Rozdział 39

1.9K 72 1
                                    

Minął tydzień, od kiedy ostatni raz widziałam się z Dylanem. Dzwoniłam do niego, ale nie odbierał, a jak już odebrał, to zbywał mnie jakąś głupią wymówką. Nie wiedziałam, o co mu chodzi, dlaczego nie chce ze mną rozmawiać. Pod moim domem, cały czas stał samochód Joe albo Maxa. Nie mogłam nigdzie sama wychodzić, nawet kiedy musiałam iść do pracy ( tak nadal pracuje w barze i cudem mnie jeszcze nie wywalili ) to szli tam ze mną i siedzieli przez całą zmianę. Nikt nie chciał powiedzieć mi, co dzieje się z Paulem, podobno nic nie wiedzieli, ale ja im jakoś nie wierzę. Niemożliwe, że Dylan odpuścił sobie tą sprawę, na pewno się czegoś dowiedział, tylko nie chce mnie straszyć. Jak zawsze nie chce powiedzieć mi prawdy, ale to czasami prawda jest lepszym rozwiązaniem od udawania, że nic się nie dzieje. A ja wolałabym wiedzieć co się dzieje i na co powinnam być gotowa, kiedy Paul już po nas przyjdzie. Przyjaciele nie muszą mi mówić, że jesteśmy w niebezpieczeństwie, przez te parę tygodni zdążyłam poznać Paula. Nie mogę zaprzeczyć, że był dla mnie miły, ale widziałam jak obchodził się z innymi ludźmi, którzy mu się sprzeciwili i zrobili coś nie po jego myśli.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, podbiegłam szybko do okna, żeby zobaczyć czy Joe jest nadal przed domem. Jego samochód, tak jak zawsze stał na podjeździe, jednak mój wzrok przykuło coś innego. Na podjeździe mojego domu stało auto Dylana i najprawdopodobniej, to on właśnie dzwonił do drzwi. Wyszłam z pokoju i zbiegłam schodami w dół, po drodze prawie nie potrącając ręką, ulubionego wazonu mamy. Kiedy otworzyłam drzwi, chłopak się do mnie krzywo uśmiechnął i bez słowa wszedł do środka.

- Dawno się nie widzieliśmy - spojrzałam na niego, ale ten utkwił wzrok w podłodze i nawet nie miał zamiaru na mnie spojrzeć - Coś się stało ? - zapytałam.

- Musimy pogadać - powiedział i usiadł na kanapie w salonie. Widziałam, że jest spięty a dalsze słowa wychodziły z niego z wielkim wysiłkiem. Tak jakby chciał stąd wybiec i wcale ze mną nie rozmawiać.

- O czym ? - zapytałam niepewnie - Paul wrócił ? - usiadłam obok Dylana, ale kiedy to zrobiłam, on natychmiastowo wstał na równe nogi i skrzyżował ręce na piersi.

- Dłużej tak nie mogę - powiedział - Męcze się, mam tego dosyć i chyba to odpowiedni czas, na zakończeniu tego wszystkiego.

- O czym ty mówisz ? Co chcesz zakończyć ?

- Nasz związek Elena - odpowiedział i pierwszy raz spojrzał mi w oczy - To nie może dalej trwać.

- Co? - zapytałam zdziwiona - Paul Ci kazał to zrobić?

- Nie wiem, gdzie jest Paul. Zapadł się pod ziemię.

- To o co chodzi ? - wstałam z kanapy i zaczęłam chodzi nerwowo po pokoju - Masz inną ?

- Nie mam innej - zaprzeczył.

- To co do cholery się stało ? - zapytałam przez zaciśnięte gardło, a po moim policzku zaczęły spływać gorące łzy. Zawsze kiedy płakałam, Dylan od razu brał mnie w ramiona i uspokajał, upewniając, że wszystko będzie dobrze i razem damy radę. Teraz jedynie stał obojętnie, patrząc jak zalewam się łzami.

- Chyba cię już nie kocham - powiedział, a ja poczułam jakby ktoś dźgnął mnie nożem w serce i nim pokręcał dla zabawy.

- Powtórz to - wyszeptałam i wytarlam dłonią mokry policzek.

- Nie kocham cię - powtórzył bez zawachania - Przepraszam, że tak to wyszło...

- Nic już nie mów - podeszłam do drzwi i je otworzyłam - Wyjdź - chłopak bez sprzeciwu opuścił mój dom i wsiadł do swojego auta.

