Chapter 12

685 138 49
                                    

Kiedy Jimin pochyla się nad zadaniem zawsze przygryza końcówkę długopisa, co skutkuje pogryziony mi akcesoriami szkolnymi. Nie jestem w stanie go za to skarcić, ponieważ tak wygląda zbyt... Zbyt...

Nie potrafię znaleźć w swoim słowniku tego słowa, ale wiem, że określenie to nie jest negatywne.

Po prostu skłania mnie to do przygryzienia dolnej wargi, czy też nawilżania jej językiem.

- Skończyłem - oświadcza zadowolony Jimin. - Przepraszam, że zająłem twój czas.

- Myślę, że był wykorzystany właściwie - wzdycham, zmuszając swoje odrętwiały ciało do zejścia z łóżka.

- Jest coś, co chcę ci powiedzieć - oznajmia nagle ściszonym głosem Jimin.

- Tak? - odpowiadam, wkładając buty na stopy. Mimo to nie odrywam od niego wzroku. Wygląda na speszonego, dlatego nie pomagam go.

- Dziś wieczorem chcę wyjść niezauważony z domu...

Jego odwrócony wzrok mówi mi, że cała sprawa jest dość intymna. Idąc tym tropem, mogę stwierdzić jedno. Dzisiejsze wyznanie Jimina dotyczące jego miłość do Taehyunga nie było przypadkowe, a moja bliskość miała za zadanie... Wesprzeć go? Tego akurat nie wiem. Nie znam jego powodów.

- Co ja mam z tym wspólnego? - dopytuję z zaciekawieniem. Jimin nigdy wcześniej nie chciał wyjść bez niczyjej wiedzy.

- Chcę, byś mnie krył przed ojcem, który dziś wrócił z delegacji.

- Twój tata wrócił?! Nie powinienem był spać i... I... Kurde, muszę iść.

Czym prędzej zbieram się z łóżka i nie bacząc na jakiekolwiek słowa że strony Jimina, kieruje się do drzwi, jednak Właściciel nagle chwyta mnie za rękę, choć naprawdę nie wiem jakim cudem tak szybko znalazł się obok mnie.

- Zaczekaj chwilę. Proszę cię, pozwól mi wyjść z Taehyungiem.

Kiedy spoglądam w jego oczy, wiem jedno. Nie mogę mu odmówić, jednak nie zaszkodzi wbić mu mała szpilkę w jego odrobinę skamieniałe serce.

- Wcześniej na niego narzekałeś, a teraz chcesz z nim wyjść? - pytam z udawanym rozbawieniem. Udawanym, bo wizja Jimina opuszczającego dom z chłopakiem, o którym usłyszałem tyle złego jakoś mi się nie uśmiechała.

- Chciałem zachować pozory - przyznaje z opuszczoną głową.

- Gdzie chcesz iść? - pytam w końcu. - Muszę wiedzieć, gdzie cię w razie czego szukać.

- Będę plaży nieopodal najbliższego portu - odpowiada żwawo Jimin, jakby wstąpiła w niego tajemnicza energia. - Wrócę do domu nie później niż przed północą.

- Musisz być godzinę wczesniej. Jutro szkoła - wzdycham. - Baw się dobrze - mówię, gdy chłopak mnie puszcza.

- Dziękuję Jungkookie!

I tyle go widzieli, ponieważ Jimin znika w swojej garderobie.

Dlaczego ja się na to wszystko godzę?

Zaraz po opuszczeniu pokoju Jimina, kieruje swoje kroki do biura właściciela tej posiadłości. Na jego prośbę zdaje mi sprawozdanie dotyczące postępów jego syna. Oczywiście przypadkiem zapominam o tym, że Jimin za jakiś czas wymknie się na spotkanie ze swoim ukochanym.

Ukochanym... Jeśli to słowo ma być adresowane do tego całego Taehyunga, to jest bardzo niesmaczne.

Po wytyczeniu wszystkich postępów, idę do kuchni, żeby przygotować Jiminowi śniadanie do szkoły. W piątki miewam w zwyczaju robić domowe sushi, które mój Właściciel tak uwielbia.

Mijają godziny, a ja krzątam się po pokoju Jimina i kończę swoją pracę w tym pomieszczeniu. Gdyby mi nie przeszkodził, zdążyłabym wytrzeć kurze i odkurzyć dywan oraz zmienić pościel. Teraz, gdy szanowny pan Park wyszedł z domu, mogłem dokończyć swoją pracę i jednocześnie oczekiwać swojego właściciela.

W końcu moje myśli mąci drukowanie do okna balkonowego. Odwracam się zaskoczony i dostrzegam Jimina. Czym prędzej otwieram mu drzwi.

- Jakim cudem wspiąłeś się na pierwsze piętro? - Marszczę brwi w geście zdenerwowania. Co jeśli zrobiłby sobie jakąś krzywdę? Obwinałbym się do końca życia.

- Tae mi pomógł. Spójrz, macha do nas - wskazuje palcem za się je na ledwo widoczny punkt, który właściwie jest człowiekiem. Z daleka nie mogę mu się przyjrzeć, dlatego całkowicie go ignoruje.

- Nic nie widzę. Wchodzi do środka, bo zimno.

- Tak, tak. Wiesz co zrobił Tae, nim zacząłem wspinać się po pnączach na górę?

- Nie wiem - odpowiadam bez cienia ciekawości. Co się ze mną dzieje?

- Pocałował mnie! Cholera, to było takie fajne... Pewnie w szkole to powtórzymy i...

- Śmierdzisz papierosami - zauważam z niesmakiem. Odkąd pierwszy raz stanąłem w pokoju jednej z pokojówek, nienawidzę tego okropnego, duszącego zapachu.

- Tae pali, ale przysięgam na Boga, że ja w ogóle nie próbowałem - macha przecząco rękami. - Teraz pozwól mi się wykąpać.

- Nie zapomnij o ręczniku i bieliźnie - upominam go niemrawo, zajmując miejsce przy biurku.

Dlaczego zachowuję się w ten sposób? Nie powinienem być zły, ani chociaż zirytowany zaistniałą sytuacją, a mimo to czuję, jak ponoszą mnie negatywne emocje, a szczególnie te, których nigdy nie chciałem poczuć. Zazdrość jest naprawdę zrozumiałym odczuciem. Przecież to mój Właściciel. Dla niego żyje, prawda?

Postanowiłam przyspieszyć nieco akcje. Wiecie, nie chcę przeciągać akcji, bo zrobi się nudno.

Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział. Znając mnie pewnie jeszcze dzisiaj w porze wieczornej, bo tylko wtedy mam czas wolny od rodziny.

Do następnego.

Winter day: jjk + pjmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz