18

8K 706 79
                                    

Aislyn obudziła się z silnym bólem głowy, a obraz przed oczami miała lekko zamazany. Przyłożyła dłoń do bolącego miejsca i pod palcami wyczuła wielkiego guza. Skrzywiła się z bólu i rozejrzała po komnacie. Podskoczyła, kiedy zobaczyła wpatrującego się weń Sedrica. Krzywy uśmieszek wypełzł na jego wargi , które obleśnie oblizał. Niewiasta wzdrygnęła się i dostrzegła, że jej suknia jej rozwiązana. Zadrżała na to, co mógł z nią zrobić szwagier. Jeżeli jeszcze jej nie pohańbił, to uczyni to na pewno, a wtedy jej małżonek oddali ją od siebie. Łzy stanęły w jej pięknych zielonych oczach. Jeżeli miała wybierać zostanie pohańbioną i odesłaną, wolała śmierć. Aniołowie zlitują się nad jej marnym losem i wezmą ją do siebie.

- Rzekłem, Pani, że będę cię miał - odezwał się Sedric.

- A ja, że nigdy nie będę twoja - wstał i lekko się zachwiała.

- Mój brat zostanie rogaczem - mężczyzna zarechotał - zanim odkryje, gdzie żeś, użyje sobie z tobą do woli, moja słodka.

- Po moim trupie! - Wrzasnęła.

- Być może później. I nie kusisz, Milady, jedno ściągaj z siebie suknię.

- Będziesz musiał zrobić to sam, ty wieprzu! Ryszard cię zabije.

- Masz na myśli króla, moja piękna? A cóż on może mieć wspólnego z taką pospolitą dziwką jak ty, Aislyn.

- Och, Sedricu, nawet nie wiesz, co cię czeka. Ryszard mym kuzynem, Panie.

- Raczysz sobie ze mnie dworować, Pani.  - Zaśmiał się Sedric. Nie wierzył tej suce.

- Jeno cię przestrzegam.

- Basta! - Huknął i w jednym kroku znalazł się przy niewieście. - Legniesz ze mną w łożu, suko. Będę cię rżnął raz za razem, aż będziesz błagać mnie o litość.

- Nigdy! - Aislyn rzuciła się z pięściami na tego parszywca.

- Sekutnica - dłoń Sedrica uderzyła z całej siły w twarz Aislyn, aż niewiasta upadła na kolana. Po czym kopniak powalił ją na ziemie. Ciemnowłosy rycerz złapał za jej włosy i pociągnął w stronę łoża. - Za nim mój braciszek zorientuje się, gdzie żeś, Milady, będziesz wychędożona i być możesz zrobię ci brzuch.

- Ty świnio! - Wrzasnęła na całe gardło i próbowała kopać szwagra.

- Trza ci pokazać, żeś, Pani, tylko dziwką służącą ku mej uciesze.

Aislyn próbowała z całych sił walczyć z oprawcą, lecz była tylko niewiastą, a on rycerzem. Jej suknia wraz z giezłem została rozerwana na piersi. A pięść Sedrica ponowie uderzyła w jej twarz, co ją zamroczyło na chwilę.

Wulfgar popędził ciemnym korytarzem do komnaty, gdzie rzekomo przebywała jego małżonka. Gniew w nim kipiał, a krew wręcz gotowała. Nie czekając na Sir Goweina dopadł drzwi w chwili, kiedy nieziemski krzyk przeciął ciszę. Natarł na drzwi z całych sił, jednak ani drgnęły. 

- Razem przyjacielu - odezwał się jego dzielni towarzysz.

W momencie, kiedy drzwi z trzaskiem opadła, Wulfgar wściekły wpadł do środka. Zamarł widząc jak jego brat poczynał sobie z jego połowicą. Ze zwierzęcym rykiem rzucił się na Sedrica i odciągnął go ze swej małżonki. Cisnął nim o ścianę, po czym swoje duże dłonie zacisnął na jego szyi. 

Aislyn leżała skulona na łożu i ledwo mogła oddychać, gdyż została obita aż kręciło jej się w głowię. Słyszała jeno krzyki i odgłosy walki, po czym odpłynęła w nicość.

Kiedy Lady Aislyn została powierzona damom dworu, na placu boju stawił się Wulfgar de Mount, Alaric z Brok i Sedric de Mount. Ryszard wpadł we wściekłość, kiedy doniesiono mu, co się przytrafiło jego kuzynce. Postanowił, że rycerze stoczą ze sobą pojedynki. Ten kto pokona dwóch przeciwników dostanie Lady Aislyn za żonę. Jednak jeżeli wygra Sir Sedric, zostanie jeno ułaskawiony i odejdzie z niczym. Wulfgarowi wcale się taki obrót rzeczy nie podobał. Ależ czy mógł sprzeciwić się woli króla? Przyjął jego rozkaz i stanął w pełnym uzbrojeniu w szranki. Ryszard dał znak ręką do rozpoczęcia boju.

- Gotuj się do walki, Sir Alaricu - Wulfgar warknął nieprzyjaźnie, kiedy stal jego miecza zabłyszczała w świetle wchodzącego słońca.

- Poślę cię do piekła i będę miał to, co żeś mi odebrał i co mi się słusznie należy. - Uniósł miecz i zrobił zamach chybiając.

- Lady Aislyn de Mount należy do mnie. Posiadłem ją.

- Ścierwo - Kolejny cios wyprowadził Alaric, jednak Wulfgar odparł atak, aż zadźwięczały ostrza.

Rycerze walczyli na śmierć i życie. Ciżba zebrana na widowni stała i wykrzykiwała słowa uznania, kiedy Czarny Rycerz celnie mierzył w przeciwnika. 

- Ty, żeś taki sam, jak mój brat, Panie. Chciał zgwałcić mą małżonkę, tak samo jak ty wieprzu! - Wulfgar natarł na przeciwnika i uderzył mieczem w ramię.

Alaric zobaczył czerwone plamy przed oczami i z okrzykiem rzucił się na Wulfgara. Ten pies śmiał dotknąć jego panią. Ale to nie jego ubije wpierw, tylko jego brata. Sedric de Mount już był trupem, a jego ścierwo zaraz będzie leżeć u stóp króla.

- Ubije cię normańska świnio! - Ryknął.

Zanim ktokolwiek zareagował, ostrze Alarica przebiło zaskoczonego Sedrica. Brok zatopił swe ostrze aż po rękojeść w ciele Normana, a krew broczyła ziemię. Sedric z krwią na ustach opadł nieżywy. Wulfgar dopadł brata, ale było już za późno. To on miał wymierzyć sprawiedliwość. 

Czarny rycerzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz