Pierwsze spotkanie .

668 50 13
                                    

To był kolejny mroźny i obfitujący w opady śniegu dzień. Na ulicach było pusto. Wszyscy mieszkańcy miasta byli w pracy, w szkole lub w domu. Panował właśnie sezon zachorowań na grypę.

Świeżo odśnieżonym chodnikiem szła kobieta w średnim wieku.
Po chwili znikneła w jednej z bram kamienicy. W wewnątrz budynku było cieplej. Kobieta weszła schodami na pierwsze piętro i zadzwoniła dzwonkiem.

Po chwili drzwi się otworzyły. W progu stał młody, widocznie zmęczony mężczyzna z potarganymi, przydługimi włosami.
- Cześć synku. - kobieta weszła do mieszkania i pocałowała go w policzek na powitanie.
- Dzień dobry mamo. - odpowiedział jej słabym głosem.
- Anakin źle wyglądasz co się dzieję?
- Nic mamo poprostu - przerwał na chwilę aby ziewnąć - dzieci nie dają nam spać.
- Spodziewałam się czegoś gorszego po twoim stanie. Jesteś ojcem do tygodnia i musisz się do tego przyzwyczaić.
- Wiem.
Z jednego z pokoi słychać było głośny, dziecięcy płacz. Poszli tam oboje.

W pokoju dziecięcym panował chaos tak jak w całym mieszkaniu. To nie przeszkadzało Shmi. Właśnie teraz po raz pierwszy mogła zobaczyć swoje wnuki. Bliźnięta przyszły na świat ponad tydzień temu ale z powodu sezonu grypowego zakazano odwiedzin w szpitalu. Kobieta podeszła do jednego z łóżeczek. Leżała tam mała dziewczynka. Nie spała. Jej brązowe oczka wpatrwywały się w gościa.
- Leia jaka ty śliczna. - Shmi wyciągneła rękę i pogłasziła wnuczkę po policzku. Mała nie odrywała od niej wzroku.
- Kochanie poznaj. To twoja babcia Shmi Skywalker - Lars. Przyszła cię odwiedzić.- Anakin z dumą przedstawił córeczce nową osobę. Teraz przyszła kolej na jej starszego, o kilka minut brata, Luke'a aby poznać babcię.

Chłopiec nie był do tego chętny. Bezustannie płakał. Nie pomagało nic. Śpiewanie kołysanek, karmienie, maskotki, maluch za nic nie chciał się uspokioć i zasnąć Jego rodzice byli bezradni. Shmi podeszła do jego łóżeczka przy którym stała Padmé.
- Mogę do wziąść?
Młoda matka przytakneła. Ostrożnie chwyciła niemowlaka i wyciągneła go z łóżeczka. Mały nadal płakał. Shmi ostrożnie go trzymała. Powolutku ułożyła chłopca w ramionach tak aby opierał się na jej klatce piersiowej. Luke gdy tylko usłyszał bicie serca swojej babci narychmiast się uspokoił. Kobieta delikatnie kołysała go i nuciła cicho kołysankę. Wystarczyło jej kilka minut a mały zasnął. Położyła go spowrotem i okryła.

- Jest strasznie podobny do ciebie Annie. Zawsze gdy nie mogłeś spać to cię tak tuliłam. Wystarczyło że usłyszysz bicie mojego serca a odrazu byłeś spokojny.
- Dziękuje mamo.- mężczyzna przytulił ją.
- Dosyć. Musicie się przebrać i ogarnąć, bo wyglądacie okropnie i pewnie jesteście głodni? Zaraz wam coś zrobię.
- Nie trzeba poradzimy sobie. - jej synowa nie chciała jej zawracać głowy.
- Nie marudź Padmé. Ja się tym zajmę. Musicie trochę odpocząć. Zostanę do wieczora.

Zaczeła od posprzątania całego mieszkania. Nazbierało się tego trochę. Przez ostatnie dni jej syn kursował między domem a szpitalem i niezawracał sobie głowy porządkami. Gdy pokoje wyglądały tak jak trzeba zabrała się za zrobienie obiadu. Młodzi w tym czasie mogli się odświeżyć i przebrać.

Wyglądali na zmęczonych ale i szczęśliwych. Dopiero zaczynali swą przygodę z rodzicielstwem. Starali się być samodzielni, lecz czasami dzwonili z prośbą o pomoc do swoich matek. Shmi w tym czasie zajrzała do dzieci. Maluchy nadal smacznie spały.

Wróciła do kuchni ale ich tam nie zastała. Byli w swojej sypialni. Padli na łóżko i zasneli. Kobieta zamkneła drzwi od pokoju i wróciła do kuchni.
Zadzwoniła do męża. Cliegg też padł ofiarą grypy i od kilku dni leżał. Poinformowała go o przedłużonym pobycie. Nie miał jej tego za złe. Oboje wiedzieli z czym się wiąże. Też byli kiedyś rodzicami małych dzieci.

Od godziny było już ciemno. Luke i Leia nie spali. Maluchy z ciekawośvią słuchały opowieści swojej babci. Opowiadała niezwykłe bajki. Lecz wszystko co dobre szybko się kończy. Rodzice się obudzili a babcia musiała wracać. Pożegnała się ciepło z całą rodziną i wyszła.

Nie czekała długo na taksówkę. Wsziadła i przez całą drogę rozmyślała o tym dniu. Była szczęśliwa i dumna. Zapłaciła kierowcy i weszła do domu. Tam czekał na nią mąż.

************************************

Rozdział ponownie poświęcony IlandaMalfoy. Pierwszy rozdział tego typu ci się spodobał. Mam nadzieję że i drugi przyjmiesz z ochotą.

Odległa Galaktyka , czyli Dziobak tworzy  ❤Where stories live. Discover now