#73

116K 4.8K 6.3K
                                    

Obudziłam się rano w swoim łóżku, z dziwnym uczuciem tęsknoty. Tej nocy, nie było ze mną Archera a jego obecność zawsze napawała mnie pewnego rodzaju spokojem. Powoli przeciągnęłam się i usiadłam. Odruchowo sięgnęłam po telefon, gdzie czekała jedna wiadomość. Treść była maksymalnie skrócona. 

Od:nienzany

Treść: Dziś o 14.00. Aaron cię podwiezie. D. 


Uśmiechnęłam się lekko. Nie sądziłam, że tak łatwo uda mi się przekonać tego faceta, do mojego pomysłu. Potem poszłam pod prysznic i dokładnie wmasowałam szampon we włosy. Przebrałam się i coś lekkiego, bo zapowiadał się na prawdę ciepły dzień. Kiedy zastanawiałam się nad śniadaniem zadzwonił telefon. Odebrałam, nie patrząc kto próbuje się dodzwonić. 
-Słucham?- mruknęłam, przeszukując szafki. 
-Reed- wychrypiał Archer, po drugiej stronie.- Gdzie ty jesteś?

Dźwięk jego głosu przyprawił mnie o dreszcze podniecenia. Wystarczy, że go usłyszę a już mam wrażenie, że jest przy mnie. 

-W domu- odpowiedziałam.- Musiałam wracać.

-Poszłaś sama?- zapytał zdziwiony i lekko zaspany. Musiał nie dawno wstać. 

Popatrzyłam na zegarek. Było już po dziesiątej. Kto tak długo śpi!?

-Nie- roześmiałam się.- Diego mnie podrzucił.

Odetchnął z ulgą. 
-Wolałbym, żebyś nie wychodziła bez pożegnania- zniżył głos do swojej sławnej chrypki.- Mogło być, bardzo.. interesująco. 

Przewróciłam oczami.
-Czy ty coś sugerujesz?

Zaśmiał się łobuzersko.

-Moglibyśmy skończyć to, co niedawno zaczęliśmy- wychrypiał. 

Zadrżałam. Oparłam się o blat, nabierając cicho powietrza. Kuszące. Zaczęłam sobie wyobrażać jego zielone oczy i cudowny uśmiech. 
-Czy tobie tylko jedno w głowie?- powiedziałam siląc się na naturalny ton. Wyszło raczej kiepsko. 

-Tak- powiedział.- Wciąż tylko Ty.

Motyle w moim żołądku poderwały się do lotu jak szalone. Nie mogłam powstrzymać ogarniającego mnie gorąca i radości. Nie potrafiłam się odezwać, ponieważ wciąż nie nauczyłam się, przyjmować komplementów. 
-Dobra- westchnął.- Mogę po ciebie wpaść i pojedziemy gdzieś, co ty na to?

Cholerka.
-Fajny pomysł- zaczęłam niepewnie.- Ale nie mogę. Mam inne plany.

Nie odezwał się w pierwszej chwili. Po drugiej stronie trwała uciążliwa cisza, więc odchrząknęłam, bojąc się że wpadł w trans.

-Aha- odpowiedział.
Nie spodobało mu się, co mu powiedziałam. Faceci.

-Chciałabym, ale umówiłam się z Isabel- skłamałam.- Nie widziałyśmy się od zakończenia roku. 

-To tylko parę dni- burknął oburzony.

-Nie zaczynaj- jęknęłam. 

-Musisz?- zapytał jeszcze. 

-Tak- odpowiedziałam stanowczo.- Zrobimy tak, jak będę już wolna to dam ci znać i wtedy się zobaczymy, co ty na to?

Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam mleko. 
-A może po prostu cię popilnuję?- zaproponował.- Aaron będzie miał wolny dzień, a ja będę mieć na was oku.

Chyba sobie śni. Nigdy nie był aż tak opiekuńczy i nadgorliwy. O co mu chodzi? Próbowałam na szybko wymyślić dobry powód, żeby tego nie robił.

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz