24

1.4K 81 2
                                    

-Księżniczko! Chodź do mojego pokoju!

-Ale po co?

-Chodź kochanie, nie marudź!

Weszłam po schodach. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam drzwi, które tak dobrze znam. Weszłam jak zwykle bez pukania i to był mój błąd. Obok niego na łóżku leżała moja była "przyjaciółka". Naga.

-Po co chciałeś mnie tu widzieć?-zapytałam łamiącym się głosem, a on słysząc to tylko perfidnie się zaśmiał.

-Wy się chyba już znacie-powiedział patrząc to na mnie to na tą dziwkę.-Chciałem cię tu, żebyś zobaczyła, jak skończysz kiedy już cię opchnę jakimś szychą zza granicy.

-C-co?-zapytałam nie rozumiejąc o co mu chodzi.

-Oj księżniczko, inteligencją to ty nie grzeszysz-parsknął.-Ty naprawdę sądziłaś, że mógłbym zakochać się w kimś takim jak ty? Naprawdę sądzisz, że ktokolwiek by cię chciał? Jesteś tylko grubą, brzydką, bezużyteczną, suką, dziwką, kurwą. Można by tak wymieniać i wymieniać, ale prawda jest taka, że jesteś po prostu BEZNADZIEJNA.-wywarczał w moją stronę.-Tylko jakieś stare dziady z kupą forsy cię chcą. Zawołałem cię tu żeby ci przekazać, że masz się spakować. Jutro przyjedzie po ciebie jakaś szycha. Widzisz? To jest dopiero wspaniały interes.Opchnąłem cię za kupę forsy jakiemuś dziadowi.

-M-myślałam że...

-Że co? Że cię kocham?-nie odpowiedziałam co wziął za potwierdzenie swoich słów.-Ty naprawdę jesteś głupia jeśli sądzisz, że chciałbym takie coś jak ty, ale w zasadzie... Ten stary dziad przyjedzie dopiero jutro więc... Właściwie czemu by nie skorzystać z okazji i... By się nie zabawić?-gadał jakby sam do siebie. W jego oczach widziałam szaleństwo i trochę niecierpliwości. Kiedy mówił, zbliżał się do mnie, a ja się oddalałam, jednak w końcu niestety natrafiłam na ścianę.- Co... Już nie masz dokąd uciec hm?

-N-nie zbliżaj s-się, proszę...-łkałam, błagałam, prosiłam, szarpałam się, ale to wszystko na nic. Po prostu to zrobił. Osoba, która jako jedyna zdobyła w pełni moje zaufanie. Osoba, którą kochałam. Tak po prostu się mną zabawił. Chciałam, próbowałam uciec jednak wszystko zdało się na nic. Tak po prostu to zrobił... Bo miał ochotę. Tak po prostu mnie... zgwałcił...



Obudziłam się w białym pokoju, którego nie poznałam. Na początku przez głowę przeszła myśl, że ktoś mnie porwał, ale potem zauważyłam, że jestem poprzypinana do jakiejś maszyny. Byłam w szpitalu, nade mną stało kilka zmartwionych mordek. Wszystkie rozpoznałam, ale nie wiedziałam o co im chodzi. Dopiero później zorientowałam się, że wciąż płaczę po tym wspomnieniu. Nie chciałam żeby kiedykolwiek zobaczyli jak płaczę. Nie chciałam żeby ktokolwiek widział. Ale niestety było już za późno. Cholerne wspomnienie.

-Dlaczego płaczesz?-zapytał Luke i dopiero w tedy zauważyłam, że zostaliśmy sami.

-Nie ważne, nie mogę ci powiedzieć-powiedziałam wycierając łzy.

-A właśnie, że ważne. Tak jak wszystko co ciebie dotyczy.

-Nic związanego ze mną nie jest ważne-wymamrotałam tak by mnie nie usłyszał, po czym już mówiąc do niego dodałam.-Nie powiem ci. Nie mogę. Przepraszam.

-Nie przepraszaj, przecież nic nie zrobiłaś.

Spojrzałam w jego oczy i kompletnie zatraciłam się w ich błękicie. Patrzeliśmy sobie w oczy przybliżając się do siebie, a ja w tamtym momencie zrozumiałam, że Jasonem byłam jedynie zauroczona, tak samo jak teraz Lukiem, dlatego nie mogę doprowadzić do tego pocałunku. Jeśli on się wydarzy, ja z zauroczenia przejdę w zakochanie, a tego nie chcę. Nie mogę kochać, nie potrafię. Już prawie jego usta znalazły się na moich kiedy ja zobaczyłam zamiast Luka twarz... Jacoba*. Gwałtownie od niego odskoczyłam zamiast delikatnego odsunięcia jak to miałam w planach. Odwróciłam głowę by na niego nie patrzeć, a kiedy mój wzrok powędrował z powrotem Luka już nie było. Po prostu wyszedł nie prosząc o wyjaśnienia. Właściwie to czemu ja mam do niego pretensje jak to nawet lepiej dla mnie, że wyszedł. Przynajmniej nie jestem w nim zakochana tylko zauroczona więc szybko muszę wybić go sobie z głowy.... Z takimi myślami zasnęłam na łóżku szpitalnym.


~~~~~~~~~~~

*Jacob-tajemniczy ON, ten który zgwałcił, pobił i sprzedał Olivię. Ten, któremu jako pierwszej osobie na świecie w pełni zaufała i oddała swoje serce. Przez niego boi się znów kochać.

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Do następnego.

Fucking feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz