Rozdział II

145 38 3
                                    


Madge dopięła swego. Jaina nie zabiła brata. Jacen spędził kilka kolejnych miesięcy w celi pod specjalnym nadzorem, w oczekiwaniu na proces. Ogłoszono go zbrodniarzem wojennym, a w HoloNecie każdego dnia obejrzeć można było różnorakie reportaże oraz sprawozdania na jego temat. Luke Skywalker nie udzielał komentarzy w sprawie swego siostrzeńca. Han oraz Leia, rodzice Jacena, także milczeli, unikając publicznych wypowiedzi. Cały Zakon Jedi nie chciał mieć już nic wspólnego z młodym Solo, więc mężczyznę czekał sąd wojskowy. Jego przewodniczącą została admirał Daala, która swą karierę rozpoczynała jeszcze w czasach Imperium, a w ostatnim czasie wybrana została na nową przywódczynię Galaktycznego Sojuszu. Nie darzyła ona Jacena, ani Jedi w ogóle, specjalną sympatią, więc Madge obawiała się wyroku, jaki mógł zapaść w sprawie jej dawnego mistrza. Wszyscy spekulowali, że Daala postanowi przykładnie ukarać pułkownika Solo, i dlatego za wszystkie jego działania skaże go na śmierć. Plotki te dotarły również do byłego Jedi, choć zdawał się on być nimi zupełnie niewzruszony. Rodzina wyrzekła się go. Madge była jedyną osobą, którą jeszcze widywał, i która potrafiła uśmiechać się na jego widok. Cierpliwy i uspokojony, czekał na dzień, w którym rozstrzygnie się jego przyszłość. Lub jej brak...

Gdy ten wreszcie nadszedł, w chwili, kiedy Han oraz Leia nie byli w stanie spojrzeć w twarz swemu własnemu synowi, który przecież skazał ich na wygnanie i wydał na nich wyrok śmierci, a Ben Skywalker spoglądał na starszego kuzyna, jakby pragnął spopielić go wzrokiem, były już pułkownik Solo szukał spojrzeniem oczu Madge, tej jedynej dziewczyny, która pozostała z nim i dla niego do samego końca. Dziewczyny, która jako jedyna go nie opuściła. Cieszył się, że ją widzi i był jej dozgonnie wdzięczy za wszystko, co dla niego robiła.

Jaina Solo, która także przybyła na to ostatnie posiedzenie sądu, nie była natomiast w stanie określić swych uczuć. Wydarzenia ostatnich kilku miesięcy, proces jej brata... Miała wrażenie, jakby w tym wszystkim uczestniczył ktoś inny... Jakby to wszystko działo się obok, a ona była tylko nic nieznaczącym obserwatorem. Młoda kobieta, do której tak naprawdę z trudem docierało, co dzieje się wokół, drgnęła, kiedy usłyszała, że prokurator, Bothanin o ciemnej, niemal czarnej sierści, pokrywającej całe jego ciało, zaczął wypytywać Jacena o jego pomocników. Brat Jainy milczał uparcie, nie zamierzając nikogo ciągnąć za sobą w dół. Trzeba przyznać, że troszczył się o swoich podwładnych. Jedi zrobiło się go żal. Jej brat wyglądał na człowieka ogromnie zmęczonego tym, co robił, swoim życiem oraz samym sobą. Podejrzewała, że z radością przyjąłby wyrok śmierci. W przeciwieństwie do biednej Madge, której chyba pękłoby serce, gdyby miało się okazać, że już nigdy nie będzie jej dane ujrzeć Jacena...

Madge...

Jaina powoli zmarszczyła brwi, z uwagą przypatrując się dziewczynie, która była wyraźnie niespokojna. Z każdym zadanym Jacenowi pytaniem mocno zaciskała zęby, wpatrując się w niego intensywnie, jakby czekała na jakiś znak. Jacen był dla niej ważny, bardzo ważny, i nawet nie starała się tego ukrywać. Lub po prostu nie była w stanie kontrolować swoich uczuć. Jednak, czy byłaby zdolna do tego, aby...

