III

240 29 45
                                    

Stresował się.

– Chyba wszystko ustalone. Dasz sobie radę? – spytał po raz setny.

– Tak!

– Na lodówce wisi lista rzeczy, których nie wolno ci robić. Masz jej przestrzegać. Jakby coś się działo, to od razu dzwoń. Rozumiesz?

– Tak!

Brunet wciąż nie był przekonany. Nie wiedział, czy dobrze postępuje, ale nie miał innego wyjścia. Musiał pracować. Mieli dziś ćwiczyć układ, próby były obowiązkowe.

– Będę tęsknić – oznajmiła Belle, a Jiyong położył jej rękę na głowie.

– Uważaj na siebie, mała – powiedział i wyszedł z apartamentu.

Pomyślał, że to w sumie miłe, że ktoś będzie w domu na niego czekał. Ktoś poza psem.

Belle stała przez chwilę przy drzwiach, po czym skierowała się do kuchni. Stanęła przed wielką lodówką i spojrzała na listę.


Rzeczy, których nie wolno robić Belle:

1. Nie możesz wychodzić na taras.

2. Nie możesz wychodzić z domu.

3. Nie możesz wrzucać urządzeń elektrycznych do wody.

4. Nie możesz wkładać niczego do kontaktu.

5. Nie możesz korzystać z kuchenki ani niczego, co może wywołać pożar.

6. Nie możesz wchodzić do żadnej garderoby.

7. Nie możesz nikomu otwierać drzwi i nikogo wpuszczać.

8. Nie możesz mówić, że jesteś Aniołem.


Dziewczyna nadęła policzki. Oprócz tego, że umiała bardzo dobrze mówić i pisać w innych językach, bardzo dobrze umiała też czytać, a listę znała już prawie na pamięć. Według niej, była niezwykle nudna.

Belle tanecznym krokiem przeszła do głównego salonu. Położyła się na dywanie i zaczęła kolorować kolorowanki, które kupił jej chłopak. Nuciła sobie pod nosem, ale po chwili wzięła telefon, który dał jej Jiyong, wybrała jedynkę i zadzwoniła.

– Co się stało?! Pali się coś?! – krzyknął chłopak, odbierając już po pierwszym sygnale.

Belle usłyszała w słuchawce pisk samochodu.

– Ji! Nudzę się!

Zapanowała cisza.

– Ale nic się nie pali? – spytał brunet po chwili.

– Nie.

– Uf, to dobrze. Siedź grzecznie. Pa.

– Jiyongie! – zawołała, używając przy tym zdrobniałej formy, ale chłopak już się rozłączył.

W ciągu następnych trzech godzin, dzwoniła do niego dwadzieścia razy.

– Nie możesz do mnie dzwonić za każdym razem, kiedy się nudzisz – rzekł brunet, zmęczony całą sytuacją.

– Tęsknię za tobą. I jestem głodna. I zmęczona. I się nudzę – narzekała Belle.

– Ech... Będę niedługo. Wytrzymaj – poprosił.

Nie wytrzymała.

Postanowiła, że weźmie Gaho i wyjdzie na spotkanie z chłopakiem. Nie przewidziała jednego – że się zgubi. Na szczęście miała ze sobą telefon, a w nim lokalizację. Spanikowany Jiyong przyjechał na miejsce najszybciej, jak się dało. Dziewczyna siedziała po ciemku na chodniku. Przytulała do siebie grubego psiaka i płakała.

– Ech... Nie można cię zostawić samej – rzekł chłopak, kiedy byli już w domu. – Specjalnie nie zamknąłem drzwi, żebyś mogła uciec, jakby się paliło.

Chłopak był przewrażliwiony na tym punkcie. Ale chyba każdy by był, jakby dał za apartament prawie dwa miliony dolarów. I gdyby w tym samym budynku, mieszkanie miał jego szef.

– Nie mogę cię zostawiać samej.

To był dopiero trzeci dzień, a on już miał dość. Nie nadawał się do tego. Nie miał nawet czasu dla swojego psa, który wciąż rósł. Jako shar pei, Gaho potrzebował ruchu i spacerów, nie był już słodkim szczeniaczkiem. Jiyong obawiał się, że nie podoła opiece nad nim i będzie musiał go oddać w lepsze ręce. Wiedział już, że do jego zapracowanego stylu życia bardziej pasowałby kot. Koty były mniej wymagające i absorbujące, nie potrzebowały regularnych spacerów i nie tęskniły, gdy właściciel wychodził z domu.

Jak miał więc opiekować się człowiekiem? I to z mentalnością dziecka? No jak?

Chyba popełnił błąd, godząc się, by Belle z nim została. Najwidoczniej nie był gotowy na taką odpowiedzialność. I to teraz, kiedy zespół pracował nad nowym albumem.

Dziewczyna wciąż była smutna, a twarz miała mokrą od łez.

– Pokolorowałam dla ciebie tygryska – wyznała cicho i pociągnęła nosem.

Jiyong uśmiechnął się, mimo zmęczenia. Jak mógł się na nią złościć? To przecież nie była jej wina. Może była chora, może ktoś ją skrzywdził?

Kiedy Chaerin usłyszała o tym, w jakim stanie ją znalazł, zasugerowała, że Belle mogła być wykorzystywana.

Chłopak czytał o przypadkach, w których w wyniku ciężkiej traumy, następował regres. Zazwyczaj tymczasowy, jednak każdy przypadek był indywidualny.

Jiyong nie mógł nawet myśleć, że ktoś rzeczywiście mógłby skrzywdzić Belle. Przecież zabrał ją do szpitala, została zbadana, gdyby nosiła jakieś ślady przemocy, na pewno by to zauważono.

A jak wyjaśnić fakt, że znalazł ją nagą na tarasie? Jak miał powiedzieć to policji?

Niczego już nie rozumiał.

Wiedział jedynie, że minęły zaledwie trzy dni, a Belle bardzo się do niego przywiązała. A przecież kompletnie się nie znali. Czy miała na tym świecie kogoś poza nim?

– Pokażesz mi? – spytał, nachylając się nad nią.

Belle pokiwała głową i poszła do salonu, gdzie na stole leżały jej obrazki. Po chwili wróciła z jednym.

– Bardzo ładny fioletowy tygrys – przyznał z uznaniem Jiyong. – Widziałaś kiedyś tygrysa? – spytał niepewnie.

Belle zamyśliła się, patrząc gdzieś nieobecnym wzrokiem.

– Obserwowałam wasz świat, ale nie pamiętam tygrysów – przyznała.

– To wiele tłumaczy... – zauważył Jiyong i podrapał się po głowie. – Mam pomysł. Pojedźmy jutro do zoo.

Belle podniosła głowę i spojrzała na chłopaka lśniącymi oczami. Na jej twarzy pojawił się uśmiech.

– A co z twoją pracą? – spytała, na powrót się smucąc.

– Mój manager to załatwi. Znów wezmę wolne, ale świat się chyba nie zwali.

Świat się nie zawali, a on zrobi coś miłego dla tej zagubionej dziewczyny.

Fallen Angel |BIGBANG|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz