Wchodzimy do dużego, białego domu. Wnętrze jest bardzo przytulne, ale zarazem eleganckie. Szare ściany idealnie komponują się z drewnianymi szafkami. Zdejmuję buty i odwieszam bluzę na haczyk. Kieruję się za chłopakami w stronę, jak mniemam, salonu.
- Hej, możemy pogadać? - zapytał Harry witając się z jakimś mężczyznom
- Jasne, coś się stało?
- To Lydia. Znaleźliśmy ją w parku, uciekła z domu - powiedział Harry podchodząc do mnie. Złapał moją dłoń, po czym lekko pociągnął w głąb pomieszczenia
- Cześć jestem Tom - posłał mi uśmiech
- Hej - powiedziałam cicho
- Dlaczego uciekłaś z domu? - zapytał klepiąc miejsce obok siebie, informując mnie, abym usiadła, co po niepewnie zrobiłam
- Matka jest pracocholiczką i się mną nie interesuje, ojciec to alkoholik, a starszy brat i jego koledzy się na mnie wyżywali - powiedziałam jąkając się
- Nie musisz się martwić. Tutaj wszyscy traktujemy się jak rodzinę. Jeżeli chcesz to od teraz możesz do niej należeć - Tom objął mnie ramieniem i posłał uśmiech, który odwzajemniłam
- Z miłą chęcią, dziękuję - powiedziałam cicho
- Nie ma sprawy. Wiesz jutro jedziemy do Londynu. Chcesz jechać z nami?
- Oczywiście, tylko... nie mam pieniędzy na bilet - powiedziałam smutno. Mogłam wziąć kasę od matki. Ona by tego nie zauważyła, a ja mogłabym polecieć z chłopakami i zacząć tam nowe życie. Jestem taka głupia, żałuję, że tego nie zrobiłam.
- Nie musisz się martwić. My za to nie płacimy - wyjaśnił Tom ukazując swoje białe zęby - Mój przyjaciel Christopher jest pilotem i zawsze nas wozi prywatnym samolotem. Dopiero gdy zdobędziemy pieniądze, dajemy mu
- Czyli mogę pojechać? - zapytałam z niedowierzaniem
- Tak - gdy tylko usłyszałam to jedno słowo, zaczęłam piszczeć i skakać ze szczęścia. Jestem pewna, że gdyby ktoś mnie teraz zobaczył, pomyślałby, że uciekłam z psychiatryka.
- Już spokojnie - zaśmiał się mężczyzna łapiąc mnie za rękę - jest jeszcze jedna sprawa, a mianowicie nocleg. Gdzie dzisiaj będziesz spała? - zapytał sam siebie - na kanapie śpię ja, a chłopaki mają swoje łóżka
- Jeżeli ci to nie będzie przeszkadzało, to możesz spać ze mną - zaoferował się Harry
- Z miłą chęcią - posłałam loczkowi uśmiech
- Okej, w takim razie idźcie spać, bo jutro o 8 pobudka - oznajmił Tom przykrywając się kocem
- Wiem, że się powtarzam, ale jeszcze raz dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiliście. Dobranoc - pożegnałam się z mężczyzną i ruszyłam za Harrym w stronę pokoju.
- Tu jest łazienka - wskazał na drzwi
- Dzięki
- Zdecydowanie za dużo dziękujesz - zaśmiał się chłopak zdejmując koszulkę. Mimo prób nie potrafiłam oderwać wzroku od jego umięśnionej klatki piersiowej i tych wspaniałych tatuaży.
- Zrób zdjęcie to zostanie na dłużej - zachichotał
- Co oznaczają te wszystkie tatuaże?
- Opowiem ci kiedy indziej - posłał mi uroczy uśmiech
- Mogę dotknąć? - zapytałam lekko zakłopotana
- Jasne - pokazał rząd białych zębów. Niepewnie podeszłam do niego i dotknęłam motyla. Zaczęłam jeździć palcem po jego konturze.
Nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął Louis. Chłopak wyglądał na zakłopotanego, smutnego i zdenerwowanego.
- Sorki, nie będę wam przeszkadzać - powiedział z zaciśniętą szczęką
- Yyy... Lou ja tylko oglądałam tatuaże Hazzy - wyjaśniłam, ale chłopaka już nie było
- Nie przejmuj się, ma gorszy dzień - pocieszył mnie Harry, ale to chyba on potrzebował pocieszenia.
- Hej, nie martw się, na pewno nie będzie się długo złościł
- Ja po prostu nie lubię się z nim kłócić.
CZYTASZ
Mimo Wszystko~/C.D/1D/5SOS
FanfictionLydia była krzywdzona przez wszystkich otaczających ją ludzi. W dzień jej piętnastych urodzin doszło do czegoś, co na zawsze zmieniło jej życie. Czy poradzi sobie z wszelkimi trudnościami? Czy odnajdzie się wśród całkowicie nowych ludzi? Czy da radę...