Oczy Jainy rozszerzyły się ze zdumienia. Zakochana kobieta jest w stanie uczynić wszystko dla mężczyzny, którego darzy uczuciem. Będzie kłamać, oszukiwać, nawet mordować i z własnej woli nigdy go nie opuści. Będzie o niego walczyć i odda za niego nawet własne życie. Jak Jedi mogli być tak ślepi?! Jak ona mogła być tak ślepa?! Madge uczyła się od Jacena. Towarzyszyła mu. Zawsze martwił ją jego los. To ona również w ostatniej chwili powstrzymała dłoń Jainy przed zadaniem Jacenowi ostatecznego ciosu. Choć Luke starała się odseparować ją od siostrzeńca, i tak znalazła sposób, aby mu pomagać. To ona donosiła pułkownikowi o posunięciach Jedi! To musiała być ona, któż by inny?! To nagłe objawienie spadło na Jainę niczym grom z jasnego nieba. Dlaczego nikt nie odkrył tego wcześniej? Dlaczego Jedi nie zainteresowali się bliżej tą dziewczyną? Czyżby byli naprawdę aż tak aroganccy i pewni siebie, że nie uważali, aby jedna, młoda kobieta mogła stanowić dla nich zagrożenie? Czyżby naprawdę aż tak mocno zaślepiała ich ich władza? Czyżby jej brat jednak miał rację...?

Solo cicho przemknęła w stronę młodszej Jedi. Pochyliła się do niej.

— Wszystko wiem — szepnęła.

Madge zamrugała gwałtownie i sięgnęła do pasa, chwytając rękojeść swego miecza świetlnego. Jaina położyła dłoń na jej ramieniu.

— Nie trzeba — powiedziała. — Nie wydam cię...

Dziewczyna zerknęła na nią z ukosa, bezgranicznie zdumiona. Nie była pewna, czy może zaufać siostrze Jacena. Nie była pewna, czy to nie pułapka...

Jaina wyczuła jej wątpliwości i uśmiechnęła się blado.

— Dość już zabijania — rzekła. — Jacen musi odpowiedzieć za to, co robił, ale nie zasługuje na śmierć. Ty również nie. Cieszę się, że mnie powstrzymałaś.

Madge zanurzyła się w Moc. Nie wyczuwała od Jainy żadnych złych intencji, więc powoli wyciągnęła rękę i uścisnęła jej dłoń.

— Dziękuję — wyszeptała.

Obie młode kobiety, stojąc ramię w ramię, mocno trzymały się za ręce, połączone równie mocną, lecz jakże inną miłością do tego samego mężczyzny, podczas gdy proces pułkownika Jacena Solo powoli zbliżał się ku końcowi. Ostatni świadkowie zostali już przesłuchani, a sędziowie udali się na naradę, zostawiając oskarżonego pod czujnym okiem strażników wyposażonych w energetyczne lance oraz blastery. Narada nie trwała jednak długo. Kiedy sędziowie wrócili kilka chwil później, serce Madge zaczęło bić szybszym rytmem. Gdy natomiast admirał Daala ogłosiła, że uznaje Jacena Solo winnym wszystkich stawianych mu zarzutów i skazuje go na śmierć, wydarzenia potoczyły się niezwykle szybko.

— Jacen! — krzyknęła Madge, wyrzucając wysoko w powietrze srebrny, cylindryczny przedmiot, który pofrunął w stronę mężczyzny.

Miecz świetlny Jacena w ułamku sekundy znalazł się w jego dłoni, a kajdanki z grzechotem opadły z jego nadgarstków. Solo, używając Mocy, odepchnął strażników, którzy z ogromną siłą uderzyli w ścianę budynku, a następnie bez przytomności osunęli się na podłogę. Ludzie w panice zaczęli uciekać z gmachu sądu. Luke oraz jego syn aktywowali miecze świetlne, lecz przerażony tłum skutecznie oddzielił ich od Jacena oraz jego byłej padawanki. Daala sięgnęła po swój blaster, oddała kilka strzałów, lecz chybiła. Jacen w kilku krokach znalazł się przy Madge, chwycił ją za rękę i...

Po chwili wszyscy stracili ich z oczu.

Jaina przez moment stała jak skamieniała, w milczeniu obserwując rozwój wydarzeń. Brat przez chwilę był tuż obok niej. Mogła powstrzymać jego i Madge, lecz nie zrobiła tego. Nie chciała. Już dość.

Pora położyć kres tej wojnie.

Star Wars - ProcesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz