Rozdział 17

192 15 4
                                    

Kiedy stanęłam przed drzwiami prowadzącymi do Krystiana, trochę się bałam. I to nie naszego spotkania, ale chwili, gdy dowie się o stanie swoich nóg. Odetchnęłam głęboko, po czym otworzyłam drzwi i przekroczyłam próg sali.

Spojrzałam w jego stronę. Nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnął się, widząc mnie, a ja zrobiłam to samo. Podbiegłam do niego i złączyłam nasze usta. Odwzajemnił pocałunek, który był pełen tęsknoty. Oderwaliśmy się od siebie i nadal patrzyliśmy sobie w oczy.

- Tak bardzo się o ciebie bałam... - ujęłam jego twarz w dłonie i oparłam o niego swoje czoło.

- Spokojnie, kotku, jestem tu cały i zdrowy. - złożył pocałunek na czubku mojej głowy, przytulając mnie do siebie.

- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? - zaczęłam pytać, kiedy odsunęłam się od mojego chłopaka i usiadłam na krześle.

- Tak, nie martw się już. - złapał mnie za rękę. - Przeszkadza mi tylko to, że nie mogę poruszyć nogami, ale narkoza pewnie jeszcze działa. - zaśmiał się.

Niestety, to nie wina narkozy... To chyba jakiś koszmar. Jak on to przyjmie do wiadomości?

Na myśl o tym w moich oczach zebrało się parę łez, nad którymi za wszelką cenę chciałam zapanować.

- Tak, na pewno tak jest. - ścisnęłam mocniej jego rękę.

- Kochanie, nie płacz. Na pewno wszystko w porządku? - spojrzał na mnie z troską.

- Tak, po prostu cały czas dobija mnie to, że mogłeś nie przeżyć. - skłamałam. - Właściwie to... Jak doszło do tego postrzału?

Chłopak westchnął i zaczął opowiadać wszystkie zdarzenia, jakie zaszły dzisiejszej nocy. Byłam przerażona tym wszystkim.

- ...Gdyby moi ludzie mnie przywieźli prosto do szpitala, to policja mogłaby nas zamknąć, więc zadzwonili po karetkę i uciekli. Taka jest nasza zasada. Ratujemy się, ale ostrożnie. - zakończył.

- Prosiłam, żebyś zostawił ten gang. Mogłeś zginąć... Wiesz co ja bym wtedy przeżywała? - popatrzyłam na niego z wyrzutem.

- Martwisz się o mnie, ale tu chodzi o coś jeszcze. Nie wiem, czym się tak przejmujesz, ale być może lekarz powiedział ci coś, o czym ja dopiero się dowiem. Mam rację?

Patrzyłam na bruneta, zastanawiając się, co mu odpowiedzieć. Jego spojrzenie było takie przenikliwe... Na szczęście przed odpowiedzią na to pytanie uratował mnie lekarz. Właśnie wszedł do sali. Teraz Krystian miał dowiedzieć się, że nie będzie mógł chodzić. Bałam się jego reakcji, ale wiedziałam, że razem przetrwamy wszystko.

- Widzę, że czuje się pan już lepiej. Niestety potrzeba jeszcze kilku dni, aby mógł pan opuścić szpital. Jak doszło do tego postrzału? Myślę, że trzeba będzie wezwać policję. Oni się tym zajmą. - tłumaczył.

- Nie, to nie będzie konieczne. Wyszedłem się przewietrzyć, a w tamtej okolicy poluje dużo myśliwych. Któryś musiał mnie trafić, myśląc, że to zwierzę. Nigdy się nie dowiemy, czy było tak czy inaczej. - mówił chłopak.

Byłam pod wrażeniem. Kłamał i przychodziło mu to z taką łatwością... Gdybym nie znała prawdy, uwierzyłabym mu.

- Faktycznie, ma pan rację. Policja nic nie zrobi w tej sprawie.

- Doktorze, czy kula, która mnie trafiła uszkodziła coś? Mam wrażenie, że moja dziewczyna nie powiedziała mi wszystkiego, bo strasznie to wszystko przeżywa. - spojrzał na mnie przelotnie, po czym powrócił wzrokiem do lekarza.

Odmieniłeś moje życie (1&2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz