Confession

68 2 0
                                    

Minął tydzień. Tydzień tak intensywny, że nie wierzyłam samej sobie, że nadążałam. Siedem dni wypełnionych Nim. Moim niesamowitym mężczyzną. Dowiedziałam się wielu rzeczy. Tych, których chciałam i tych, których wolałam nie wiedzieć. Poznałam Masato od podszewki. Co wieczór kładł głowę na moich kolanach i wyjawiał mi wszystkie sekrety. Opowiadał o tym, jak dorastał, jak żył ze swoją popierdoloną ciotką, jak go wykorzystywała, poniżała... Jak przyjechał tutaj, jak szukał tej jedynej, która zapełniłaby pustkę w jego sercu. Jak mnie znalazł, nawet jak mnie stalkował. Być może to było przerażające, ale nie dla mnie. Im więcej mi wyznawał, tym bardziej go kochałam. Tym większe uczucie rosło w moim sercu, tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że nie chcę nikogo innego. Może i był mordercą, ale w moich oczach nie miało to znaczenia. Był tylko człowiekiem. Złamanym, pokaranym przez los chłopakiem, który we mnie odnalazł ukojenie. Co więc mogłam zrobić, będąc zakochana w nim po uszy? Wiem, że niejedna na moim miejscu spieprzałaby czym prędzej gdzie pieprz rośnie, ale ja nie potrafię... I jak siedziałam na kanapie, przeczesując jego blond kosmyki, pragnęłam tylko, by to trwało wiecznie. Mogliśmy tak trwać, póki się nie zestarzejemy. Choć w głowie rozbrzmiewał jego głos, tak naprawdę wokół było zupełnie cicho. Dopiero do mnie dotarło, że blondyn zasnął, kiedy usłyszałam ciche pochrapywanie. Nie mogłam widzieć jego twarzy, ale wiedziałam, że wygląda niewinnie jak aniołek. Mały cherubinek z kartoflowatym nosem i potarganymi włosami. Ta myśl wywołała u mnie szeroki uśmiech. Odetchnęłam z ulgą, oglądając jego skuloną sylwetkę. Rozmarzyłam się znów, przymknęłam powieki, ale nie na długo, bo tę cudną chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Ostrożnie uniosłam jego głowę i zastąpiłam swoje udo poduszką. Dopiero poczułam, jak bardzo było zdrętwiałe. Trochę rozruszałam obolałą nogę i otworzyłam. Zamurowało mnie. Przed moimi drzwiami stała moja starsza siostra. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom i stałam jak słup soli przez dość długi czas.

- Z siostrą się nie przywitasz? - odezwała się wreszcie, a ja nie mogąc nic z siebie wydusić, uwiesiłam się na jej szyi. Od lat nie widziałam nikogo z rodziny, a właśnie przytulałam się do Blanki i wycierałam makijaż w szorstki mundur. - Hej, głupia, tylko nie rycz. - zaśmiała się, ściskając mnie tak mocno, że aż mnie bolały żebra. W końcu się odkleiłam od niej i zaprosiłam szatynkę do środka.

- Co tu robisz?

- Jestem na przepustce. Stacjonujemy w Los Angeles i stwierdziłam, że wpadnę odwiedzić siostrę. A to kto? - Blanka automatycznie posłała mi znaczące spojrzenie i dyskretnie wskazała na jedyną widoczną część ciała śpiącego Masato, czyli jego nogi. - Twój facet?

- Tak. Chodź na górę, niech śpi. - Ściszyłam głos niemal do szeptu i podreptałam po schodach na piętro. Przymknęłam drzwi pokoju gościnnego, gdzie Blanka już czuła się jak u siebie.

- Dawno nic nie napisałaś. Martwiłam się.

- Wiem, przepraszam. Miałam sporo na głowie. Ostatnio bardzo wiele się wydarzyło. - Usiadłam na krześle i spuściłam głowę. Wiedziałam, że powinnam chociaż odpisywać na jej listy, ale wiecznie odkładałam je na później.

- No, już nieważne. Opowiadaj, co to za kawaler. Chcę wiedzieć wszystko!

- Nie chcesz. - wymsknęło mi się, ale zaraz uśmiechnęłam się i dziobnęłam ją w kolano. - Poznałam go jakiś czas temu i się zakochałam, co tu dużo opowiadać... A ty nie poznałaś żadnego przystojniaka?

- Senka, dobrze wiesz, że nie miałam nawet kiedy iść na randkę.

- Nawet żaden żołnierz ci w oko nie wpadł?

- Daj spokój. Nawet nie miałam czasu pomyśleć o tym.

- Bel! - Głos dobiegający z dołu z wplecioną nutą przerażenia wywołał u mnie dreszcz.

Skrzywdź mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz