❛❛ᴡʜᴇɴ ɪ'ᴍ ᴅᴇᴀᴅ ᴀɴᴅ ɢᴏɴᴇ ᴡɪʟʟ ᴛʜᴇʏ sɪɴɢ ᴀʙᴏᴜᴛ ᴍᴇ?
ᴅᴇᴀᴅ ᴀɴᴅ ɢᴏɴᴇ ᴡɪʟʟ ᴛʜᴇʏ sᴄʀᴇᴀᴍ ᴍʏ ɴᴀᴍᴇ?❜❜
37 BBY; Pusta przestrzeń po układzie Hostian; Sokół Millenium;- Rey? - w statku rozbrzmiał głos podstarzałego mistrza Jedi.
- Tak? - spytała nerwowo dziewczyna, podnosząc się z sofy.
- Pamiętaj, że w Re... Benie nadal jest światło - powiedział patrząc jej prosto w oczy. - Ale to od ciebie zależy jak potoczy się jego los... i los całej galaktyki - położył rękę na jej ramieniu próbując dodać jej otuchy.
- Wiem Mistrzu, dam sobie radę - odparła, choć jej myśli były zupełnie inne. Brunetka bała się, że nie udźwignie takiego ciężaru, że tym razem nie pokona Kylo Rena, a Najwyższy Porządek przejmie władze w galaktyce. Doskonale wiedziała co ma zrobić, ale wątpiła w siebie - nie chciała, by to na jej barkach spoczywał los całej galaktyki.
Wolnym krokiem ruszyła w stronę wyjścia ze statku, gdzie czekał już na nią Luke, który był wyjątkowo spokojny - starał się utrzymać powagę sytuacji. Za to brunetka była roztrzęsiona, cholernie bała się, że nie wykona powierzonego jej zadania, a nie chciała, żeby przez nią cała galaktyka pogrążyła się w ciemności.
- Ohwo anrawhwa!* - do ich uszu dobiegł ryk Wookiego, oznaczajacy, że wylądowali na niszczycielu Najwyższego Porządku, czterokrotnie większego od Executora - niszczyciela Lorda Vader'a.
- Strach jest najlepszą motywacją, mój Padawanie - dziewczyna wcale nie poczuła się lepiej słów, usłyszanych od Skywalkera.
- Niech Moc będzie z tobą, Rey! - Syn wybrańca krzyknął do brunetki, która wybiegła ze statku, gdy tylko otworzyła się rampa. Jej przeczucie mówiło, że więcej nie zobaczy nikogo bliskiego - a ona niewnawidziła pożegnań.
Padawanka Skywalkera biegła jak najszybciej przed siebie, niechcąc tracić ani ułamka sekundy, lecz metalowa, lewa łydka utrudniała jej bieg.
Na samą myśl o tym, że więcej nie zobaczy już Chewiego, Mistrza Luke'a, swojego najlepszego przyjaciela - Poe'a oraz uroczej Rose, łzy cisnęły jej się do oczu.Ale musiała być twarda.
Gdy dobiegła na mostek, ujrzała stojącego tyłem do niej Kylo.
- Mój plan przewidział, że się tu zjawisz - odrzekł spokojnym głosem, odwracając się przodem do dziewczyny - był bez maski, więc mogła zobaczyć dużą bliznę na jego twarzy, którą mu zrobiła, przez co mimowolnie podniosła kącik ust.
- A mój przewidział, że to powiesz - wyciągnęła swój dwustronny miecz z kabury. Jej nemezis zrobił to samo, z tą różnicą, że od od razu włączył broń, z której wysunęło się majestatyczne, czerwone ostrze. Brunetka poszła w jego ślady, a z jej miecza wysunęły się dwa jasno-błękitne ostrza. Oboje przyjęli pozycje bojowe.
Z pozornie spokojnych oczu Rena można było wyczytać stres oraz strach, natomiast oczy Rey pawały wszystkimi emocjami jakie kiedykolwiek czuła w obecności Kylo - w tym również szczęście i bezpieczeństwo.
Pierwsza ruszyła brunetka, a czarnowłosy sprawnie odbił jej cios i sam zaatakował.
Ich miecze co chwilę stykały się w powietrzu, a iskry z nich nieustannie spadały na podłoże. Zaś oni wyglądali jakby tańczyli taniec, w rytm alarmów i trzęsień, do którego kroki znali tylko oni.
CZYTASZ
SCREAM MY NAME. 『 reylo 』
Fanfictionfor my love ❣ end: 7/19/2017 © 2017 darthdeath; rey x kylo/ben one-shot; tfa&tlj altetnative story;