Wyszłam zaraz za nim i szybkim krokiem skierowałam się do auta Joe. Zapukałam w jego szybę, bo nawet nie zauważył, że wyszłam z domu. Miał w rękach jakąś gazetę i to jej poświęcał całą uwagę. Chłopak, kiedy mnie zobaczył od razu wysiadł z samochodu i spojrzał na moją zaczerwienioną od płaczu twarz.

- Co się stało ?- zapytał zdziwiony.

- Jedź do domu -powiedziałam.

- Dylan nie kazał mi...

- Jedź do domu Joe. Już Cię nie potrzebuje, żadnego z was, a Dylana szczególnie.

- Co on Ci powiedział ?

- Nic ważnego - odpowiedziałam i zaczęłam iść do domu.

- Elena powiedź co się stało - usłyszałam jeszcze krzyk chłopaka, ale zatrzasnęłam za sobą drzwi i zamknęłam wszystkie zamki.

~~•°•~~•°•~~•°•~~•°•~~•°•~~•°•~~

Leżałam na kanapie w salonie, cała okręcona kocem. W telewizji leciał jakiś film, na który nawet nie zwracałam uwagi. Od wyjścia Dylana już nie płakałam, tak bardzo mnie to bolało, że nie miałm nawet siły na łzy. Leżałam skulona z obojętnością na twarzy, a w głębi mnie aż się gotowało ze złości, żalu i smutku. Nie mogłam uwierzyć, że po tym wszystkim co razem przeszliśmy, on mnie tak po prostu zostawił. Ryzykowałam dla tego chłopaka życie, a on mnie zwyczajnie i podle wykorzystał.

Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi kluczem, nie chciało mi się nawet podnieść głowy, żeby zobaczyć kto to. Nie chciałam z nikim rozmawiać, wysłuchwiać kazań o tym, że wszystko będzie dobrze  i patrzeć na te twarze pełne współczucia.

- Czy ty mi możesz powiedzieć, co się dzieje? - przede mną stanęła mała blondynka z reklamówką w jednej ręce, a w drugiej z kluczem od domu. Zasłoniła mi telewizor, a tak bardzo ciekawił mnie film, w którym nawet nie wiedziałam co się dzieje.

- Co się stało ? - zapytała ponownie, kiedy jej nie odpowiedziałam. Dziewczyna siadła obok mnie i chciała zdjąć ze mnie koc, ale kurczowo trzymała go w dłoniach - Powiedź co się stało - krzyknęła.

- Skąd pomysł, że coś się w ogóle stało?

- Joe do mnie zadzwonił i powiedział, że się dziwnie zachowujesz i powinnam z tobą porozmawiać - odpowiedziała - Kupiłam lody, czekoladę, żelki, pizzę. Wsiadłam w samochód i jestem, więc teraz grzecznie powiedź co się stało, bo nie dostaniesz jedzenia.

- Dylan mnie zostawił - wyszeptałam i otworzyłam paczkę żelek o smaku coca coli.

- Pewnie musiał coś załatwić i zaraz wróci - powiedziała dziewczyna i też zaczęła jeść słodycze - Nie dramatyzuj.

- Nie rozumiesz Agnes - odpowiedziałam- On mnie rzucił.

- Jak to ? - wyjąkała i zaczęła wkładać do ust, coraz więcej żelek.

- Powiedział, że mnie nie kocha i to koniec - wstałam z kanapy całej zarzuconej chusteczkami i skierowałam się do kuchni, żeby zrobić herbatę - Chcesz coś do picia? - odwróciłam się do przyjaciółki, ale na sofie nikogo nie było, zobaczyłam, że drzwi do domu są uchylone i już wiedziałam, gdzie jest Agnes. Szybko wybiegłam na podjazd, gdzie stała moja przyjaciółka wykrzykująca coś do Joe.

- Powiedź mu, że jest świnią, rozumiesz? - wykrzyczała Agnes - Tak się nie robi. Skrzywdził moją przyjaciółkę, więc ja skrzywdzę jego.

- Ja nie wiem o co chodzi - powiedział Joe i odsunął od siebie blondynkę, która już zaczynała okładać go pięściami, a przecież on nic mi nie zrobił - Co zrobił Dylan ? - zapytał.

- Rzucił Elenę - wykrzyczała mu w twarz Agnes.

- Co ? - widać było po chłopaku, że nic o tym nie wiedział. Wynika z tego, że  Dylan nikomu się nie pochwalił, że mnie zostawia. Może powinnam mu za to jeszcze podziękować ?

ON jest moją NADZIEJĄOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz