze uznał, że muszę mieć czas pomyśleć. Miał rację. Musiałam poukładać sobie parę spraw.
Nie wiedziałam,  co do końca zrobić z Willem, wićc na razie się tym nie zajmowałam. Musiałam się pogodzić z tym, że Ash nie odzyska pamięci. Tak po prostu było i koniec.
Zack...cóż....mój brat pewnie żył w przekonaniu, że "umarłam". Nie miałam pojęcia,  gdzie teraz mógł się znajdować. No i pozostawała jeszcze sprawa z Chadem i Braddem. Musiałam ich odnaleźć za wszelką cenę.
Świat się zmienił,  ale nie ludzie. Oni cały czas pozostali w środku tacy sami. Być może to, że dalej kochaliśmy,  zawieraliśmy przyjaźnie i wierzyliśmy pozwoliło nam przetrwać. Czy dalej tak będzie?  Mam nadzieję. Na razie tylko chcę, żeby wszystko szczęśliwie się złożyło,  ale czy to jest możliwe? 

Cześć!
Jestem z siebie dumna, bo w końcu udało mi się coś napisać, a ostatnio to nie jest łatwe. Chciałabym Was tylko poinformować, że zbliżamy się do końca i kolejny rozdział będzie troszkę inny. To tylko taka notka.
Trzymajcie się! ^^
claire1902

Nie do końca umarli IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz