17. So why is my heart broke?

1.2K 171 65
                                    

@TheNineOrchids - kocham Cię <3

Hanji przyjechała po Ackermanna kilka minut po północy i Erwin mógł się założyć o to, że już w drodze myślała o tym jak go udupić. Zresztą, wystarczyło na nią popatrzeć - szczwana bestia ciskała gromy z oczu.

Zniosła rzeczy Levi'a do swojego auta i bez cienia swojej codziennej głupkowatości zostawiła ich samych, bo być może jeszcze chcieli sobie coś powiedzieć. Jednak Erwin po prostu wbijał nietrzeźwy wzrok w Levi'a i nie wyglądało na to, by mieli cokolwiek wyjaśniać.

- Trzymaj się, Erwin. I.. szczęścia z kundlem. - powiedział cicho Ackermann patrząc na niego spod rzęs, a potem odwracając spojrzenie od przystojnej twarzy lekarza. Darował sobie teksty o tym, że będzie mu go brakowało, nie chciał się jeszcze bardziej dobijać.

- Wiesz, że nie musisz nigdzie iść..

Musiał i chciał, więc zrobi to tak czy siak.

- Nic co powiesz nie zmieni mojej decyzji, Smith. Powodzenia i Tobie i jemu.. - wymruczał brunet, wykorzystując całą swoją siłę, którą miał w rękach i samodzielnie podjechał do drzwi szeroko je otwierając. Nie był typem osoby żebrającej o uczucia, nieistotne jak bardzo chciał być kochany i pożądany nie miał zamiaru się prosić. A skoro Erwin skreślił go ze względu na obecną sytuację nie miał tutaj czego szukać.

Zoe, która wróciła na górę wprowadziła go do windy i w milczeniu zjechała z nim na dół, nie musząc dopytywać nawet o to co zaszło. Mina Levi'a mówiła sama za siebie, tak jak to, że Erwin nawet nie ruszył dupska, żeby za nim pobiec.

Tchórz.

Aż do wejścia do jej SUV'a żadne z nich się nie odzywało, dopiero w połowie drogi głos pierwsza zabrała Zoe.

- Levi, nie przejmuj się. - powiedziała twardo, zaciskając palce na kierownicy. - Mam trochę oszczędności, pojedziesz za granicę, staniesz na nogi w ciągu kilku lat i jeszcze zawojujesz świat.

Chciał w to wierzyć, chciał też wierzyć w to, że Erwin jest uczciwy i mu pomoże. Jak widać pomylił się. Przymknął na moment oczy i zagryzł wargę, starając się o tym nie myśleć.

To potwornie bolało.

- Sądziłem, że mam jakąś marną szansę na szczęście, chciałem zaznać trochę radości, ale teraz widzę, że chyba pragnąłem zbyt wiele. - wyszeptał w końcu. Hanji wcisnęła pedał gazu i położyła dłoń na kolanie Levi'a, wpatrując się w niego z troską.

- Jutro zajmę się organizacją wyjazdu, bez obaw.

Wiedział, że jeśli Hanji czegoś chciała to nie spocznie póki nie dopnie swego.

W jej elegancko urządzonym mieszkaniu zastali jedynie popijającą kakao.. Petrę.

PETRA.

Dziewczyna widząc Ackermanna poderwała się z miejsca rumieniejąc pod wpływem spojrzenia kolegi z pracy. W życiu by nie pomyślała, że od momentu gdy Erwin ją wygonił będą mieli okazję się spotkać.

- Cześć, Levi. - przywitała się po chwili podchodząc do uśmiechniętej Hanji i witając ją całusem w policzek.

Ackermann nie miał problemów ze wzrokiem, doskonale widział co się tu skroiło. Westchnął, kręcąc z niedowierzaniem głową, po czym podjechał do rudowłosej i poczochrał jej kłaki.

Nie była złą dziewczyną, wręcz przeciwnie.

- Idę spać, wariatko pokaż mi pokój. - poprosił senny. Ten cały szał po rozejściu się ze Smithem po prostu strasznie go zmęczył. Obejrzał się na koleżanki i machnął ręką, z dwojga złego wybierając kanapę niż proszenie się dwa razy o miejsce do umoszczenia dupska.

Przedostał się na kanapę i zamknął oczy, zdobywając się na kolejne westchnienie. Telefon zostawił gdzieś w torbie i nie przejmował się nim choć wiedział, że Erwin prawdopodobnie już teraz do niego wydzwania.

Około godziny czwartej nad ranem niespodziewanie się przebudził. Zalany łzami i cały roztrzęsiony przycisnął ramię do twarzy, oddychając ciężko między jednym szlochem a drugim.

Gdyby był z nim Erwin wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej, bo nawet nie musiałby płakac. Nie miałby powodu, żeby się martwić, gdyby tylko Erwin potrafił się określić i powiedzieć co leży mu na wątrobie.

Przerażony własnym wybuchem smutku podciągnął się do siadu i wbił wzrok w nogi, które najchętniej by odciął i wyjebał przez okno. Wypadek złamał mu serce i przekreślił jego szanse na normalne życie, ale wciąż gdzieś w nim siedziała malutka iskierka nadziei na to, że może jeszcze przyjdzie taki moment w którym uda mu się odżyć.

Otarł pospiesznie łzy i przeczesał rozczochrane włosy palcami nagle zamierając.

Widział wyraźnie ruch dużego palca u nogi, nie mógł się mylić..

I need a doctor | Eruri ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz