33.

617 28 6
                                    

- Czy on jest normalny? - mówię dość piskliwym głosem patrząc na Harry'ego, który skrzywił się na mój ton.

- Też sobie zadaję to pytanie w szczególności po tym co się ostatnimi czas od niego dowiaduję - wzdycha ciężko. - Z tego co widzę Eleanor zaczyna coś podejrzewać - wskazuje na kłócących się Lou i El.

- Nie dziwię się, z tego co mi opowiadała to wcale za ciekawie to się Lou w LA nie zachowuje - mówię tylko przyglądając się naszym przyjaciołom.

- Lepiej chyba będzie jak już wrócimy do domu - stwierdza mój chłopak i razem idziemy ich rozdzielić. Dla świętego spokoju razem z El siadamy z tyłu i przez całą drogę się nie odzywamy. W mieszkaniu każdy rozchodzi się w swoją stronę, ja zabieram Prince'a, na krótki spacer, podczas którego zdobywam się na zadzwonienie do Cara'y.

- Claire.

- Cara, proszę nie rozłączaj się – mówię natychmiast na co ona cicho się śmieje.

- Nie zamierzam, przemyślałam sprawę, nie powinnam się obrażać o coś takiego, miałaś rację.

- No i co tego jak teraz zasiałaś we mnie ziarno niepewności - mówię siadając na ławce w parku.

- Domyślam się, ale to nie jest rozmowa na telefon, za dwa dni będę w Nowym Yorku wtedy porozmawiamy - mówi na co szeroko się uśmiecham. - Teraz wybacz ale zaraz idę do studia.

- Nie ma sprawy, i Cara!

- Tak?

- Tęsknię za tobą - stwierdzam na co słyszę jej głośny śmiech.

- Ja za tobą też Claire, trzymaj się, widzimy się niedługo

- Do zobaczenia - mówię i się rozłączam, chwilę później zabieram Prince'a i wracamy do mieszkania, gdzie tym razem dochodzi do kłótni między Lou a Harry'm, milkną gdy tylko wchodzę do pomieszczenia.

- To może ja was jeszcze zostawię samych, żebyście mogli się na siebie powydzierać? - proponuję na co Harry szybko kręci głową i do mnie podchodzi.

- Nie, nie kochanie, Lou i tak miał gdzieś wyjść - mówi mój chłopak ciągnąc mnie w stronę sofy gdzie mnie usadza, a sam kładzie się z głową na moich kolanach. - Mam go dość jak na dzisiaj - mruczy gdy bawię się jego włosami.

- Pytać o co poszło, czy nie?

- Nie - powiedział stanowczo na co tylko mruknęłam i dalej bawiłam się jego włosami, chwilę później zasnął cicho mrucząc cos pod nosem. Następne pół godziny spędziłam na wpatrywaniu się w śpiącego Harry'ego, co wręcz uwielbiałam robić, to był jeden z niewielu momentów kiedy wyglądał tak słodko i niewinnie. Po niecałej godzinie dołączyła do nas Eleanor, która szybko wyszła z mieszkania gdy chłopcy zaczęli się kłócić i zaczęłyśmy oglądać jakiś jej ulubiony serial.

- Wiesz o co poszło? - pytam na co brunetka pokręciła głową.

- Nie, starałam się jak najszybciej wyjść - odpowiada.

- Dzwoniłam do Cara'y, będzie za dwa dni w Nowym Jork, mam nadzieję, że sobie wszystko wyjaśnimy - odpowiadam głaszcząc Harry'ego po policzku, na co chłopak lekko się uśmiecha. Niestety kilka minut później do mieszkania wpada Tomlinson głośno trzaskając drzwiami, co straszy całą naszą trójkę. Harry siada i wściekły idzie za przyjacielem, chwilę później po raz kolejny zaczynają się na siebie drzeć. Zwlekam się z sofy i idę do nich, wchodząc do pokoju na szczęście zdążyłam uniknąć bliskiego spotkania z lecącą w moją stronę książką. - Co wy odpierdalacie? - pytam wściekła patrząc to na jednego to na drugiego. - Albo zaczniecie się zachowywać jak dorośli albo inaczej pogadamy.

Photograph // h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz