#90

105K 4.7K 6.1K
                                    

Moje oczy automatycznie zaszły łzami, które jednak nie stoczyły się po policzkach. Zamiast tego, czułam jakby ktoś wrzucił mnie do czarnej dziury. Przez chwilę nie potrafiłam odszukać rzeczywistości, wszystko wokół zamarło i ucichło. Właśnie otworzyłam się przed nim, jak nigdy wcześniej. 

Muszę wyjechać.

Te słowa obijały się w mojej głowie, powodując, że moja broda zaczęła lekko drżeć. Jak to? Gdzie? Zostawi mnie!? Zamrugałam parokrotnie a jego oddech, który muskał moją twarz, przywrócił mnie do rzeczywistości. Spojrzałam na niego, kiedy nieznacznie odchylił się i wpatrywał się w moje oczy. Wyszedł z mojego pokoju, zły i wkurzony, potem kiedy już się zobaczyliśmy po godzinach prób porozumienia się, panował między nami chłód i dystans. Potem, pocałował mnie a jego usta w tamtej chwili uświadomiły mi, że tak, jak nie mogłam zniszczyć tego ślubu, nie mogę wyprzeć się jego miłości. To był moment, w którym zdecydowałam, że nie chcę rezygnować z Niego.

Z NAS. 

A potem mówi mi, że musi mnie opuścić, wyjechać. Gdzie? Do innego miasta? Sąsiedniego stanu? 

-Powiedz coś- mruknął cicho, chcąc ująć mój policzek. 

Wzdrygnęłam się i lekko odsunęłam. Czułam się oszukana i zdradzona. Jakby chciał być ze mną tylko przez te parę miesięcy. Archer zatrzymał rękę w połowie drogi i opuścił ją, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. 
-Co mam ci powiedzieć?- wyszeptałam z wyrzutem. 

-Reed-westchnął, pokonując odległość między nami, którą nieustannie powiększałam i zaczęłam wycofywać się.

-Nie- powiedziałam, zatrzymując go gestem dłoni.- Rozumiem. Zrozumiałam- mówiłam twardo, chociaż wewnętrznie rozpadałam się. Nie chciałam przy nim płakać.- Nie chcesz tego. Okej. Wybacz, że się wygłupiłam.

Chciałam stąd iść. Napić się tego głupiego szampana albo może czegoś mocniejszego. Chciałam czegoś, co mnie znieczuli. Potrzebowałam czegoś, co pozwoli mi zapomnieć. 

-Chcę!- zaprotestował, unosząc się gniewem.- Kurwa, przecież mówiłem, że chcę!

-Powiedziałeś, że musisz wyjechać- odpowiedziałam, a kiedy powiedziałam to na głos, uderzyła mnie świadomość tego, że nie będzie już Archera obok mnie.
-Nie znaczy, że tego chcę do cholery!- oddychał szybciej, a jego oczy pociemniały.- Chciałem...ale teraz...

Podszedł do mnie, chwytając za ramiona. Wpatrywał się we mnie intensywnie,  jego mięśnie były napięte a oddech, wciąż się nie unormował. Skrzywiłam się nieznacznie, kiedy wszczepił swoje palce w moje ramię. 

-Kiedy powiedziałaś, że nie dałaś rady tego zrobić, zrozumiałem, że to nasz koniec- powiedział.- Mówiłaś, że nie dasz rady zranić mamy ani tym, ani tym, że będziesz moją dziewczyną. Podjąłem decyzję o wyjeździe wiedząc, że nie potrafiłbym zostać tutaj i udawać, że nic nas nigdy nie łączyło. Nie potrafiłbym patrzeć, jak umawiasz się na randki, jak zamykasz się w pokoju z jakimś innym facetem. Każdemu obiłbym mordę, raniąc przy okazji ciebie.  Wiem, że to byłoby dla ciebie dobre, normalnie i spokojne życie...ale nie chciałbym na to patrzyć, nie chciałbym patrzyć na to, jak układasz sobie życie beze mnie. Wiedziałem, że jeśli wyjadę tak będzie najlepiej. To nie znaczy, że cię nie kocham. Kocham cię tak bardzo, że jestem w stanie wyjechać, ponieważ to będzie właściwe. Dobre dla ciebie, dla twojej przyszłości, kochanie. 

Po moich policzkach, stoczyły się łzy. Nie potrafiłam ich utrzymać na miejscu, kiedy mówił tak piękne słowa. Starł kciukiem jedną z nich, tak delikatnie, jakby moja twarz była z porcelany. 

Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz