13

1.3K 98 0
                                    

Po około 15 minutach byliśmy pod bazą w środku lasu. Kiedy chciałam wyjść Cal szybko przeszedł do mojej strony w aucie i otworzył mi drzwi, ale za tym krył się jakiś podstęp. Spojrzałam się podejrzliwie na chłopaka, a ten jedynie zadziornie się uśmiechnął. Jak oddaliłam się od auta o krok Cal do mnie podszedł i przerzucił mnie sobie przez ramię.

-Cal! Ty idioto postaw mnie- darłam się tak głośno, że aż kilka osób wyszło z bazy żeby sprawdzić co się dzieje.

-Po co masz się przemęczać skoro mogę cię zanieść-zaśmiał się.

-Cal... Postaw mnie... Jestem ciężka, jeszcze coś ci się stanie.

-Ty? Ciężka? Chyba sobie kpisz. Ty w ogóle coś jesz?

-Oczywiście, że tak. Na okrągło coś jem.

-To co i kiedy ostatnio jadłaś?

-EEEE... A CO TO MA DO RZECZY?! Nie będę ci się spowiadać. A teraz. POSTAW MNIE CHOLERO JEDNA BO NAWET NIE WIESZ DO CZEGO JA JESTEM ZDOLNA!!

-To pokaż co potrafisz- zakpił.

On ze mnie zakpił. Tym to już naprawdę mnie wkurzył, ale i przez nasze krzyki zabrało się niemałe widowisko. Spróbowałam się "rozhuśtać" tak żeby Cal się przewrócił co mi się udało, a widownia zaczęła klaskać. Ja szybko wstałam, a po chwili zrobił to też mój przeciwnik.

-Uwierz, że nie chcesz się ze mną bić-powiedziałam, a on tylko się uśmiechnął i przyjął pozycję jak do bójki.- Okey, ale żeby nie było że nie ostrzegałam.

Po tym kopnęłam go LEKKO z pół obrotu w szczękę, a widzowie ponownie zaczęli klaskać. Cal po moim ciosie ledwo się trzymał na nogach, a że nie chciałam go za bardzo poturbować podcięłam mu nogi i już leżał więc stwierdziłam, że tyle mu wystarczy. Podeszłam do niego i podałam mu dłoń żeby pomóc mu wstać I powiedziałam:

-Ostrzegałam cię Cal.

-Ta, a ja głupi nie wierzyłem-zaśmiał się.

-Dobra chodź już-zawtórowałam mu, a do ludzi stojących na zewnątrz krzyknęłam.-Jeśli ktoś jeszcze ma ochotę się ze mną bić to zapraszam do sali treningowej!

Poszłam za Calem do sali treningowej bo sama bym nie trafiła, ponieważ jeśli chodzi o domy czy coś w pomieszczeniu to nie mam orientacji. Kiedy weszłam zobaczyłam krótką kolejkę do ringu na którym stał dość dobrze zbudowany brunet. Od razu go rozpoznałam.

-Hej Ash- uśmiechnęłam się do niego - a co tu takie zbiegowisko?

-No wiesz... Sama powiedziałaś, że jeśli ktoś jeszcze chce się z tobą bić to ma tu przyjść więc... O to jesteśmy- Uśmiechnął się.

-A więc naprawdę chcecie się ze mną bić?- trochę nie dowierzałam bo w Anglii i NY każdy uciekał kiedy chciałam z kimś poćwiczyć.

-No tak. Ja idę na pierwszy ogień.

-OK, a jakie są zasady-zapytałam.

-Normalnie do trzech sekund obezwładnienia przeciwnika. Wszystkie ruchy dozwolone, omijamy czułe miejsca-zaśmiał się- i nie używamy broni, więc oddaj proszę komuś ten nóż, który masz w spodniach i warkoczu.

-Ugh no dobra-wyciągnęłam noże i podałam je Calumowi mówiąc.- Masz nie zgub ich bo są dla mnie ważne-wróciłam spojrzeniem do Asha i powiedziałam.- To co zaczynamy?

Najpierw Ash atakował delikatnie jakby bał się, że może mnie skrzywdzić, ale kiedy rozcięłam mu wargę skończył z jak on to nazwał "taryfą ulgową ". Najpierw dwa razy przywaliłam mu w szczękę, potem kopnęłam w brzuch, a następnie podcięłam mu nogi i obezwładniłam. Cal odliczył trzy sekundy i tak oto wygrałam. Ja nie byłam nawet draśnięta, ale z tego co widziałam to Ash ma rozciętą wargę, łuk brwiowy i lekkie limo pod okiem.

Po tej walce niektórzy z oczekujących w kolejce się wystraszyli bo z dziesięciu zostało trzech, których pokonałam może w... osiem minut, tak na oko. Kiedy chciałam schodzić z ringu zapytałam dla pewności czy na pewno już nikt nie chce ze mną walczyć i ku mojemu zdziwieniu rękę podniósł jakiś blondyn.

-Jesteś pewien, że chcesz to zrobić?

-Nie martw się dziewczynko, ze mną jeszcze nikt nie wygrał-powiedział.

-Cal!-zawołałam chłopaka żeby sędziował, a potem zwróciłam się do blondyna.-To tak samo jak ze mną...chłopczyku.

Ostatnie słowo wyraźnie podkreśliłam żeby go wkurzyć co mi się udało bo od razu zaczął mnie atakować, ja jak na razie jedynie się tylko broniłam, a kiedy mi się znudziło to ja zaczęłam atakować. Widać, że chłopak nie miał wyrobionej obrony dlatego często obrywał, jednak był bardziej wytrzymały niż reszta. Po dwudziestu minutach powaliłam go i usiadłam na nim okrakiem i trzymałam jego ręcę po obu stronach jego głowy. I spojrzałam w jego piękne niebieskie oczy... WRÓĆ ja wcale tak nie pomyślałam. Po prostu patrzyliśmy sobie w oczy ciężko dysząc po wysiłku, a kiedy usłyszałam głos Cala ocknęłam się i wstałam z blondyna, po czym zadałam kolejny raz to samo pytanie:

-Ktoś jeszcze chce się ze mną bić?-zawołałam lecz tym razem nikt się nie zgłosił...Na szczęście bo szczerze mówiąc jestem już trochę zmęczona. Podeszłam do Asha i powiedziałam.- Ja idę do pokoju się ogarnąć, a potem pójdę do biura zająć się papierkową robotą i akcjami, jakby się coś działo od razu masz mnie powiadomić jasne?-zapytałam, a ten tylko skinął głową na znak, że rozumie.

 ~~~~~~~~

~hejka mam nadzieję że rozdział się spodobał, i maraton będzie jutro bo dzisiaj już nie zdążę, ale obiecuję, że maraton będzie jutro i będzie to 5 rozdziałów. Narka.

Fucking feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz